Jurorka "Supermodelki plus size": Wpadłam w paranoję, której nie mogłam opanować
Zanim Ewa Zakrzewska stała się słynną modelką plus size i ostatnio - jurorką "Supermodelki Plus Size", przeszła długą drogę w kierunku akceptacji własnego ciała. – Stosowałam środki przeczyszczające, głodziłam się. Potrafiłam nie jeść przez dwa tygodnie – wyznaje dziś.
W Polsce nie ma bardziej znanej modelki plus size niż Ewa Zakrzewska. Modelka, która zawsze aktywnie wspierała ruch "body positive", ostatnio występuje jako jurorka w budzącym wiele emocji programie "Supermodelka Plus Size". Tymczasem pewność siebie, jaką dziś u niej obserwujemy, jest wynikiem tytanicznej pracy nad własną samooceną. W rozmowie z "Galą" Zakrzewska postanowiła szczerze opowiedzieć o kompleksach, z jakimi zmagała się jako młoda dziewczyna.
– W wieku 13 lat myślałam, że jestem gruba, nic niewarta. W pewnym momencie zaczęłam siebie nienawidzić i uznałam, że muszę się odchudzać – mówi Zakrzewska. Przyznaje, że komentarze innych na temat jej wyglądu bardzo ją bolały. – Nie myślałam o zdrowiu, ale o jak najszybszych efektach. Chciałam, by ludzie lepiej mnie traktowali, ale przez to sama zaczęłam siebie źle traktować. Wpadłam w paranoję, której nie mogłam opanować – mówi.
Modelka plus zaczęła przyjmować leki przeczyszczające i stosować głodówki. Potrafiła nie jeść przez dwa tygodnie, a potem z rozpaczą obserwowała, jak kilogramy, które w ten sposób straciła, wracały. – To wszystko sprawiło, że miałam problemy ze zdrowiem. Dieta białkowa wykończyła na przykład moje nerki. Walczę z tym do dzisiaj – mówi celebrytka.
Dopiero po wyjeździe za granicę w wieku 20 lat Zakrzewska zaczęła dochodzić do siebie. Nauczyła się myśleć o sobie dobrze. – Wyobrażasz sobie, że od 13. do 20. roku życia nie wyszłam na plażę w kostiumie kąpielowym? Unikałam też wizyt u lekarza. Straciłam wszystkie lata jako nastolatka i kilka jako osoba dorosła, bo bałam się ludzi. Czułam, że gdy pokażę się publicznie w czymś innym niż worek, spłynie na mnie lawina nienawiści – wyznaje dziś modelka.
Zakrzewska jest przekonana, że firmy odzieżowe i media nie dostrzegają problemów takich osób, jak ona, dlatego swoją karierę modelki plus size od początku traktowała w kategoriach misji. – Chciałam otwierać zamknięte drzwi, uświadamiać innych – mówi. Uświadamiać, że kobiety są różne i jest to ich atut, a nie wada. – Nie zostałyśmy odbite na kserokopiarce. Jesteśmy prawdziwymi kobietami: niskimi, wysokimi, mamy różne typy sylwetek, często też pochodzenie. I to jest w nasz najfajniejsze! – podsumowuje.