Jak czesały się kobiety w czasach PRL‑u? Ekspertka wspomina kultowe fryzury
Gdy na ulicach rządzą ulizane koczki, miło jest powspominać niebanalne, zazwyczaj pełne objętości fryzury, w których gustowały kobiety w czasach PRL-u. O co prosiły w salonach, jak się czesały i na kim wzorowały? W wehikuł czasu wsiadamy razem z fryzjerką Edytą Dąbrowską.
Tym razem nie będziemy pisać o najmodniejszych cięciach i koloryzacjach na 2024 rok, a weźmiemy pod lupę temat z nutką nostalgii. Cofając się do poprzedniego tysiąclecia, przypomnimy sobie, jakie fryzury nosiły kobiety w PRL-u. Z dekady na dekadę trendy ulegały dynamicznym zmianom i nie można było narzekać na nudę. Dzisiejszy minimalizm nie ma z nimi nic wspólnego. Wtedy liczyła się dziewczęca zadziorność albo sensualna objętość. Ale oddajmy głos ekspertce.
– W związku z tym, że czasy PRL można podzielić na kilka dziesięcioleci, moda na fryzury przechodziła rewolucje, fryzjerzy uwielbiali eksperymentować i inspirować się najnowszymi trendami z zachodnich granic, a Polki chętnie oddawały się w ręce zdolnych stylistów – mówi w rozmowie z WP Kobieta Edyta Dąbrowska z Pracowni Fryzjerskiej Gajewski w Częstochowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To jest hit?!" - odcinek 5. Fryzura w 2 minuty? To możliwe
Od "chłopczycy" do dramatycznych upięć. Polskie i zagraniczne aktorki wyznaczały trendy
Polska Rzeczpospolita Ludowa istniała oficjalnie od 1952 roku. Rok później za oceanem zadebiutował film "Rzymskie wakacje" z Audrey Hepburn, która zyskała międzynarodową sławę. Nie było to bez znaczenia.
– W latach 50. zapanowała moda na "chłopczycę" – krótkie asymetryczne cięcie typu "pixie" inspirowane Audrey Hepburn, które było praktyczne i wygodne w ułożeniu na co dzień, jednocześnie eleganckie i kobiece, pasujące na ważne wyjścia – zauważa ekspertka.
Jednak nie każda kobieta miała odwagę zdecydować się na tak ostre cięcie. Fanki dłuższych kosmyków odetchnęły z ulgą w następnej dekadzie. Fryzurę najmodniejszą po roku 60. dziś określiłybyśmy mianem wymodelowanego "long boba".
– Z kolei w latach 60. modne stały się fryzury średniej długości, o mocnej objętości z wywiniętymi końcami, które można było uzyskać przy modelowaniu na szczotce. Dopełnieniem była również prosta grzywka, która dodawała lekkości i uroku. Tego typu fryzurę nosiły m.in. Kalina Jędrusik czy Pola Raksa – przypomina Dąbrowska.
– Ponadto w eleganckim i zmysłowym stylu królowały wysokie upięcia, koki oraz kucyki, ozdabiane kokardami, opaskami lub chustami. Polki inspirowały się wówczas Brigitte Bardot uczesaną w fryzurę pełną objętości typu "bouffant" – dodaje.
O banalności nie mogło być wtedy mowy. Warto też zauważyć, że misterne upięcia nie nadawały się dla leniwych. Ileż to trzeba było się napracować. Natomiast kolejne lata przyniosły nieco świeżości i naturalności. Zdecydowanie mniej pompatyczności.
Objętość na pierwszym miejscu. Cieniowanie czy trwała ondulacja?
– W latach 70. postawiono na naturalność i powrócono do włosów długich, gdzie istotną rolę odgrywała także objętość. Zasada była prosta – im dłuższe włosy, tym lepiej. Fryzury by ły nieskomplikowane, wymodelowane na szczotkę lub naturalnie pokręcone. Zdarzały się kobiety, które preferowały również przedziałek na środku głowy, grzywkę prostą lub zaczesaną na bok. Inspiracją w tamtym czasie była Farrah Fawcet, wokalistka zespołu ABBA, oraz polska aktorka Anna Dymna – nadmienia fryzjerka.
Gdy długie i falowane kosmyki odeszły w zapomnienie, ponownie nastąpiła moda na wielkość. Fryzjerki miały ręce pełne roboty, gdyż niemalże każda kobieta z naturalnie prostymi włosami chciała zafundować sobie "trwałą". I choć wiele fryzur czasów PRL-u chętnie byśmy dzisiaj odtworzyły, to o tapirze z toną lakieru wolałybyśmy zapomnieć.
– Lata 80. przyniosły we fryzjerstwie maksymalną objętość, naturalnie bujne loki niczym czesane wiatrem lub zakręcanie na wałki, jak i również karbowane włosy. Polki pokochały trwałą ondulację i tapirowanie, który powodowało mocne uniesienie od nasady, tworzące jednocześnie artystyczny nieład. Długość włosów nie miała znaczenia, najważniejsze, aby efekt był spektakularny – zaznacza ekspertka.
– Największą inspiracją dla kobiet były osobistości muzyczne. Takie formy fryzur nosiły wówczas popularne wokalistki jak Tina Turner czy Madonna oraz Urszula czy Alicja Majewska – dowiadujemy się od Edyty Dąbrowskiej.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl