Joanna Racewicz ma problemy z synem. "Życie z nastolatkiem jest jak pole minowe"
Dziennikarka bez owijania w bawełnę podkreśla, że wychowanie nie jest sielanką. Kiedy dzieci wchodzą w okres dorastania, może być jeszcze trudniej. "Na próbę przyjdzie czas" - kwituje Racewicz na Instagramie.
Joanna Racewicz często dzieli się z fanami różnymi przemyśleniami oraz urywkami z życia codziennego. Znana dziennikarka postanowiła niedawno opowiedzieć na Instagramie kilka słów o tym, jak wyglądają jej kontakty z dorastającym synem. Krótko mówiąc, nie jest za różowo - Racewicz ma jednak nadzieję, że jest to etap przejściowy. Przed jakimi dokładnie wyzwaniami stoi mama nastolatka?
Joanna Racewicz ma problemy z dorastającym synem
Dziennikarka o swoich przebojach opowiedziała na Instagramie. Okazuje się, że dorastający syn coraz bardziej pragnie akcentować swoją niezależność i pewne sprawy zupełnie nie są mu w głowie. Racewicz wyjaśniła, że aktualnie ulubionym słowem chłopca jest "nie". Choć panią Joannę i Igora łączy szczególna więź, pewne nieporozumienia na linii mama-nastolatek pojawiają się w każdej relacji.
"Życie z nastolatkiem jest jak pole minowe. Jakby zamieszkać z obcym człowiekiem, którego reakcji nie jesteś w stanie przewidzieć. Niby te same oczy, włosy, dołeczki w policzku i głos – wciąż niezmieniony. Tak samo rozrzuca ubrania, lubi filmy z Tomem Hollandem i ciągle zapomina kluczy. Ten sam, a zupełnie inny. Na liście słów w roli głównej – "NIE". Nie zrobię, nie pójdę, nie mam ochoty, a w ogóle to po co? Nie będę ścielił łóżka, nie idę dziś na basen, nie podoba mi się ta bluza" - wylicza mama Igora.
Dziennikarka nie jest odosobniona: Przetrzymaj - radzą ci, co czas domowego buntu mają już za sobą
Buntowniczy młody człowiek nieraz potrafi zajść za skórę rodzicom. Ostre wymiany zdań nie są łatwe, i to dla obu stron. Poradzenie sobie z różnicą poglądów oraz "buzującymi hormonami" potrafi być podłożem do wielu sprzeczek, które jednak nie są niczym niezwykłym i w wielu przypadkach są stałym elementem do przejścia dla rodziców i nastolatków.
"Zagryzam zęby i przeczekuję. Myśląc - na osłodę - że pole minowe dla mnie to jednocześnie poligon. Dla niego. Gdzie ma się nauczyć mówienia "NIE", jeśli nie w domu? Wierzę, że dzieci, które potrafią wyznaczać granice rodzicom, poradzą sobie ze stawianiem ich później - używkom, toksynom, hejtowi i wszelkiej maści ideologom od zbawiania nie swojego sumienia. Na próbę przyjdzie czas - dodaje Joanna Racewicz.
Pod postem pojawiło się mnóstwo komentarzy, zarówno rodziców, jak i osób, które same mają za sobą niedany okres trudnego dorastania.
"Rany a już myślałam, że tylko ja tak mam. Ciągle NIE NIE i jeszcze raz NIE. Trzymajmy się";
"Myślę że jest dumny mając piękną mądrą mamę. A kiedyś każdy z nas miał okres swoistego buntu, ale nie można się poddawać i zbytnio ustępować";
"Fajna mądra mama… Syn swoją "walkę" już rozpoczął, a życie jest piękne ze wszystkimi barwami. Powodzenia dla pani i walecznego" - czytamy pod wpisem dziennikarki.
Zgadzacie się z takim podejściem?
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.