Incydent z panią sprzątającą. Marta Lempart komentuje sytuację
Marta Lempart, liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, oblała czerwoną farbą drzwi wejściowe do warszawskiej siedziby PiS. Osoba zatrudniona do sprzątania w budynku emocjonalnie zareagowała na happening. Marta Lempart w rozmowie z nami wyjaśnia, kto jest tak naprawdę winny.
Marta Lempart to najbardziej rozpoznawalna liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Chcąc zwrócić uwagę na fakt, że pierwszego grudnia Sejm będzie obradował nad projektem zrównującym każdy przypadek aborcji z zabójstwem, oblała czerwoną farbę wejście do siedziby PiS-u, zostawiła transparent z napisem "mordercy kobiet" oraz symboliczną kukłę.
- Nasz przekaz w tej akcji jest prosty: Nie chciej, Polsko, mojej krwi. Prawo i Sprawiedliwość ma na rękach krew kobiet umierających w szpitalach z braku aborcji, popełniających samobójstwa młodych osób LGBT. Stąd ta farba, stąd ta symbolika. Mamy prawo protestować – mówi Marta Lempart w rozmowie z WP Kobieta.
Happening oburzył kobietę zatrudnioną na stanowisku osoby sprzątającej na terenie budynku. "Co tu zrobione jest? Kto to tak zrobił?" - pytała, widząc zniszczenia. "Pani myśli, że za co mi płacą? Że miliony zarabiam?" - mówiła głosem pełnym emocji.
Marta Lempart zignorowała jej słowa, ale teraz wyjaśnia sytuację.
- Każdy protest jest utrudnieniem dla jakiejś osoby lub grupy. Blokada ulicy sprawia, że ktoś może np. spóźnić się do pracy, a wylanie farby dokłada zadań osobie odpowiedzialnej za porządek w danym miejscu. Ja rozumiem emocje tamtej pani. Wcale nie dziwię się, że była zła, że krzyczała, używała wulgaryzmów. Tylko to nie my dołożyliśmy jej obowiązków, a gangsterzy z PiS-u swoimi planami i decyzjami, budzącymi opór społeczny: planem barbarzyńskiego, całkowitego zakazu aborcji, który będzie procedowany już 1 grudnia - podkreśla Marta Lempart.
Pani sprzątająca stwierdziła, że liderka Strajku Kobiet powinna zmyć farbę. Marta Lempart tłumaczy, dlaczego odmówiła. - Mnie PiS też dokłada pracy i tak samo jak ona jestem na to wściekła. Ani ja, ani ona, nie pisałyśmy się na wykonywanie dodatkowych zajęć spowodowanych decyzjami Prawa i Sprawiedliwości – mówi.
W sieci pojawiają się sugestie, że teraz Strajk Kobiet musi zapłacić pani sprzątającej za dodatkowe godziny pracy. – To Prawo i Sprawiedliwość powinno dopłacić za to, że społeczeństwo nienawidzi jej pracodawcy i dochodzi do takich sytuacji, jak ta ostatnia. Kaczyński powinien wziąć za to odpowiedzialność finansową, tak samo jak za obstawienie sobie domu osiemdziesięcioma radiowozami – zaznacza Marta Lempart.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!