Jan Englert o problemach finansowych. Regularnie grał w kasynie
Aktor, reżyser, pedagog. Pomimo że grał u samego Wajdy, musiał sprzedać pamiątkę rodzinną, żeby móc zabrać dzieci na wakacje. O hazardzie, wyścigach i problemach finansowych opowiada Jan Englert.
Pomimo młodego debiutu aktorskiego, Englert nie zawsze był tak docenianym aktorem. Kiedy ukończył szkołę aktorską i ożenił się z Barbarą Sołtysik, to ona była gwiazdą w tym związku. On starał się jak mógł, żeby nigdy im niczego nie brakowało, ale zdarzały im się problemy finansowe.
"Był taki moment, że nie miałem za co żyć. W 1983 sprzedałem zegarek po dziadku. Najpierw jeszcze oddałem go do Desy, ale nikt go nie chciał kupić. Może był za drogi? Odebrałem go więc z Desy. W końcu kupił go ode mnie kolega. Za pół ceny. Dzięki temu mogłem wykupić wczasy dla dzieci" - opowiada w Rewii.
Resztę pieniędzy aktor postawił na konia w wyścigach. Obok hazardu, było to jedno z jego ulubionych zajęć. Obydwie pasje zaczęły się wtedy, kiedy Englert usiłował zdobyć pieniądze na odkupienie zegarka dziadka od kolegi. Próbował wielokrotnie, ale niestety nigdy mu się nie udało. To właśnie w tamtym czasie był bardzo regularnym gościem kasyna.
"Raz przegrywał, a innym razem wygrywał i podejmował próby odzyskania zegarka. Niestety, na próżno" - zdradza Rewii osoba zaprzyjaźniona z rodziną. Był to początek całonocnych partii pokera z kolegami po fachu i zamiłowania do gry, które trwa do dzisiaj. Chociaż, jak sam twierdzi, teraz zostaje w kasynie najwyżej na dwie godziny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl