Zapytali o "strefy wolne od dzieci". Polacy niemal jednomyślni

W "Dzień dobry TVN" pojawił się materiał dotyczący pomysłu wprowadzenia "stref wolnych od dzieci". Aż 83 proc. respondentów sondy przeprowadzonej przez redakcję śniadaniówki opowiedziała się "za" takim rozwiązaniem. - Ten wynik ładnie pokazuje, w jaki sposób nie radzimy sobie z wychowywaniem dzieci - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską dr Aleksandra Piotrowska.

Burza po ankiecie "stref bez dzieci"
Burza po ankiecie "stref bez dzieci"
Źródło zdjęć: © Agencja Forum | Michal Kosc

20.09.2024 | aktual.: 20.09.2024 13:57

W porannym paśmie TVN przypomniana została historia matki, która wraz z dzieckiem została wyproszona z autobusu, bo innej z pasażerek miał przeszkadzać maluch i jego zachowanie.

"Głównym argumentem zwolenników takiego pomysłu jest zazwyczaj chęć dbania o komfort osób pełnoletnich i ciszę w miejscach publicznych" - napisano na stronie śniadaniówki.

Ankieta przeprowadzona na stronie wykazała, że 83 proc. respondentów jest za tym, aby powstały strefy wolne od dzieci, co wywołało burzę w sieci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Dawno nie widziałam czegoś tak obrzydliwego"

Czy rzeczywiście Polacy potrzebują restauracji, hoteli i innych przestrzeni publicznych z miejscami wydzielonymi wyłącznie dla dorosłych? Wiele osób ma w tym temacie poważne wątpliwości.

"Dawno nie widziałam czegoś tak obrzydliwego. Już są miejsca, gdzie dzieci z założenia nie wchodzą, bo im nie służy (...). Ale 'strefy wolne od dzieci'?! I robienie sondy w tej sprawie?! Jutro, rozumiem, sonda ws. stref wolnych od ludzi starych i grubych, bo psują komuś krajobraz? Niewiarygodne jest to, jak media wpajają społeczeństwu dzieciofobię. Obrzydliwe" - napisała na X Zuzanna Pieczyńska, dziennikarka tygodnika "Do Rzeczy".

Podobne zdanie w temacie ma dziennikarka TVP Karolina Opolska:

"Z jednej strony - olaboga, niska dzietność, wymieramy. Z drugiej - jak już urodziłaś dziecko, to siedź w domu, bo jeszcze ktoś poczuje dyskomfort (Pozdrawiam byłą sąsiadkę, która wzywała policję do dzieci na trampolinie). No i nie zapominajmy, że karmienie piersią jest obrzydliwe!" - podkreśliła we wpisie, również udostępnionym na X.

Wynik ankiety nie jest zaskoczeniem? "Taka jest prawda"

Dr Aleksandra Piotrowska przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską, że nie jest zdziwiona wynikiem przeprowadzonej ankiety i widzi kilka przyczyn pozytywnego nastawienia do tzw. stref wolnych od dzieci.

- Ten wynik ładnie pokazuje, w jaki sposób nie radzimy sobie z wychowywaniem dzieci i pozwalamy, żeby one były uciążliwe dla swojego otoczenia. Taka jest prawda. Panujące od wielu lat przekonania dotyczące np. "bezstresowego wychowania" - a niekoniecznie zgadzające się z poglądami naukowców - sprawiają, że często przebywanie w otoczeniu zamkniętym wraz z dziećmi wiąże się z niezłą dawką obciążeń dla psychiki człowieka - tłumaczy psycholożka.

Jak dodaje, są sytuacje i momenty, kiedy dorośli mają prawo pobyć w miejscach, gdzie brakuje maluchów. Jako przykład podaje np. rocznice świętowane przez pary.

Wszechmocne
Wszechmocne © WP

"Stefy bez dzieci" to nic nowego?

Psycholożka zwraca uwagę na fakt, że takie "strefy" nie powinny być odbierane jako wykluczające, a regulujące i dopasowujące docelowe grupy wiekowe do konkretnego miejsca.

- Nie odbieram tych regulacji i wprowadzania takich miejsc jako wykluczania kogokolwiek. Parki linowe też nie są dla 80-latków i regulaminy mówią o tym jasno, że nie wolno wchodzić do nich starszym ludziom, bo nie potrafiliby sprostać wymaganiom stawianym przez otoczenie. W wielu miejscach, takich jak np. lokale gastronomiczne czy ośrodki sztuki, też pojawiają się podobne wymagania, którym małe dziecko, szczególnie wychowywane bez nadmiernej dyscypliny, nie jest w stanie sprostać - podkreśla Aleksandra Piotrowska.

Ekspertka daje za przykład wyjście do opery. - Wydając duże pieniądze na bilet, nie marzę o tym, żeby pewien trzylatek wydawał dodatkowe odgłosy. Mam prawo wysłuchania muzyki w spokoju - kwituje.

Piotrowska zauważa, że "strefy bez dzieci" nie są nowym zjawiskiem. Dotąd nikt jednak nie traktował tego w kontekście wykluczenia, a jako pewnego rodzaju normę, która obowiązuje w poszczególnych miejscach.

- W operach czy filharmoniach są przedstawienia zarówno skierowane do dorosłych, jak i dzieci. Podczas spektaklu dziecięcego nikt nie ma pretensji, że ono wstanie i będzie biegać po sali - stwierdza.

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
dziecidzień dobry tvnsonda
Komentarze (71)