Blisko ludziIm kibicowały miliony

Im kibicowały miliony

Im kibicowały miliony
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

Choć PRL-owski sport był zdominowany przez mężczyzn, w plebiscycie na najlepszego ówczesnego atletę najczęściej triumfowała kobieta - Irena Kirszenstein-Szewińska. Także kilku innym przedstawicielkom płci pięknej kibicowały wtedy miliony Polaków.

Choć PRL-owski sport był zdominowany przez mężczyzn, w plebiscycie na najlepszego ówczesnego atletę najczęściej triumfowała kobieta - Irena Kirszenstein-Szewińska. Także kilku innym przedstawicielkom płci pięknej kibicowały wtedy miliony Polaków.

Małgorzata i Dorota Tlałka sprawiły, że Polacy zainteresowali się narciarstwem alpejskim. Bliźniaczki z Zakopanego sport otrzymały w genach - ich ojciec był mistrzem Polski w łyżwiarstwie szybkim, matka reprezentantką kraju w narciarstwie. O ich popularności świadczy fakt, że obie pojawiły się w pierwszej dziesiątce plebiscytu "Przeglądu Sportowego": Małgorzata w 1983 roku, natomiast Dorota, która jako pierwsza i jak dotychczas jedyna Polka wygrała zawody Pucharu Świata - rok później.

Siostrom brakowało jednak w kraju odpowiedniego zaplecza. W 1985 roku wyjechały do Francji. Niedługo później Dorota poślubiła Christiana Mogore, dziennikarza "Le Dauphine Libere". Małgorzata również wzięła ślub, ale fikcyjny, tylko po to, by uzyskać francuskie obywatelstwo.

- Chciałyśmy tam mieszkać i trenować, ale startować w polskich barwach. Długie dyskusje były, jak to przeprowadzić. Nasi działacze nie chcieli jednak o tym słyszeć. Mówiąc działacze, mam na myśli dwie, trzy osoby. Przed tymi zawodami nasze nazwiska zostały zdjęte z tablicy startowej. Nie było już żadnej rozmowy. Reprezentowanie polskich barw było niemożliwe, pozostawało reprezentowanie Francji - tłumaczyła po latach Małgorzata Tlałka.
Dorota skończyła karierę w 1990 roku. Małgorzata wystąpiła jeszcze na Uniwersjadzie w Sapporo w 1991 roku i zdobyła tam złoty medal w kombinacji.

1 / 5

Elżbieta Krzesińska

Obraz
© PAP

Jan Mulak, twórca słynnego polskiego "Wunderteamu" z lat 50. i 60., mawiał, że ta wybitna skoczkini w dal była największym talentem, jaki spotkał w życiu, a pracował z wieloma wybitnymi sportowcami.
Znakiem rozpoznawczym Krzesińskiej (z domu Duńskiej) był długi warkocz, który przysporzył jej problemów podczas igrzysk w Helsinkach w 1952 roku. Mimo znakomitego skoku, który dawał Polce drugie miejsce, sędziowie orzekli, że ślad zostawił... warkocz i ostatecznie sklasyfikowali ją na 12. miejscu.

Jadąc na następną olimpiadą, w Melbourne, Krzesińska skróciła włosy i zdobyła złoty medal, w finale wyrównując własny rekord świata - 6,35 m. Przed igrzyskami w Rzymie w 1960 roku Polka doznała kontuzji, ale mimo to wystartowała i zajęła drugie miejsce, choć startowała w pożyczonych butach (jej komplet gdzieś zniknął).

Po zakończeniu kariery pracowała jako stomatolog. W 1981 roku, tuż przed stanem wojennym, wyjechała do męża, który pracował jako trener w Anglii. Niebawem wspólnie przenieśli się do USA. Do Polski wróciła w 2000 roku. Zmarła w 2015 roku.

2 / 5

Ewa Kłobukowska (z prawej)

Obraz
© PAP/S.Dąbrowiecki

Jedna z największych, ale równocześnie najbardziej kontrowersyjnych karier sportowych w czasach PRL. Urodzona w Warszawie Kłobukowska szybko zaczęła wyróżniać się talentem do biegania i znalazła się w utworzonej przez Polski Komitet Olimpijski elitarnej grupy sprinterek (obok rówieśniczki, Ireny Kirszenstein). - Ewa występowała na ostatniej zmianie sztafety i te jej pościgi za konkurentkami wryły się w pamięć - wspominała w "Tempie" Szewińska.

Kłobukowska wystartowała w sztafecie, która wywalczyła złoty medal na igrzyskach w Tokio. Państwo nagrodziło sprinterkę kawalerką w Warszawie. Otrzymała także Złoty Krzyż Zasługi z rąk premiera Józefa Cyrankiewicza. Dwa lata później, podczas mistrzostw Europy w Budapeszcie, w równie rewelacyjnej formie i stylu Kłobukowska wygrała bieg na 100 metrów oraz sztafetę (dostała pałeczkę o dobre kilka metrów za trzema prowadzącymi zespołami), a także wywalczyła srebrny medal w rywalizacji na 200 m, w której triumfowała Irena Kirszenstein. Tego duetu zazdrościł nam cały świat, ale ta zazdrość miała wkrótce doprowadzić do skandalu.

W 1967 roku Kłobukowskiej, na wniosek działaczy z NRD i ZSRR, nie dopuszczono do udziału w Pucharze Europy w Kijowie. Powodem był "nieokreślony status płci". Ówczesna metoda badania chromosomów została po latach zakwestionowana, a w 1992 roku Polkę oficjalnie przeproszono za stosowanie błędnego kryterium. Jednak oskarżenia spowodowały załamanie kariery Kłobukowskiej. Poniżona kobieta na kilka lat wyjechała do Czechosłowacji. Do dziś stroni od mediów.

3 / 5

Jarosława Jóźwiakowska

Obraz
© PAP/Z.Matuszewski

Sprawczyni jednej z największych polskich sensacji sportowych. Decyzja o wyjeździe Jóźwiakowskiej na igrzyska olimpijskie w Rzymie w 1960 roku zapadła w ostatniej chwili i nikt nie dawał mało znanej skoczkini wzwyż większych szans na włączenie się do walki o medale. Tymczasem Polka we wspaniałym stylu zajęła drugie miejsce.

- Był to dla mnie piękny, radosny czas. Sport traktowałam jako zabawę, rozrywkę i sztukę. Dał mi dużo zadowolenia. Tworzyliśmy wspólną, dobrze rozumiejącą się rodzinę. Obca nam była dzisiejsza komercja, gwiazdorstwo i walka na noże, która opanowała sportowy świat - opowiadała po latach w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".

4 / 5

Irena Kirszenstein-Szewińska

Obraz
© PAP

Bez wątpienia najwybitniejsza polska lekkoatletka w historii. Urodziła się w Leningradzie, ale w wieku pięciu lat przyjechała z rodzicami do Warszawy. Dziesięć lat później talent długonogiej i bardzo szczupłej dziewczyny odkryła Liliana Bucholc, nauczycielka wf-u w stołecznym liceum im. Jarosława Dąbrowskiego przy ul. Świętokrzyskiej.

Sukcesy Kirszenstein, która specjalizowała się w biegach sprinterskich i skoku w dal, przyszły bardzo szybko. Już w 1964 roku zdobyła trzy złote medale podczas rozgrywanych w Warszawie europejskich igrzysk juniorów, a miesiąc później wygrała z koleżankami rywalizację w sztafecie sprinterskiej i wywalczyła dwa srebrne medale: w biegu na 200 metrów i skoku w dal podczas olimpiady w Tokio. Stawała na podium także na kolejnych trzech igrzyskach, przywożąc z nich łącznie siedem medali (3 złote, 2 srebrne i 2 brązowe). Była także dziesięciokrotną mistrzynią Europy.

Karierę Kirszenstein-Szewińskiej przerwało urodzenie syna. Jednak macierzyństwo nie utrudniło jej powrotu do elity biegaczek. Gdy w 1974 roku ustanowiła rekord świata na 200 metrów, holenderski dziennikarz relacjonował: "Bieg Ireny Szewińskiej jest lotem. To, co robi, jest piękne, a jednocześnie przerażające dla rywalek. Biegną z nią, lecz wiedzą, że zostaną pokonane".

Ze sportem pożegnała się na igrzyskach w Moskwie, gdy doznała kontuzji w półfinale biegu na 400 m. Na przełomie XX i XXI wieku była prezesem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, ale odeszła ze stanowiska w atmosferze skandalu finansowego.

5 / 5

Teresa Ciepły (z lewej)

Obraz
© PAP/Z.Matuszewski

Wybitna sportsmenka, która uprawiała sprint i biegi płotkarskie. Należy, obok Ireny Szewińskiej, do najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletek w historii tej dyscypliny. Zdobyła trzy medale olimpijskie: złoty w sztafecie w Tokio i srebrny w biegu na 80 m przez płotki podczas igrzysk w Tokio w 1964 roku oraz brązowy w sztafecie w Rzymie, w 1960 roku.

W 1962 roku Teresa Ciepły została podwójną mistrzynią Europy. W tym samym roku otrzymała tytuł sportowca roku w plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Gdy po sukcesach na olimpiadzie w Tokio wracała pociągiem do rodzinnej Bydgoszczy, na dworcu witał ją tłum kibiców.
Dwa lata później zakończyła karierę. Zajęła się wychowaniem córki, ale nie zapomniała też o sporcie, pracując najpierw jako trener, a potem działacz.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)