Nowy trend wśród "zetek". Oto kim są "ukośniki"
Rano zajmuje się dziećmi w sali zabaw, a od południa pracuje jako masażystka. Choć ma tylko 25 lat, nie ukrywa, że nie potrafi już inaczej funkcjonować. To świadomy wybór, a może konieczność? Jedno jest pewne - "ukośniki" szturmem wchodzą na rynek pracy.
Coraz więcej młodych ludzi w Polsce żyje, łącząc kilka źródeł dochodu, ról oraz zadań. Według analizy serwisu CVeasy.pl ponad 231 tys. osób łączy etat z freelancingiem. W większości są to osoby między 20. a 35. rokiem życia. Określani są oni mianem "ukośników" (od angielskiego "slash generation") - bo ich zawodowe życie przypomina ciąg pozycji oddzielonych ukośnikiem.
Rano jest animatorką, popołudniami masażystką
Magdalena Szafraniec ma dopiero 25 lat, a już może pochwalić się ogromnym dorobkiem zawodowym. Od sześciu lat pracuje jako animatorka na jednej z okolicznych sali zabaw, gdzie przez 5-6 godzin dziennie prowadzi warsztaty dla szkół i przedszkoli. Popołudniami spełnia się z kolei w roli masażystki w prywatnym gabinecie rehabilitacyjnym. - Pracuję głównie z osobami, które zmagają się z różnymi jednostkami bólowymi, kontuzjami lub urazami - tłumaczy Wirtualnej Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pasja jest kobietą". Wiktoria Nowak ma 23 lata, a już szkoli menadżerów. "To łamanie stereotypów"
Co skłoniło ją do tego, by podjąć się dwóch tak różnych zajęć? - Na początku podyktowane to było przede wszystkim kwestiami finansowymi. Gdy rozpoczęłam pracę w zawodzie masażystki, byłam trzy miesiące na okresie próbnym. Zarobki były wtedy mniejsze, ponieważ dopiero wszystkiego się uczyłam. Szybko okazało się, że mogę połączyć ze sobą pracę w kilku miejscach. Przyzwyczaiłam się, że cały dzień mam zajęty, dlatego po podwyżce w gabinecie rehabilitacyjnym postanowiłam z niczego nie rezygnować. Dzięki temu mogę odłożyć pieniądze na swoje kolejne cele.
W jej przypadku największym wyzwaniem okazała się być dobra organizacja. - Są dni kiedy nie ma mnie cały dzień w domu. Muszę wtedy np. przygotować dla siebie posiłki. Czasem pomiędzy jedną a drugą prac trzeba coś załatwić, więc dobrze, żebym miała wszystkie potrzebne rzeczy przy sobie.
To nie oznacza jednak, że 25-latka zrezygnowała z własnych przyjemności. - Trenuję trzy razy w tygodniu, aby mieć dobrą kondycję fizyczną. Weekendy mam zazwyczaj wolne, dlatego wykorzystuję je na odpoczynek i spędzanie czasu ze znajomymi.
A jak do jej intensywnego trybu pracy podchodzą jej bliscy? - Myślę, że wszyscy już się do tego przyzwyczaili. Mam dwie prace już od dawna. Przez pewien czas pracowałam nawet w trzech firmach, bo dochodziły mi jeszcze weekendy. Należę do tych osób, które nie usiedzą w jednym miejscu. Lubię robić wiele rzeczy i mieć w pełni zaplanowany dzień. Ludzie często pytają mnie, skąd mam na to energię, ale ja po prostu lubię to, co robię.
Magdalena doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że w przyszłości najprawdopodobniej będzie musiała zmienić swoje dotychczasowe życie, ale póki co zamierza czerpać z danych jej możliwości pełnymi garściami. - Jestem młodą kobietą bez zobowiązań, więc mogę sobie pozwolić na więcej pracy. Chcę się szkolić i realizować swoje cele, a praca, szczególnie w roli masażystki, mi to umożliwia.
Łączy pracę na etacie z hobby
- Od roku pracuję na dwa etaty. Moja druga praca nie zajmuje mi jednak aż tyle czasu, bo poświęcam na nią ok. 20 godzin tygodniowo - mówi Wirtualnej Polsce Maja*. 27-latka nie ukrywa, że zdecydowała się na dodatkowe zatrudnienie przede wszystkim ze względów finansowych.
- W mojej firmie, gdzie jestem zatrudniona na cały etat, nie ma mowy o podwyżkach. Pensje stoją w miejscu od ponad dwóch lat, a życie jest coraz droższe. W międzyczasie szukam innej pracy, ale interesujących ofert jest jak na lekarstwo. Właśnie dlatego nie mam innego wyjścia i muszę po prostu sobie dorobić. Choć nie są to wielkie pieniądze, w końcu mam z czego odkładać na wakacje i nieplanowane wydatki.
Maja przy okazji może rozwijać jedną ze swoich największych pasji, jaką jest fotografia. -Pracuję jako content creator w branży gastronomicznej. Szefowa w pełni mi ufa, dlatego mogę realizować niemal każdy pomysł. To sprawia mi ogromną frajdę. Mogę się też wykazać kreatywnością, co jest dla mnie świetną odskocznią od codzienności i "biurowego życia" - przyznaje.
27-latka nie ukrywa, że życie na dwie prace może być bardzo męczące. - Nie zawsze jest łatwo. Zdarza się, że w weekend nie mam siły podnieść się z łóżka, jestem przebodźcowana. Wiem jednak, że muszę pracować, bo czasy są bardzo niepewne.
Ekspertka o "ukośnikach"
- Kiedyś jedna praca wystarczała, by utrzymać siebie i rodzinę. Obecnie z jednej pensji trudno się utrzymać, co ma ogromny wpływ na decyzje zawodowe - mówi w rozmowie z WP Sylwia Petryna, doświadczona przedsiębiorczyni, mentorka i ekspertka w zakresie rozwoju osobistego, wielopokoleniowości oraz skutecznego zarządzania.
Finanse to jednak niejedyny powód podejmowania się kilku zajęć. - Starsze pokolenia często funkcjonują w tzw. kulturze zapie**olu, gdzie praca i zaangażowanie zawodowe to podstawa. Natomiast pokolenie "ukośników", czyli dzisiejsi 20- i 30-latkowie, całkowicie zmienia podejście do pracy. Ceni ono elastyczność i niekoniecznie dąży do awansu w strukturze firmy. Może pracować dla jednego pracodawcy, ale dorabiać gdzie indziej, pracować zdalnie z różnych miejsc na świecie.
Praca w kilku miejscach jednocześnie może nieść jednak za sobą poważne konsekwencje. - Wielozadaniowość często rozprasza naszą energię. Pracownicy mogą być zmęczeni, ponieważ taki styl życia prowadzony przez wiele lat może prowadzić do obniżenia ich wydajności.
- Warto próbować różnych rzeczy, by odkryć, co jest dla nas ważne, ale w pewnym momencie powinniśmy zebrać te doświadczenia i zastanowić się, które z nich mogą stać się fundamentem naszej przyszłości. To ważna lekcja dla młodych ludzi, bo brak kierunku może prowadzić do wypalenia zawodowego i depresji - ostrzega specjalistka.
Co w takim przypadku powinno nas zaniepokoić? - Jeśli budzimy się rano zmęczeni, to znak, że coś jest nie tak. Praca nie musi zawsze sprawiać nam ogromnej radości, ale jeśli traktujemy ją jak przykry obowiązek, choć wcześniej nam się podobała, to znak, że coś się niedobrego z nami dzieje. Kiedy nie potrafimy odpocząć, mimo wolnego dnia, i jesteśmy w ciągłej gotowości bez wyraźnego powodu, to może grozić nam wypalenie zawodowe - mówi Petryna.
Specjalistka przyznaje, że przez pokolenie "ukośników" rynek pracy przechodzi obecnie ogromną transformację. - Nie wszystkie branże są odpowiednie dla młodych ludzi, którzy obecnie preferują elastyczne formy zatrudnienia. Tradycyjne biznesy, takie jak produkcja z ustalonymi godzinami pracy, mogą być dla nich wyzwaniem. Istnieją jednak sektory, które mogą wykorzystać ich wielozadaniowość. Wymaga to zmiany podejścia do stanowisk pracy i zakresów obowiązków. Pracodawcy mogą np. stworzyć ścieżki kariery, które pozwolą pracownikom na eksplorację różnych obszarów.
Zmienia się obecnie również postrzeganie roli przełożonego. - Menedżerowie średniego szczebla przestają być kontrolerami, a stają się mentorami i trenerami, wspierającymi rozwój pracowników.
Sylwia Petryna zaznacza jednocześnie, że "ukośnikowy" model pracy może nieść wiele korzyści dla pracodawcy. Kiedy brakuje pracowników o odpowiednich kwalifikacjach, osoby, które je mają, a szukają dodatkowego zlecenia, stanowią nieocenione wsparcie w danym projekcie. Co więcej, nie oczekuje ona zatrudnienia na stałe, a jedynie dorywczego zajęcia. Tym samym praca projektowa może być tym modelem biznesowym, który najlepiej sprawdzi się w zarządzaniu pokoleniem "ukośników".
*Imię bohaterki zostało zmienione.
Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski.