Blisko ludziIza pracowała w branży seksualnej. Teraz ostrzega inne dziewczyny

Iza pracowała w branży seksualnej. Teraz ostrzega inne dziewczyny

Iza założyła konto i fanpage wspierające osoby z branży seksualnej
Iza założyła konto i fanpage wspierające osoby z branży seksualnej
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Marta Kutkowska
03.12.2021 14:09

Iza miała 20 lat, gdy zaczęła pracować w branży usług erotycznych. Dziś pisze o szkodliwości pracy seksualnej na swoim Instagramie "Po stronie kobiet". W szczerej rozmowie z WP Kobieta opowiada, co ją spotkało na erotycznych czatach i jaką cenę zapłaciła za swoje wybory.

Praca seksualna kusi młode osoby jak nigdy dotąd. Dziewczyny pracujące na kamerkach czy zarabiające na Onlyfans przestały robić z tego tajemnicę. Stały się idolkami, jako te, które przejęły władzę nad męską wyobraźnią i kartą kredytową. W końcu co jest złego w monetyzowaniu swojej seksualności? Kilka lat temu w branżę weszła Iza, dwudziestolatka, która znalazła się w fatalnej sytuacji finansowej. Szybko przekonała się, jakie konsekwencje ma wejście "w branżę". Teraz piętnuje narrację osób, które promują pracę seksualną jako feministyczną i wyzwalającą i ostrzega inne dziewczyny.

Marta Kutkowska, WP Kobieta: Wybierzesz się na "Dziewczyny z Dubaju"? 

Iza: Mam obawy przed pójściem do kina, bo słyszałam od osoby, która widziała już film, że to kolejny lukrowany obraz życia luksusowej prostytutki. Jestem też totalnie zniesmaczona tym, jak wygląda promocja tego filmu. Niby miał być przestrogą i przedstawiać historie dziewczyn z branży, jednak jest reklamowany nachalnie kobiecymi ciałami w sugestywnych pozach. Szczególnie zniesmaczyła mnie relacja Dody, na której wraz z Marią Sadowską na premierze filmu wykonują sugestywny, erotyczny gest. Takie przedstawianie tematu pracy seksualnej jest zwyczajnie szkodliwe. 

 Rozumiem, że masz inne doświadczenia? 

Weszłam w branżę erotyczną, gdy miałam 20 lat i problemy finansowe. To był fatalny okres w moim życiu, moja mama bardzo ciężko zachorowała i miałyśmy duże problemy finansowe. Nie miałam pomysłu, skąd wziąć pieniądze, nie miałam doświadczenia zawodowego i dopiero wybierałam studia. Po maturze dostałam propozycję pracy na czacie towarzyskim. Wiedziałam, że chodzi o czaty erotyczne, ale nie zraziło mnie to wtedy. Przecież nie byłam nigdy religijna ani konserwatywna, a nie słyszałam wówczas innych powodów, dla których praca seksualna mogłaby być zła. Chodziło się do takiego studia, w którym były osobne pokoje, pisało się z klientami, próbując namówić ich na rozmowę priv. Pieniądze dostawało się za napiwki od rozmówców albo za czas spędzony na rozmowach prywatnych.

Mówiono nam, że mamy nie robić nic wbrew sobie, ale w praktyce oczywiste się stawało, że żeby ktoś się nami zainteresował, musimy się np. rozebrać. Uciekłam stamtąd po tygodniu. Postanowiłam pracować na własną rękę. Założyłam konta na platformach z kamerkami. Wytrzymałam rok. 

 Jak wyglądała ta praca? 

Pracowałam na zagranicznych kamerkach, bo bałam się, że w Polsce ktoś mnie rozpozna. Można tam blokować konkretne kraje. Znam angielski biegle, więc nie było to dla mnie problemem. Na czat ogólny z tobą ludzie wchodzą za darmo, a twoim zadaniem jest nakłonienie ich, żeby wydali pieniądze na czat prywatny. Robiłam proste rzeczy: pokazywałam ciało, rozmawiałam, czasem masturbowałam się przed kamerą. Dodatkowo spełniałam różne prośby klientów, np. wiązałam się, przebierałam. Robiłam, co chcieli, byleby płacili.

Ważne jest udawanie szczęśliwej i podkreślanie, że wszystko robisz z własnej woli i to lubisz. Sprzedawanie tej fikcji jest bardzo ważne, zwłaszcza że wielu facetów potrzebuje się upewnić w tym, że nie robią nic złego i naprawdę podnieca nas rozmawianie z dziesiątkami osób dziennie.  

 Jakiego rzędu to były pieniądze? 

Trudno to określić konkretnie. To zależy od dnia, od klientów. To jest bardzo niepewny zarobek, czasem siedzi się gadając z naciągaczami, którzy próbują wyłudzić darmowe pokazy czy zdjęcia przez cały dzień za darmo, czasem trafiają się chętni by zapłacić i dorzucać napiwki. Miesięcznie od tysiąca do pięciu tysięcy złotych, z czego najczęściej było mi najbliżej dolnej granicy. 

 Odpowiedz mi o klientach. Kim są mężczyźni korzystający z czatów erotycznych? 

Często przedstawia się ich jako po prostu samotnych mężczyzn szukających kontaktu z kobietą, regularnie słyszę, że moja trauma i sprzeciw wobec normalizacji przemysłu seksualnego ma rzekomo być oznaką nienawiści wobec samotnych mężczyzn. Jest to jednak dalekie od prawdy i tego, z kim ma się do czynienia, świadcząc usługi seksualne. 

Bardzo rzadko trafia się "normalny" mężczyzna, który jest samotny i brakuje mu kobiety. Większość z nich jest żonata. Wielu z nich pokazuje zdjęcia swoich dzieci czy żon, albo bez grama zażenowania opowiada, że siedzi naprzeciwko narzeczonej wypisując, co by ze mną zrobił. Sporo z nich umila tak sobie godziny pracy w biurze.  

Z mojego doświadczenia wynika, że osoby, które korzystają z portali erotycznych, mają obsesję na punkcie dominacji, władzy, przemocy. Często są to faceci, którzy w swoich związkach nie mogą zrealizować dziwnych i brutalnych fantazji, fetyszy. Miałam kontakt z pedofilami, zoofilami, osobami fantazjującymi o kazirodztwie. Niektórych próśb naprawdę wolałabym nie pamiętać.  

 Byłaś wyzywana? Upokarzana? 

Ci mężczyźni nie patrzyli na mnie jak na człowieka, tylko jak na przedmiot, zabawkę. Jak na kogoś, kto ma im coś dać. Odnosili się do mnie w lekceważący i poniżający sposób, chcąc ode mnie różnych rzeczy; to standard, do którego szybko się przyzwyczajasz. Jeśli nie dostawali, czego chcieli, mieszali mnie z błotem, wyzywali od najgorszych, upokarzali. Wiele razy dziennie słyszałam, że jestem szmatą, reszty wyzwisk nie będę cytować.  

W jaki sposób to odreagowywałaś? 

Gdy pracowałam na kamerkach, bardzo dużo piłam. Zapijałam uczucia, nie stroniłam od narkotyków. Według badań na osobach pracujących seksualnie 75 proc. z nas nadużywa substancji psychoaktywnych. Tu używki są wszechobecne. Gdy pracowałam w studio z kamerkami, w pomieszczeniu była lodówka z alkoholem. Przecież tu nikomu nie przeszkadza, że jesteś pod wpływem. Nie musisz wstawać rano, nikt nie wyrzuci cię z pracy, bo jesteś nietrzeźwy. Szybkie zastrzyki gotówki pomagają regularnie kupować kolejne porcje alkoholu czy narkotyków i pogłębiać nałóg. Gdy tylko odeszłam od pracy seksualnej, przestałam pić i brać - nie było mi to już w ogóle potrzebne. 

 Kiedy podjęłaś decyzję o rezygnacji z kamerek? 

Moja mama zmarła, zamieszkałam sama i dostałam rentę jako studentka. Zwyczajnie nie musiałam już tego robić. Poznałam także kogoś, kto sprawił, że nie chciałam więcej pracować seksualnie.

 Trudno było ci, po twoich doświadczeniach, wejść w związek z mężczyzną? 

Swojego obecnego partnera poznałam jeszcze podczas pracy na kamerkach. Nie ukrywałam tego przed nim, uważałam wówczas, że to jest ważna część mojej tożsamości. On był bardzo akceptujący, martwił się tylko o moje bezpieczeństwo. Nie był zazdrosny, bo miał świadomość, że to nie jest coś, co lubię, tylko robię to dla pieniędzy. Jego obecność i relacja z nim bardzo mi pomogła na każdym poziomie. Dzięki niemu uporałam się ze śmiercią mamy. Zauważyłam wartość w byciu razem, wspólnym mieszkaniu, nauczyłam się czerpać przyjemność z życia seksualnego. Dostrzegłam, że praca seksualna bardzo mnie pod tym względem okaleczyła. 

Łatwo ci było się przed nim rozebrać? Wejść w relację erotyczną? 

Nie. Zanim się otworzyłam, minęło pół roku. Najpierw się zaprzyjaźniliśmy, musiałam mu zaufać. Moja praca na kamerkach bardzo zniechęciła mnie do mężczyzn, widziałam w nich natrętów, przemocowców, ludzi o dziwnych fetyszach, którzy zdradzają swoje żony przy pierwszej okazji, kiedy zostaną sami z laptopem.  

Świadomość, że niepozornie wyglądający mężczyźni fantazjują o swoich dzieciach, czy masturbują się do nagrań gwałtów jest bardzo trudna i nie da się wyrzucić z pamięci niektórych wspomnień. Nie da się też stracić świadomości tego, że prostytucja i pornografia stają się coraz bardziej znormalizowane, przedstawiane jako "wyzwolone seksualnie" dla kobiet. Ale da się odzyskać swoją seksualność z rąk pseudo-empowermentu i przestać postrzegać się przez pryzmat pornograficznego wizerunku kobiet. Odcięcie się od tego świata było dla mnie prawdziwym wyzwoleniem seksualnym.  

Stworzyłaś konto na Instagramie, które wspiera inne dziewczyny pracujące erotycznie. Dlaczego? 

Chcę, żeby historie takich osób jak ja w końcu wybrzmiały. Udostępniam swoją platformę osobom, które doświadczyły zła w przemyśle seksualnym, ale nie mają przywileju mówienia o tym otwarcie pod swoim nazwiskiem. Każdy może wysłać mi swoją historię całkowicie anonimowo, wchodząc w link w opisie mojego Instagrama i fanpage na Facebooku. 

Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jestem feministką i uważam przekaz popularnych "feministek" w tym temacie za kompletnie zdegenerowany. Wszystkie organizacje feministyczne, a nawet LGBT, promują tylko narrację organizacji wprost przekonujących do dekryminalizacji sutenerstwa, nazywając to propagandowo "pełną dekryminalizacją sex worku". W popularnym dyskursie feministycznym po prostu nie sposób nie zauważyć ogromnej luki. Z jednej strony za gwałt uznajemy przymuszanie kogoś do seksu i nachalne nakłanianie do niego.

Uznajemy, że do seksu potrzeba obustronnej niewymuszonej, świadomej i entuzjastycznej zgody. Tylko dlaczego w takim razie przemocą jest nachalne naciskanie na seks, którego kobieta nie chce, a w porządku ma być użycie w tym celu pieniędzy? Niemalże wszystkie popularne feministki bezmyślnie uznają, że pieniądze są wystarczającym ekwiwalentem entuzjastycznej, świadomej i niewymuszonej zgody. Ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Praca seksualna to niemalże nigdy nie jest "alternatywny wybór", większość ludzi w tej "branży" to ofiary handlu ludźmi lub osoby bardzo biedne. 

Ty nie pracowałaś bezpośrednio z klientami, ale masz kontakt z dziewczynami, które go miały. Z jakimi problemami borykają się takie osoby? 

 W moim przypadku skończyło się to "tylko" stanami lękowymi, chronicznym zmęczeniem i problemami z zaufaniem. Powszechne wśród osób, które wyszły z branży, jest PTSD, czyli stres pourazowy, występuje u około 64 proc. osób. To jest znacznie większy odsetek niż wśród weteranów wojennych. Napisała do mnie między innymi dziewczyna, która zainspirowana historiami jednej z popularnych sexworkerek, weszła w prostytucję, mając 16 lat. Bardzo potrzebowała pieniędzy, więc godziła się na najbardziej brutalne rzeczy. Klientów bardzo często podnieca przemoc. Chcą się wyżyć, okazać władzę, upokorzyć kobietę. Mam wrażenie, że wielu to kręci i interesuje o wiele bardziej niż sam seks – takie poczucie pełnej władzy nad kobietą i zrobienie jej krzywdy. Bezkarnie i usprawiedliwiając się moralnie – przecież sama się zgodziła, no i jej zapłaciłem.

Jak można się domyślić, brutalne traktowanie nie pozostaje obojętne dla ciał i dusz tych kobiet. Wspomniana przeze mnie dziewczyna wyszła z tego, mając 18 lat, ale takie doświadczenia w wieku dojrzewania odciskają piętno na dorosłym życiu już na zawsze. Pisało do mnie wiele kobiet mających regularne napady paniki po zobaczeniu czegoś, co przypominało im o spotkaniach z klientami, koszmary senne i bezsenność, niektóre zaś przesypiały całe dnie. Według badań aż 79 proc. kobiet w branży cierpi na problemy ze snem. 30 proc. osób w prostytucji próbowało popełnić samobójstwo. 

Powszechne są też różnego rodzaju urazy fizyczne: m.in. problemy z szyjką macicy, kręgosłupem, bóle stawów oraz choroby weneryczne. Znam kobiety, które zmagają się z nietrzymaniem moczu czy naderwaniem odbytu do dzisiaj, pomimo opuszczenia branży lata temu. 

Doda powiedziała: "Mnie to zatrważa i jestem wręcz zszokowana jak niektóre feministki – które de facto nie są feministkami, bo promowanie prostytucji pod hasłami feminizmu, to jeden wielki bullshit - mówią o prostytucji jako o normalnej pracy. Mądra feministka wie, że każda kobieta ma o wiele więcej do zaoferowania. Nie jest przedmiotem, a przede wszystkim nie jest do sprzedaży dla mężczyzn". 

Tak, podpisuję się pod tym obiema rękami. Feminizm od zawsze sprzeciwiał się prostytucji i wykorzystywanie tej idei do promowania wyzysku kobiet jest obrzydliwą profanacją. 

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także