Jakie życie, taki seks
Problemy w życiu oznaczają problemy w łóżku. Mężczyźni przenoszą do sypialni traumy z dzieciństwa i porażki w pracy. Jakimi stają się przez nie kochankami, a jakimi mogą być – tłumaczy psychoterapeuta Michał Pozdał.
Traumy, emocje i problemy, jakie przeżywamy, mocno odbijają się na tym, co dzieje się w naszych sypialniach. W końcu tam obnażamy się przed sobą najbardziej. I dlatego towarzyski żartowniś nie zawsze okazuje się czarujący i wesoły w łóżku. W sypialni może odkryć mroczne części swojej osobowości – okazać się wycofany i uległy lub dominujący i kontrolujący. Może nawet poniżać i ranić. Bo zazwyczaj w mroku naszej seksualności chowamy różne wyparte traumy lub nieuświadomione elementy osobowości. Ale może też okazać się wspaniałym kochankiem z dużym poczuciem humoru. Oby tak było. Bo seks ma właśnie temu służyć – przeżywaniu radości i wyrażaniu miłości.
Jak byłeś kochany?
Pokaż mi, jak byłeś kochany, a powiem ci, jak się kochasz – przekonuje znana seksuolożka Esther Perre, autorka „Inteligencji erotycznej”. I jest w tym przerażająca prawda – wszyscy nosimy w sobie napisane w dzieciństwie skrypty na miłość. Jeżeli rodzice traktowali nas chłodno i z dystansem, często karali albo odrzucali, w dorosłym życiu będziemy podobnie jak oni unikali kontaktu. A przez to nasz seks również może być pozbawiony miłości, radości i ciepła. W skrajnych przypadkach, przy bardzo silnych deficytach, możemy nawet unikać bliskości – jak mężczyźni, którzy jako chłopcy zostali porzuceni przez matki. I to porzucenie może być faktycznym porzuceniem, czyli ucieczką matki lub rozwodem rodziców, ale podobnie może zadziałać wysłanie małego dziecka bez mamy na wielomiesięczne wakacje lub poważna choroba matki i jej długi pobyt w szpitalu. Po tak nagłej i dramatycznej utracie bliskości z matką w dorosłym życiu ci mężczyźni boją się powtórki z utraty i nieświadomie robią wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Dlatego często nie wchodzą w związki i dopuszczają tylko do niewiążących kontaktów seksualnych. Niektórzy dodatkowo poniżają kobiety, wyrażając w ten sposób tłumioną złość na matkę za wczesnodziecięce porzucenie. Dopiero uświadomienie sobie tych uczuć i przepracowanie ich w terapii pozwala zmienić ten obronny schemat działania.
Tak jak inne możliwe symptomy – brak erekcji, lęk przed kontaktem seksualnym. Podobne w skutkach może być bicie. Chłopcy bici w dzieciństwie przez matki w dorosłym życiu boją się kobiet, unikają bliskości i „mszczą” się za krzywdy zaznane w dzieciństwie przez „jedną z nich”. U nich również może pojawiać się brak erekcji lub ochoty na seks. Jako dorośli ludzie mogą kulić się wskutek zaobserwowania nagłego ruchu drugiej osoby, nawet terapeuty. Oczekują uderzenia lub kopniaka. W skrajnych przypadkach objawy lękowe mogą być tak silne, że mężczyźnie trudno jest wytrzymać fizyczną bliskość kobiety. Element terapii stanowi wówczas stopniowe oswajanie dotyku i sukcesem jest, gdy pacjent zaczyna panować nad swoim lękiem, wtedy gdy kobieta dotyka jego członka. Trudno sobie wyobrazić, jak daleka jest droga przed taką osobą do czerpania radości z seksu oralnego czy penetracji.
U kobiet z podobnych powodów objawem lękowym może być tzw. pochwica, czyli nieświadome automatyczne zaciskanie mięśni wejścia do pochwy, które uniemożliwia zbliżenie, pieszczoty sfer intymnych czy nawet badanie ginekologiczne. Inne osoby przekształcają przeżytą traumę w triumf i oddają się na przykład praktykom sadomasochistycznym, gdzie w pełni kontrolują zadawanie bólu i cierpienia.
Kolejnym elementem wpływającym na życie intymne jest stosunek do własnego ciała. Jeżeli pochodzimy z domu, gdzie ciało uznawano za nieczyste, a wszelkie objawy seksualności były karane, trudno nam będzie w dorosłym życiu osiągnąć spontaniczność w seksie. A do tej pory zdarzają się takie historie, że ojciec syna wyrzuca na mróz po przyłapaniu go na masturbacji, „żeby mu to z głowy wyparowało”. Albo podpala mu dłonie, „żeby więcej już tego nie robiły”. Skutki łatwe do przewidzenia – lęk przed własną seksualnością, tłumienie potrzeb, unikanie bliskości, brak erekcji lub orgazmu.
Jak jesteś obciążony?
Wszystkie wyżej opisane sytuacje wydają się drastyczne, a przez to rzadkie, ale ortodoksyjnie katolickie wychowanie często wywołuje podobne problemy. Na szczęście rośnie świadomość tego, jak wychowywać szczęśliwe dzieci, jak uczyć je dbałości o ciało oraz rozpoznawania i zaspokajania swoich potrzeb. W efekcie końcowym oznacza to, że uczymy się cieszyć sobą, partnerem i wspólną rozkoszą. Obecne pokolenie młodych mężczyzn często już to całkiem dobrze potrafi – oni wiedzą, że masturbacja jest OK, wiedzą, że bliskość jest fajna i że seks może dawać radość.
Problem może powstać na późniejszym etapie. O ile w dzieciństwie nie dotknęły nas żadne traumatyczne doświadczenia, to pojawiają się wyzwania życia dorosłego – rodzina, praca, kredyty, a wraz z nimi odpowiedzialność i stres, który mężczyzn obciąża najbardziej. Przeładowanie w pracy może samo w sobie prowadzić do problemów z erekcją czy libido. A zbytnie skoncentrowanie na wyzwaniach zawodowych – do unikania bliskości i preferowania szybkiej masturbacji. Z kolei nadmierna odpowiedzialność w pracy może skutkować wybieraniem odwróconej roli w sypialni – tacy mężczyźni często stają się całkowicie ulegli kobietom. Z ulgą podporządkowują się i zgadzają na wszelkie mniej lub bardziej drastyczne formy dominacji. Choć na chwilę zrzucają z siebie odpowiedzialność, żeby potem mieć siłę dalej nieść swój bagaż.
Problemy natury seksualnej mogą wynikać także z innych trudnych dla mężczyzn uczuć – żałoby, smutku czy rozczarowania. Żałoba zwykle dotyczy śmierci bliskiej osoby, ale równie dobrze może pojawić się w sytuacji zmiany szefa, utraty pracy czy ważnego hobby. Nieuświadomiony głęboki smutek, który się pojawia, jeżeli nie zostanie przeżyty, może objawić się w sferze seksualnej. Podobnie jak każdy inny smutek czy rozczarowanie partnerką, związkiem bądź… życiem. Trudność w rozpoznaniu w sobie tych uczuć od razu ujawnia się w sypialni. Taki kłopot bywa długo ukrywany przez mężczyzn, bo swoją aktywność seksualną uznają za podstawę męskości. Dobrze jest wobec problemu postawić sobie pytanie: „Dlaczego tak się dzieje?”. Może uda się zadać je partnerce? Może wspólnie da się ustalić przyczyny takiego stanu? Jeżeli nie, rozwiązaniem jest wizyta u seksuologa lub terapeuty.
Jak pewny siebie jesteś?
Nie sposób stworzyć kilku typowych męskich ról łóżkowych. W bardzo dużym uproszczeniu można jednak powiedzieć o dwóch ogólnych typach mężczyzn. Pierwszy z nich jest aktywny, eksperymentujący, inicjujący seks. A wszystko to dzięki wysokiemu poczuciu wartości, które ma. Ono pomaga mu pozostać otwartym na wszelkie zmiany i nowości, pozwala mu również prosić o to, czego pragnie. Nawet kosztem wstydu czy bólu po odrzuceniu, jeśli partnerka na to się nie zgodzi. Drugi typ jest pasywny, wycofany, oczekujący inicjacji ze strony partnerki. Dużo w nim lęku przed odrzuceniem i przede wszystkim niezgody na rozkosz. To powoduje, że jest on kochankiem zamkniętym, nie lubi eksperymentować, boi się utraty kontroli i potrzebuje namawiania, zachęt oraz wsparcia ze strony partnerki do różnych wspólnych aktywności seksualnych.
Oczywiście, większość chciałaby zawsze być typem przebojowym, aktywnym i otwartym. Nie ma jednak wielu takich mężczyzn, bo przecież każdy może mieć gorszy moment. Nawet najwspanialszy kochanek, który przeważnie inicjuje kontakt seksualny, czasami potrzebuje zachęty ze strony partnerki. Obawia się, jak wypadnie, i nie potrafi oddać się przeżywaniu przyjemności. Wszyscy mamy różne ciężkie doświadczenia
– emocjonalnego porzucenia czy odrzucenia, braku przyzwolenia na swoje potrzeby i swoją seksualność. Problem w relacji może pojawić się, gdy mężczyzna większość czasu pozostaje zamknięty i nie przejawia żadnej inicjatywy w sypialni. Co może zrobić, żeby stać się tym pierwszym typem kochanka? Na początek zadać sobie i swojej partnerce pytanie: „Jak często inicjuję seks?”. I jeżeli z rozmów wyniknie, że w mniej niż 25 procent przypadków, to być może warto wprowadzić zmianę. Przez brak inicjacji ze strony partnera kobieta może czuć się niekochana, niechciana i nieatrakcyjna. Dlatego trzeba jak najszybciej porozmawiać o tym, jak ma to wyglądać dalej.
Do przemyślenia w parze
Zastanówcie się wspólnie, co każde z was robi, aby... nie uprawiać seksu. Czasami jest to zbyt długie siedzenie wieczorem przed telewizorem i czekanie, aż druga osoba zaśnie. Innym razem objadanie się, po którym nie ma się ochoty na żadną aktywność. Niektórzy przebywając w domu, zaniedbują swoją higienę, aby przypadkiem nie wydać się atrakcyjnym swojemu partnerowi. Ustalcie, co wy robicie często nieświadomie, aby uniknąć seksu, i zastanówcie się, dlaczego.
Wysłuchała MAGDALENA RYBAK.
Michał Pozdał psychoterapeuta, seksuolog, wykładowca Uniwersytetu SWPS. Prowadzi terapię indywidualną oraz par w Warszawskim Instytucie Psychoterapii oraz w Katowicach w Instytucie Psychoterapii i Seksuologii. Współautor książki „Męskie sprawy. Życie, seks i cała reszta”