Jestem niewidoma, ale chcę być atrakcyjna
Każda kobieta chce się czuć atrakcyjna i seksowna. Żeby to osiągnąć, dba o dietę, uprawia sport, przebiera w kosmetykach, testuje nowości w makijażu. Skoro każda kobieta, to także te niepełnosprawne. Im jednak bywa dużo trudniej.
Każda kobieta chce się czuć atrakcyjna i seksowna. Żeby to osiągnąć, dba o dietę, uprawia sport, przebiera w kosmetykach, testuje nowości w makijażu. Skoro każda kobieta, to także te niepełnosprawne. Im jednak bywa dużo trudniej. Jak budują poczucie własnej wartości, jak dbają o siebie i co robią w ramach aktywności fizycznej? O tym rozmawiamy z Joanną Brzezińską, dietetyczką, instruktorką fitness (także pilates dla kobiet niewidomych), ale przede wszystkim ambasadorką projektu Pełen Dotyk Kobiety (warsztaty dla kobiet niewidomych i niedowidzących) oraz Martą Michnikowską, jedną z niedowidzących dziewczyn pracujących w Centrum Komunikacji (Instytut Tyflologiczny Polskiego Związku Niewidomych).
WP: Czy kobiety niewidome częściej mają problemy z poczuciem własnej wartości?
Marta Michnikowska: Z pewnością - nie jest łatwo zaakceptować własną niepełnosprawność, a kiedy z tym problemem same już się uporamy, okazuje się, że pojawiają się bariery społeczne. Ludzie często nie traktują nas jak równych partnerów w pracy czy w życiu w ogóle. Chcą nam oferować pomoc, współczucie, litość, a to przecież nie o to chodzi. Poza tym poczucie własnej wartości niesamowicie spada, kiedy nie możemy pewnych rzeczy zrobić samodzielnie, być niezależne w każdej sytuacji.
Joanna Brzezińska: Mam wrażenie, że osoby niewidzące mają problem z poczuciem bycia równym członkiem społeczeństwa. A musimy wiedzieć, że osoby rodzące się z tą wadą, zawsze z nią żyły i doskonale sobie radzą. One nie znają innego świata. Robiąc założenia moich zajęć pilates wyobrażałam sobie, że te osoby będą doskonałymi słuchaczkami i z łatwością odzwierciedlą ruch w swoim ciele tylko na podstawie dobrze dobranych opisów ćwiczeń i wizualizacji (których swoją drogą używa się w tej technice bez różnicy czy ktoś widzi, czy nie). I tak też się stało, dziewczyny, które nie widziały od urodzenia, doskonale poradziły sobie z każdym ćwiczeniem. Były wyjątkowo oddanymi słuchaczkami.
WP: Co jest najczęstszym powodem kompleksów kobiet niewidomych czy niedowidzących?
Marta: Być może zbyt mała świadomość swoich zalet? Zbyt często są traktowane jako osoby, nad którymi trzeba się litować i jedynie im pomagać, a nie jako kobiety, które mają przecież różne umiejętności, wiedzę - też mogą dawać. Poza tym niepełnosprawność sama w sobie jest traktowana jako wada, defekt, odbija się to choćby w naszym języku (inwalida). Poza tym całkiem niewidome dziewczyny, zwłaszcza te od urodzenia, nie mają tego "lustra", w którym mogłyby się przejrzeć, zobaczyć, że mogą być ładne, brak im tej świadomości.
Joanna: Wypowiadając się w tym temacie, musimy koniecznie oddzielić dwie grupy, z którymi się spotkałam podczas warsztatów: są to osoby niewidzące oraz niedowidzące, te które urodziły się z taką wadą i te, które tę wadę nabyły ze względu na wiek, choroby (takie jak problemy z nadciśnieniem, cukrzyca i inne.). O ile pewnie z nabytą wadą wzroku dość ciężko się pogodzić, to osoby, które od urodzenia nie widzą, nie znają innego świata. I faktycznie trudno mi nazwać te osoby inwalidami – to dość niesprawiedliwe i upokarzające dla młodych dziewczyn. Każda z nich była zadbana, ma umyte włosy, pachnące od czystości ubrania i ponadprzeciętną chęć do uczenia się.
Brakuje w naszym społeczeństwie edukacji o równości wszystkich obywateli (dużą edukacją byłaby chociażby transmisja z paraolimpiady, uważam to za szczyt nierówności społecznej), oczywiście poprawiająca się infrastruktura w miastach ułatwia tym ludziom poruszanie się. Jednak do wielu dziedzin nie mają dostępu. Jedną z nich jest chociażby sport: w szkołach dla niewidzących są to tylko spacery, takie osoby faktycznie ze względu na często towarzyszące in choroby z nadciśnieniem są ograniczone w technikach. Ale przy dzisiejszej wiedzy można wybrać taką technikę, która będzie lekarstwem nie tylko na schorzenia, z którymi borykają się wszyscy ludzie, ale również lekarstwem na brak pewności siebie. Zajęcia z psychologami w połączeniu z ruchem poprawiają warunki neurologiczne w ciele. Jeżeli jeszcze do tego dołożymy odpowiednią, zrównoważoną dietę o właściwościach antyzapalnych, z duża ilości fitochemii, opartą na niskim indeksie glikemicznym, to stan zdrowia tej grupy, wysoce narażonej na choroby związane z układem
krążenia i cukrzycę, znacznie się poprawi.
WP: Kobietom pełnosprawnym, które widzą swoje odbicie w lustrze, trudno jest sobie wyobrazić, jak osoby niewidome dbają o wygląd zewnętrzny. Jak się malują, czeszą, dobierają stroje?
Marta: Zazwyczaj na zakupy wybieramy się z kimś, kto powie nam o kolorach wybieranych ubrań. Fasony i faktury możemy już wybrać same. Malujemy się bardzo rzadko, to jednak trudna sztuka, kiedy się nie widzi. Często bardzo dbamy o dłonie, chodzimy do manikiurzystek.
Joanna: Na warsztatach panie miały zajęcia z bra-fittingu, zorganizowane przez firmę Triumf, oraz ze stylizacji i wizażu. Widziałam, że się doskonale bawiły.
WP: Czy jest organizowanych sporo zajęć sportowych dla niewidomych kobiet, którym zależy na zdrowiu i zgrabnej sylwetce?
Joanna: W ogóle nie są organizowane i to jest takie zamknięte koło. Z jednej strony, w największym procencie są to osoby, które tracą wzrok w wyniku chorób krążenia i cukrzycy, a jak wiemy, mamy sporo narzędzi w ręku, aby tym chorobom zapobiegać, a jeżeli już nastąpią, to aby wspomóc ich leczenie. A znowu ludzie, którzy nie widzą, są w grupie zagrożenia, jeśli chodzi o wspomniane choroby, ponieważ brakuje zajęć, które pomogłyby im w bezpiecznym ruchu i nauczyły świadomości żywieniowej. Są to osoby, które uczą się, jak samodzielnie żyć w społeczeństwie i to zabiera sporą część czasu. Nie znam tej grupy aż tak dobrze. Ale wiem, że systematycznie prowadzone zajęcia z chociażby takiej techniki jak pilates oraz zajęcia ze świadomości odżywiania się bardzo by im pomogły i zmniejszyły wydatki na leki.
WP: Czym różnią się takie zajęcia? Na co kładzie się największy nacisk?
Joanna: Do pomocy przygotowałam małe easy-ball, aby paniom było łatwiej się do tego przyrządu odnieść. W sumie, te zajęcia nie wymagały ode mnie wielkich zmian, zawsze prowadziłam pilates również w grupach dla początkujących. Bazują na wizualizacjach słownych, więc proszę o zamknięcie oczu, bo jak inaczej na początku wytłumaczysz uczestnikowi zajęć funkcjonowanie mięśni głębokich, których nie widać. Grupa 12 osób była na tyle kameralna, że mogłam również pomagać uczestniczkom w ustawieniu prawidłowej pozycji. Pogoda nam sprzyjała, więc praca nad oddechem przyniosła bardzo dużo korzyści i dała nieoczekiwane efekty rozluźnienia i koncentracji.
Takie zajęcia wymagają od instruktora niezwykłej świadomości ciała i techniki. Liczą się lata doświadczeń, które pozwalają nie być zaskoczonym pytaniami lub wątpliwościami uczestników. I jeszcze jedno: zawsze wychodzę z założenia, że każdy z uczestników zajęć musi czuć się wyjątkowo, a technika pilates daje możliwość indywidulanej pracy. Tu nie trzeba się speszyć ani podążać za grupą. Należy też uważać, bo nie każdy rodzaj ruchu jest przeznaczony dla tych osób (chociaż trzeba by było to sprawdzić w idealnych warunkach). Układ krążenia musi być powoli oswajany z wysiłkiem, nie można również wykonywać ćwiczeń przeciwskazanych przy nadciśnieniu (czyli takich, które ciśnienie podwyższają). To pewne ograniczenie dla tych osób i trenera, ale wszystko jest do przejścia.
WP: Czyli warto byłoby organizować takie warsztaty cyklicznie, czego do tej pory brakuje w naszym kraju?
Joanna: Jak najbardziej. Bardzo dużym zainteresowaniem pań cieszyły się również warsztaty ze zdrowego odżywiania, miały wiele pytań. I na tym polu jest całe mnóstwo pracy. Doświadczenie warte każdych pieniędzy. Organizatorom marzy się cykliczność tych warsztatów. Na razie wzięły w nich udział panie z województwa mazowieckiego, ponieważ był to projekt dofinansowywany z funduszy wojewódzkich, ale jeżeli sponsorzy dopiszą, to możemy się spodziewać kolejnej edycji.
(asz/sr)