Jak poradzić sobie z zazdrością?
Zazdrość to niebezpieczna namiętność, oplata jak bluszcz, dusi i niszczy nas samych i osoby, które kochamy. Czy trzeba z tym walczyć? Walczyć nie ale warto nad tym pracować, by nie doprowadzić siebie do obłędu a naszego związku do zagłady.
05.05.2009 | aktual.: 25.05.2010 23:02
Zazdrość to niebezpieczna namiętność, oplata jak bluszcz, dusi i niszczy nas samych i osoby, które kochamy. Czy trzeba z tym walczyć? Walczyć nie ale warto nad tym pracować, by nie doprowadzić siebie do obłędu a naszego związku do zagłady.
Zazdrości wyrasta z lęku, poczucia niskiej wartości i nadmiernej potrzeby kontroli. Bardzo często te trzy aspekty są ze sobą ściśle powiązane. I tak przeszukujemy kieszenie męża i szukamy podejrzanych notatek, sprawdzamy przychodzące sms-y ukradkiem gdy śpi, włączamy jego laptopa i weryfikujemy maile. Jednym słowem szukamy dowodu na to że nasz partner jest niewierny. Na nic zdają się jego zapewnienia, że kocha tylko nas i naprawdę nas nie zdrada. My wiemy swoje i uparcie dążymy do tego by udowodnić jego nielojalność. Na przyjęciach bacznie przyglądamy się innym kobietom i nie pozwalamy by mąż dłużej z nimi rozmawiał. Jeśli do którejś Pani się uśmiechnie, to już mamy gotowy dowód zdrady.
Dzwonimy do biura gdy partner zostaje po godzinach i pytamy co robi, ba nawet śledzimy go jeżdżąc za nim i sprawdzając co robi gdy mówi: „Idę na tenisa z kolegą”. Niektóre z nas są do tego stopnia owładnięte manią zazdrości, że kupują gadżety mające sprawdzać co robi mąż, gdy nie ma go w domu i kupują np.: budzik lub maskotka z ukrytą kamerą. Takim gadżetem pod pretekstem „Kochanie nie zapomnij o mnie” obdarowują partnera gdy ten jedzie na szkolenie lub wyjazd służbowy.
Zazdrość jest objawem niepewności. Dlatego sprawdzamy, śledzimy, dopytujemy i ciągłe nie wierzymy partnerowi. Jeśli same czujemy się gorsze od innych kobiet, to boimy się, że nasz partner zajadzie sobie ładniejszą, zgrabniejszą, szczuplejszą, weselszą od nas. Ciągle boimy się, że jeśli partner, pozna nas, takimi jakimi jesteśmy naprawdę, to nas rzuci. I dlatego za wszelką cenę chcemy tego uniknąć i zaczynamy kontrolować naszego partnera. Warto w tym momencie zdać sobie sprawę, że to my tworzymy tę niepewność, a nie nasz partner. Źródłem niepewności i zazdrości jesteśmy my same albowiem żadne działania i zapewnienia ze strony męża nie są w stanie wyeliminować naszej zazdrości.
Jeżeli nie potrafimy zaufać, musimy w sobie poszukać przyczyn tego stanu. Często podwaliny zazdrości mają swoje korzenie w naszym dzieciństwie i naszych doświadczeniach w młodości. Jeśli jako dziecko nie byłyśmy kochane miłością bezwarunkową, to ciężko nam kochać siebie i innych. Każde dziecko, które w przyszłości ma być pewną siebie i swojej wartości osobą , musi otrzymać od rodziców bardzo wiele informacji, że jest kochane i ważne. Dziecko kochane miłością bezwarunkową, nie obawia się, że ta miłość zniknie, nie musi o nią zabiegać. Jeśli jednak w naszym domu rodzinnym nie było takiej miłości i musiałyśmy na nią zasłużyć i bałyśmy się, że jeśli powiemy rodzicom, że narozrabiałyśmy w szkole, to oni powiedzą że nas nie kochają. To w dorosłym życiu obawiamy się, że jeśli kto pozna nas jakimi jesteśmy, to od nas odejdzie.
A może nasze dzieciństwo nauczyło nas, że nie można nikomu ufać? Lub widziałyśmy na przykładzie związku rodziców, że prawdziwa miłość, to zaborcza miłość? Może nauczyłyśmy się żyć w myśl zasady, że bez partnera jesteśmy nikim i potrzebujemy go, by istnieć? Albo nasze doświadczenia życiowe nauczyły nas postawy kontrolującej wszystkich co nas w życiu spotyka i dlatego teraz chcemy kontrolować męża?
Amerykański lekarz psychiatra Paul Hauck autor książki "Zazdrość. Jak sobie z nią radzić", twierdzi, że zazdrość jest pewnym sposobem zachowania i można się go wyzbyć. Radzi , by po pierwsze odwrócić uwagę od naszych zazdrosnych myśli i przestać myśleć o parterze a zacząć myśleć o sobie. Warto zatem zapisać się na yogę, salsę, kurs tańca brzucha czy basen. Warto znaleźć swoje hobby i robić to, co sprawia nam przyjemność. Dzięki temu poczujemy się pewniejsze siebie, atrakcyjniejsze i mniej będziemy myślały o mężu. Jeśli jednak pójdziemy na salsę bo chcemy tym wzbudzić zazdrość partnera, to będzie to zdziałanie bezsensowne. Nasza uwaga bowiem znowu będzie skupiona na partnerze i zazdrości. Dlatego nauczymy się myśleć o sobie i cieszmy się czasem spędzonym ze samą sobą.
Kolejna wskazówka to zaakceptujmy siebie takimi jakimi jesteśmy. Przestańmy ciągle walczyć ze swoimi niedoskonałościami. Jeśli pokochamy siebie , bo damy też wolność naszemu partnerowi. Osoba, która ceni siebie, ceni innych i nie ma potrzeby sprawdzania ich miłości i szukania dowodów zdrady. Dlaczego? Ponieważ osoba pewna siebie wierzy, ze zasługuje na miłość, szacunek i wierności. Jeśli więc umiemy kochać siebie, to innych traktujemy na równi z sobą a wtedy nie musimy kontrolować naszych partnerów.
Następnie postarajmy się nie okazywać zazdrości wobec partnera. Musimy nauczyć się mu ufać. To podstawa istnienia każdego związku. Zastanówmy się, tez czy nasza zazdrość jest uzasadniona. Jeśli mamy konkretne dowody to porozmawiajmy o nich, ale nie śledźmy partnera. Natomiast, jeśli czujemy, że niezależnie od tego z kim jesteśmy, uruchamia się w nas niepohamowana zazdrość i chęć kontroli, to zastanówmy się czy nie warto pójść do psychologa.
Zadbajmy o własne poczucie wartości i jeśli same nie możemy dać sobie rady z zazdrością i ciągła kontrola partnera udajmy się do specjalisty . Zainwestujmy w swój rozwój i samoakceptacje. Zaakceptowanie siebie taką jaką jesteśmy jest podstawą opanowania uczucia zazdrości. Polubmy siebie, a nie zmuszajmy innych, by nas bardziej kochali. Bo im bardziej zmuszamy kogoś do miłości, tym mniejsze mamy szans na jej otrzymanie. Na koniec pamiętajmy ze nasza zazdrość i ciągła potrzeba kontroli rodzi się w naszej głowie. To nasze myśli podsuwają nam tysiące powodów do lęków o wierność męża. To my, a nie nasi partnerzy jesteśmy odpowiedzialne za naszą zazdrość. Jeśli to zrozumiemy, to połowę sukcesu z praca nad zazdrością, mamy już za sobą.