Blisko ludziJoanna Jodełka: Co byś zrobiła, gdybyś się nie bała?

Joanna Jodełka: Co byś zrobiła, gdybyś się nie bała?

Joanna Jodełka: Co byś zrobiła, gdybyś się nie bała?
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Ewa Kaleta
15.08.2016 12:20, aktualizacja: 17.08.2016 10:54

Wie, jak zabić męża i jak mogą skończyć się wycieczki do lasu. Jej kryminalna wyobraźnia nie ma końca. Jak sama twierdzi, wystraszyć może każdego, nawet siebie. Z autorką głośnych powieści kryminalnych „Polichromia* Zbrodnia o wielu barwach”, „Grzechotka” oraz „Kamyk”, Joanną Jodełką, rozmawia Ewa Kaleta.

Znam wiele kobiet, które marzą o tym, żeby rzucić wszystko i zacząć pisać książki. Też miałaś takie marzenie?
Nie. Nie byłam tak odważna. I raczej zbyt rozsądna, by pomyśleć o rzucaniu czegokolwiek. Do tej pory zachodzę w głowę, jak to się stało. Myślę, że bezmyślnie. Impulsywnie. Cytując Króla Juliana: “Zróbmy to szybko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”. Od pomysłu, by zacząć pisać książkę, do rzeczywistego stukania w klawiaturę minął może tydzień. Nie myślałam o zmianie życia, myślałam tylko o tym, ile liter, wyrazów, zdań musi być, by wystarczyło na całą książkę. Jak to ułożyć, jak rozplanować? Czy to nie grafomania jakaś? Bardzo bałam się pokazać komukolwiek to, co napisałam. Takie wystawienie się na pokaz wymagało ode mnie odwagi. Potwornie bałam się krytyki. Kiedyś powiedziałam, że łatwiej by mi było stanąć nago na środku ulicy. I tak by nikt nie wiedział, o czym myślę, a pisząc, bardzo wiele zdradzam. Marzenia, by zmienić wszystko i podporządkować życie pisaniu, przyszło później. Ale krótko o tym marzyłam, prawie nie pamiętam tego, bo od razu to zrobiłam. Było to o tyle łatwiejsze, że miałam “szczęście początkującego” i mój debiut okazał się udany.

Obraz
© Magdalena Adamczewska

Jesteś kobietą wielu talentów, miałaś sklep, prowadziłaś hotel. Co jeszcze robiłaś w życiu, zanim zostałaś pisarką?
Skończyłam studia, w moim przypadku była to historia sztuki, i jak wiele osób po humanistycznych kierunkach, robiłam różne rzeczy. Zwykłe życie. Pytanie, co tak naprawdę mnie interesuje, pojawiło się dopiero, gdy skończyłam trzydzieści pięć lat. To chyba wiek, w którym mniej więcej się siebie zna i można poszukać w sobie uczciwej odpowiedzi na pytanie, na czym mi właściwie zależy. Czy chcę zarabiać więcej i mieć ładniejszy kran w łazience, buty, czy robić to, co pasuje do mnie jak ulał. Ja dowiedziałam się, że pasuje do mnie to pisanie. Lubię ciszę, skupienie, rozmyślanie i lubię harmider – tak w skrócie to przebiega.
Piszesz kryminały. Na co dzień nosisz w sobie te mroczne historie?
Na co dzień bardziej niż innym działa mi kryminalna wyobraźnia. Potrafię bez trudu przestraszyć siebie i innych. Ostatnio, wjeżdżając nocą do nieznanego lasu, w kierunku zapomnianej przez Boga i ludzi agroturystyki. Wystarczyło, że z tylnego siedzenia zaczęłam wymyślać dość drastyczny, potencjalny rozwój wydarzeń, a kierowca włączył przyciski blokujące drzwi i okna. Gdy dojechaliśmy na miejsce, w drzwiach stanął przebudzony, ziejący nienawiścią właściciel. Obok na haku wisiała siekiera. Może to był kolor rdzy, a może… Potrafię tak w kółko.

Obraz
© Magdalena Adamczewska

Jesteś jedną z tych kobiet, które ukrywają swój wiek, czy wręcz przeciwnie? Jak sobie radzisz ze stereotypami dotyczącymi macierzyństwa, małżeństwa, stabilizacji?
Za chwilę będę miała czterdzieści trzy lata i wierzyć się nie chce, że tak niewiele zmądrzałam. Ja się niezbyt zastanawiam nad stereotypami. Do tej pory nie wyszłam za mąż, nie mam dzieci, ale to dlatego, że tak to moje życie popłynęło. Mogło być inaczej, a może nie mogło. Tego nie wiem. W “Kryminalistce” moja bohaterka Joanna, pisarka kryminałów, już na samym początku książki przypadkowo zabija męża, ja zaręczyłam się tydzień temu. Skąd ten mój chłopak ma tyle odwagi? Nie wiem, ale podziwiam. To chyba mało stereotypowa kolejność. A stabilizację lubię, przede wszystkim wewnętrzną, bo pozwala się skupić.
Co byś poradziła kobietom, które chcą odmienić swój los? Które chcą, ale się boją zaryzykować?
Nie wiem, czy tylko kobietom, chyba każdemu, ale jakąś formę trzeba zachować, więc tak: poradziłabym zadać sobie pytanie “Co byś zrobiła, gdybyś się nie bała?”. To pozornie łatwe, ale też bardzo trudne pytanie. Trzeba się przed sobą do czegoś przyznać. Zdefiniować lęk, pogodzić się lub przełamać ograniczenia. Dobrze to wiedzieć.

ZOBACZ TEŻ:

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2)
Zobacz także