Blisko ludziInternauci mają nową bohaterkę. Pierwsza dama Japonii pokazała, co myśli o Trumpie

Internauci mają nową bohaterkę. Pierwsza dama Japonii pokazała, co myśli o Trumpie

Ile razy zdarzyło wam się, że wyjątkowo nie chcieliście z kimś rozmawiać? Jedni udają, że zapatrzyli się w chmury, inni do perfekcji mają opanowane obracanie się na pięcie w kilka nanosekund. Pierwsza dama Japonii spotkała niedawno Donalda Trumpa. Po tym, co zrobiła, została bohaterką sieci.

Internauci mają nową bohaterkę. Pierwsza dama Japonii pokazała, co myśli o Trumpie
Źródło zdjęć: © Getty Images
Magdalena Drozdek

20.07.2017 | aktual.: 21.07.2017 07:22

- Ani be, ani me, ani kukuryku – śpiewał Bohdan Smoleń. To mógłby powiedzieć Donald Trump po spotkaniu z Akie Abe podczas szczytu G20. Prezydent USA został usadzony tuż obok pierwszej damy Japonii. Pech chciał, że z Abe nie mógł nawet przez chwilę porozmawiać.

W wywiadzie, którego Trump udzielił w środę dziennikarzowi "New York Timesa", czytamy: - Minister Abe jest wspaniałym facetem, podobnie jak jego żona. Tylko że ona nie mówi po angielsku – skarży się prezydent.

- Nic? Kompletnie nic? – dopytuje dziennikarz.

- Zero. Nawet prostego "hello" – wspomina Trump. - Łatwo nie było. Spotkanie trwało prawie dwie godziny - dodaje.

To, że Akie Abe nie mówi ojczystym językiem Trumpa, bo najzwyczajniej w świecie pochodzi z innego kraju i nie ma obowiązku mówienia biegle po angielsku, nie przeszło prezydentowi przez myśl. Tylko że internauci szybko dostrzegli, że cała ta sytuacja ma znacznie inny wymiar. Komiczny – można śmiało powiedzieć.

Abe ze światem wielkiej polityki spotyka się nie od dziś. W kilka chwil po opublikowaniu wywiadu internauci błyskawicznie zorientowali się, że japońska pierwsza dama doskonale zna język angielski. Wielokrotnie przemawiała już podczas ważnych wydarzeń, wygłaszała też nie raz wykłady po angielsku.

Pierwsza dama nie miała ochoty rozmawiać z Trumpem – uważają internauci i dołączają do nich dziennikarze. – Udawała, że nie zna angielskiego przez godziny, żeby uniknąć prezydenta USA – pisze na Twitterze Jessica Valenti, felietonistka "Guardiana".

- Akie Abe pracowała dla największych agencji reklamowych na świecie. Chodziła do szkoły Tokyo’s Sacred Heart. To niemożliwe, że nie za angielskiego – zauważa jedna z użytkowniczek.

Pewnie nie dowiemy się, jak było naprawdę. Nie zmienia to faktu, że na jakiś czas japońska pierwsza dama została bohaterką internetu. O tej historii pisze dziś m.in. "Newsweek", "Time", "International Bussines Time" i wiele innych mediów.

Abe w Japonii jest dość kontrowersyjną postacią. Zanim związała się z Shinzo Abe w 1987 roku, pracowała we wspomnianych agencjach reklamowych (m.in. dla Dentsu Inc.), była prezenterką w radiu (słuchacze mówili do niej "Akky"). Jako pierwsza dama wspiera mniejszości w Japonii. Aktywnie działa na rzecz osób LGBT, biorąc udział w paradach równości organizowanych w Tokio. Abe jest też jedną z pierwszych kobiet na tym szczeblu, które aktywnie zaangażowały się w media społecznościowe. Korzysta z Facebooka, ma swój profil na Instagramie.

Komentarze (9)