"Jak wychowywać dziewczynki". Magda Korczyńska: trzeba pokazywać, że wszyscy mamy równe szanse
– Stereotypy dotykają obie płcie i trzeba być świadomym wyzwań – mówi Magda Korczyńska, mama dwóch córek i inicjatorka projektu "Jak wychowywać dziewczynki". W rozmowie z WP Kobieta tłumaczy, dlaczego dziś zmieniłaby jego nazwę i co jest najważniejsze w wychowywaniu dzieci.
25.06.2020 | aktual.: 25.06.2020 18:38
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Nazwa profilu "Jak wychowywać dziewczynki" sugeruje, że dziewczynki trzeba wychowywać inaczej. To celowy zabieg?
Magda Korczyńska, pomysłodawczyni bloga "Jak wychowywać dziewczynki": Jestem mamą dwóch córek i ten projekt powstał z personalnych motywacji. Chcę zapewnić im solidny fundament. Miałam poczucie, że dziewczynki są trochę bardziej poszkodowane przez stereotypy i wymagają silniejszego wsparcia. Dlatego wymyśliłam taką nazwę. Natomiast z biegiem czasu, a bloga prowadzę od dwóch lat, zaszła jakaś zmiana w moim myśleniu.
Na czym ona polega?
Zgromadziłam większą wiedzę i zobaczyłam, że temat dotyczy w równym stopniu chłopców. Dzieci są różne, rodzice są różni i te same sytuacje mogą mieć zupełnie inny wpływ na nasze pociechy bez względu na płeć. Bazując na zdobytej wiedzy, dzisiaj być może nazwałabym profil "Jak wychowywać dzieci".
Stereotypy dotykają obie płcie i trzeba być świadomym wyzwań. Nie chodzi o to, żeby dziewczynki wychowywać inaczej, ale żeby zwracać uwagę, jakie są oczekiwania społeczne wobec nich i jak mogą im szkodzić. Trzeba wychwytywać przekazy, które się pojawiają. My, jako rodzice też czasami przekazujemy pewne schematy.
Na blogu i w mediach społecznościowych poruszasz trudne tematy. Zachęcasz rodziców do tego, aby rozmawiali z dziećmi np. o rasizmie.
Rasizm i jakiekolwiek uprzedzenia są niebezpieczne. Zwłaszcza teraz, kiedy temat stał się głośny, pojawiła się okazja, żeby z dziećmi rozmawiać i uwrażliwiać je na inność. Powinniśmy im pokazywać, że świat jest różny, a my z tych różnic możemy czerpać. Dzięki temu, że każdy z nas jest inny, świat jest piękny. Wydaje mi się, że jeśli mamy już starsze, nastoletnie dzieci, to jest to wręcz nasz obowiązek, bo bez poruszania tych tematów nie wykształcimy pokolenia, które będzie dojrzałe w tych kwestiach.
Jak rozmawiać z dziećmi na trudne tematy?
Trzeba przyglądać się sobie, edukować się, żeby móc rozmawiać. Na pewno polecałabym, żeby nie zbywać trudnych pytań dzieci. Nie zawstydzajmy ich, nie sugerujmy, że jest to temat tabu. Myślę, że warto szukać pretekstów do nauki i rozmowy o tym, że jesteśmy różni. Czytać książki, które pokazują odmienne postawy, wybrać się do muzeum. Duża też rola rodziców, aby reagowali na wszystkie nieprawidłowe zachowania takie jak homofobia, ksenofobia, rasizm.
Wiele osób boi się reagować na nieodpowiednie zachowania, np. obcych osób.
Często sobie myślimy podczas spotkań rodzinnych, że po co będę się kłócić z kimś, kto formułuje krzywdzące opinie. Ale trzeba. Wychowujemy kolejne pokolenie i sami musimy dawać przykład, że nie tolerujemy takich zachowań. Nie reagując, uczymy dzieci, że sposobem radzenia sobie z jakimiś niewybrednymi komentarzami jest milczenie. Sami musimy być przykładem dla dzieci.
Przeczytaj: Nowa Zelandia. Ta kampania ma zmobilizować rodziców do rozmów z dziećmi na temat bezpieczeństwa w sieci
Ty reagujesz jako mama?
Są sytuacje, w których czuję się silna, żeby na bieżąco z daną osobą wejść w dyskusję. Zazwyczaj dotyczy to sytuacji rodzinnych. Bywa, że z obcymi osobami nie zawsze dyskutuję. Ale absolutnie zawsze rozmawiam z córkami zaraz po tym, jak jesteśmy świadkami jakichś sytuacji. Pytam, czy słyszały i widziały, jak ktoś się zachował i co o tym sądzą. Tłumaczę im, dlaczego dane zachowania czy słowa były złe. Dzieci mają tę wiarę, że dorośli zawsze wiedzą lepiej. Staram się pokazywać córkom, że nie zawsze tak jest. To, że ktoś jest dorosły, nie znaczy, że ma rację.
Widzisz, jak twoje wychowanie wpływa na dzieci? Jakie zmiany w nich zachodzą?
Moja 5-letnia córka jest bardziej asertywna i reaguje na różne rzeczy, ale to wynika też z jej temperamentu. Starsza córka jest bardziej wrażliwa, ale też potrafi odpowiedzieć wprost. Czasami, kiedy wydaje im się, że ktoś powiedział coś dziwnego, to pytają mnie o to i wspólnie rozmawiamy. Liczę, że jak będziemy to umacniać, to nabędą takich kompetencji, że same zakomunikują, co im się nie podoba.
Z okazji Dnia Matki opublikowałaś na Instagramie post o tym, że mamy nie muszą być męczennicami i brać na siebie wszystkiego. Z jakim odzewem spotkał się ten wpis?
Kobiety próbują pracować. Perfekcjonizm dotyka wielu z nas. Ja to nawet widzę u mojej starszej córki, która od razu chce robić wszystko dobrze i jak jej coś nie wychodzi, to jest poddenerwowana. Każda z nas chce być perfekcyjna na każdym polu, a to jest mrzonka. Nie da się wiedzieć wszystkiego. Nie da się spełniać zawodowo, mieć zawsze wysprzątane, ugotowane, realizować kilkunastu pasji i mieć wiedzę na każdy temat. Na szczęście spora część kobiet dostrzega w sobie takie zachowania i stara się nad nimi pracować. To jest fajne.
Wiem, że wiele emocji wzbudził też twój wpis o tym, jak wychować syna-feministę. Co to znaczy?
Chodzi głównie o kontakt ze swoją emocjonalnością. Chłopcy mają całe spektrum emocji, tak jak kobiety. Często przez wychowanie wypierają te uczucia. Kobiety wypierają złość i emocje związane z agresją. Natomiast mężczyźni nie chcą pokazywać słabości, bo to nie wypada. Głównie chodzi o ten emocjonalny aspekt.
To dotyczy też pragmatycznych sfer, takich jak podział obowiązków domowych. Większość takich spraw załatwiają dziewczynki, a chłopcy może czasami wyrzucą śmieci. Często nie oczekujemy od nich pełnego udziału w życiu domowym.
Takie wychowanie wpływa potem na to, jak dorośli mężczyźni funkcjonują w swoich związkach…
Dokładnie. Dla mnie ważne jest też to, żeby uczyć chłopców, że "nie" znaczy "nie". Często w zabawach pojawiają się takie motywy, że dziewczynki są popychane, ciągane za włosy, a potem mówi się im: "kto się czubi, ten się lubi", "on cię tak zaczepia, bo cię lubi". Konsekwencje tego podejścia są okropne. Dziewczynki uczy się, że jest to naturalny sposób adoracji, że ktoś wbrew ich woli ich dotyka, bo je lubi. Chłopców z kolei uczy to, że w ten sposób okazuje się sympatię. To jest chore na dłuższą metę, bo sytuacje przemocowe w późniejszym życiu mogą wynikać właśnie z takiego wychowania w dzieciństwie.
Myślę, że w kwestii wychowania dzieci bez stereotypów dużą rolę odgrywają nauczyciele.
My, rodzice mamy największy wpływ na wychowanie swoich dzieci przez pierwsze lata ich życia. Potem do gry wchodzą inni gracze. To, co nauczyciele mówią w szkole, ma ogromny wpływ na dzieci. Badania pokazują, że wciąż posługują się oni stereotypami. Wciąż funkcjonuje przeświadczenie, że to chłopcy mają większe zdolności matematyczne niż dziewczynki.
Komentarz nauczyciela w kluczowym momencie edukacji może podciąć skrzydła i wpłynąć na karierę naukową dziecka. Z badań wynika też, że nauczyciele o wiele więcej uwagi poświęcają chłopcom. To uczy ich tego, że są ważniejsi, a co za tym idzie, lepiej sobie potem radzą na rynku pracy.
Mężczyźni decydują się na wysłanie CV, gdy spełniają 60 proc. wymagań, a większość kobiet rezygnuje z aplikowania na stanowisko, jeśli nie osiąga 100 proc. Tutaj wracamy do źródeł i wychowywania dzieci. Trzeba pokazywać im od najmłodszych lat, że mamy równe szanse.
Widzisz szanse na jakąś zmianę?
Edukacja nauczycieli jest bardzo ważna. Wiem, że niektóre miasta inwestują w taką równościową edukację. Słyszałam, że Poznań coś takiego wprowadził. Pojawiły się programy dla nauczycieli. Jeśli chociaż raz nauczyciel mógłby wziąć udział w takim kursie, przejść autorefleksję, to było by coś bardzo cennego. Z pewnością skorzystaliby na tym wszyscy.