Kapsaicyna, czyli siła ostrej papryczki
Pikantna uczta
Za uczucie palenia i pieczenia, jakie wywołują diabelskie paryczki, odpowiada kapsaicyna - związek chemiczny, odkryty w drugiej połowie XIX wieku. Na początku zeszłego wieku amerykański farmaceuta Scoville opracował skalę mierzącą koncentrację kapsaicyny - im więcej punktów, tym ostrzejsza papryka. Ciekawie przedstawiały się pierwsze badania, ponieważ zgodnie z pierwotną metodą ostrość wyznaczano organoleptycznie. Potrzebnych było kilku testujących - zazwyczaj było ich pięciu. Do roztworu cukru z wodą dodawano określoną ilość alkoholowego ekstraktu z papryki. Gdy testujący zaczynali odczuwać pieczenie, wyznaczano stopień rozcieńczenia roztworu, co dawało wynik na scali Scoville’a. Dziś na szczęście nikt już nie musi tak się poświęcać. Istnieją nowocześniejsze sposoby.
Kapsaicyna nie ma smaku ani zapachu, posiada za to wiele pozytywnych właściwości. Przede wszystkim jest przeciwutleniaczem, który chroni komórki przed szkodliwym działaniem wolnych rodników, a więc przeciwdziała nowotworom. Hamuje rozwój raka płuc, okrężnicy, prostaty oraz glejaka.
W medycynie znana jest od dawna. Znalazła zastosowanie jako lek przeciwbólowy oraz rozgrzewający. Stosuje się ją zewnętrznie, w balsamach, maściach oraz plastrach. Jest składnikiem leków zwalczających bóle reumatyczne, mięśniowe, artretyczne oraz nerwobóle.
Poza tym kapsaicyna zapewnia nam dobry humor. Reakcją organizmu na pieczenie po zjedzeniu pikantnej potrawy jest bowiem wytworzenie endorfin, czyli tzw. hormonów szczęścia.