Jej mąż zmarł na koronawirusa. Poruszający list wdowy
Mąż Izabeli, Adam, zmarł z powodu koronawirusa. Kobieta w dramatycznym liście opisała przebieg choroby męża. Oceniła też stan polskiej służby zdrowia w dobie pandemii i skierowała apel do społeczeństwa. List opublikował Dziennik Zachodni, który uprzednio sprawdził jego autentyczność.
14.04.2020 | aktual.: 14.04.2020 11:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Coraz więcej osób trafia do szpitali z podejrzeniem koronawirusa. Liczba ofiar rośnie niestety dość szybko, więc nic dziwnego, że pojawia się wiele emocji z tym związanych. Ludzi interesują zarówno objawy choroby, jak i sam przebieg leczenia. Wiele informacji dostarczają bliscy zmarłych, którzy dokładnie opisują wszystkie procedury.
Tak też zrobiła żona 51-latka z Tych. Mężczyzna zmarł w szpitalu 31 marca. O przebiegu jego choroby możemy przeczytać na łamach Dziennika Zachodniego.
"Ciągle nie mogę uwierzyć, że mój młody, bo 51-letni, wysportowany i zawsze pełen sił witalnych mąż nie żyje. Nie wierzę, że przez prawie miesiąc chorował na COVID-19 i dopiero po trzech tygodniach zaczęto go leczyć na tę chorobę - wtedy, gdy było już za późno" – zaczęła swój poruszający list pani Izabela.
Jak relacjonuje, wszystko zaczęło się od przeziębienia – podrażnienia i pieczenia w gardle, które nie mijały mimo przyjmowania różnych leków. 13 marca mężczyzna skontaktował się z lekarzem rodzinnym. Ten zadał mu trzy pytania. Zapytał go, czy w ostatnim czasie wrócił z miejsca objętego epidemią, czy miał kontakt z taką osobą oraz czy miał kontakt z osobą chorą na COVID-19. 51-latek na wszystkie pytania odpowiedział przecząco.
Koronawirus. Wdowa opisała przebieg choroby męża
"Na podstawie przeprowadzonego wywiadu lekarz uznał, że nie jest to COVID-19, a najpewniej infekcja bakteryjna i przepisał mu antybiotyk. Tydzień terapii antybiotykiem nie przyniósł żadnej poprawy, a objawy pozostały te same: tylko ból i pieczenie w gardle" – pisze kobieta. Mężczyzna postanowił więc kolejny raz skontaktować się z lekarzem, który po przeprowadzeniu ankiety, zalecił mu inny antybiotyk, stwierdzając, że nie jest to zakażenie koronawirusem.
Tego samego dnia u pana Adama pojawiła się gorączka, która nie ustępowała przez dwa kolejne dni. Co więcej, pojawiły się przy tym trudności z oddychaniem. W czwartek, 26 marca, rodzina zaczęła więc starania o uzyskanie skierowanie na test na obecność koronawirusa. Niestety, bezskutecznie. Sanepid polecił im zadzwonić do szpitala zakaźnego w Bytomiu, gdzie po przeprowadzeniu ankiety, stwierdzono, że najpewniej nie jest to wirus.
W nocy temperatura mężczyzny znacznie wzrosła. Zaniepokojeni, skontaktowali się telefonicznie z lekarzem POZ, który ponownie przepisał receptę na kolejny antybiotyk. W piątek stan mężczyzny wciąż nie uległ poprawie. Przejawiał on następujące objawy: brak apetytu, trudności z oddychaniem, ból gardła, wysoka gorączka.
W sobotę, 28 marca, rodzinie w końcu udało się uzyskać skierowanie na test, który wykonano w Częstochowie. Laborantki pobierające wymaz, poinformowały, że jego wynik pojawi się w ciągu 24 godzin. Ten czas znacząco się jednak wydłużył, ze względu na ogromną ilość zaległych próbek.
Zobacz także
W nocy z niedzieli na poniedziałek mężczyzna trafił do szpitala, gdzie przetransportowano go karetką. "W poniedziałek, 30 marca rano, udaje mi się ustalić, że mój mąż jest w szpitalu w Tychach. Podczas rozmowy telefonicznej dowiaduję się, że Adam jest w trakcie TK płuc i innych badań" – opisuje pani Izabela w liście wysłanym Dziennikowi Zachodniemu.
Zaledwie kilka godzin później stan mężczyzny dramatycznie się pogorszył. Gdy wyniki testu okazały się pozytywne, lekarze rozpoczęli odpowiednie leczenie. Niestety, we wtorek 31 marca, mężczyzna zmarł.
"Śmierć Adama była i nadal jest ogromnym szokiem dla mnie i dla całej rodziny. Adam był osobą w sile wieku - rok temu świętowaliśmy jego 50. urodziny. Był szczupły, wysportowany - uwielbiał jeździć na rowerze, nie miał żadnych chorób przewlekłych i nigdy nie miał poważnych schorzeń. Był ostatnią osobą, którą podejrzewalibyśmy o ciężki przebieg koronawirusa i śmierć" – pisze zrozpaczona Izabela.
Cały list można przeczytać na stronie Dziennika Zachodniego - tu link.
Obecnie w Polsce mamy ponad 7 tys. zarażonych osób. 250 osób zmarło z powodu zarażanie koronawirusem.