GwiazdyKażda kobieta jest damą

Każda kobieta jest damą

Joanna Liszowska mówi o sobie, że jest aktorką śpiewającą. Mimo że aktorstwo i śpiew to jej zawodowe miłości, najwyżej ceni sobie jednak spokój i stabilność w życiu prywatnym.

Każda kobieta jest damą
Źródło zdjęć: © Andrzej Szilagyi

28.08.2006 | aktual.: 30.08.2006 12:10

Joanna Liszowska mówi o sobie, że jest aktorką śpiewającą. Mimo że aktorstwo i śpiew to jej zawodowe miłości, najwyżej ceni sobie jednak spokój i stabilność w życiu prywatnym.

Ma pani w swoim repertuarze piosenkę "Damą być, ach damą być". Łatwo być damą?

Nie mnie to oceniać. To jest pewnego rodzaju mentalność, o tym właśnie jest ta piosenka. Czy jestem damą? W jakimś stopniu na pewno, każda kobieta jest i powinna być.

Woli pani śpiewać czy grać w serialach?

Nie ma na to odpowiedzi. Ja kocham jedno i drugie. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, że mam okazję rozwijać się dwutorowo. To są moje dwie miłości zawodowe [śmiech].

Chciałaby pani nagrać płytę?
Taka myśl zaczyna mi kiełkować. Ale w tej chwili chyba nie czuję się na tyle dojrzała, aby ją zrealizować. Do wydania płyty należałoby przystąpić z pełną świadomością tego co, dlaczego i w jakim celu chce się ją nagrać. Należy mieć jakiś pomysł na siebie. Nie mówiąc już o tym, że póki co nie czuję dojrzała wokalnie, aby tego dokonać. Umówmy się: jestem aktorką śpiewającą. Jak będę przekonana, że wiem dokładnie co chcę nagrać, gdy będę się czuła pewna, że to będzie dobre i że będzie moje przede wszystkim, to zacznę działać w tym kierunku. Na razie tylko o tym myślę [śmiech].

Jaką muzykę pani lubi? Piosenkę poetycką, pop, jazz, a może rock?

No i właśnie mój problem z pomysłem na tę płytę polega na tym, że słucham bardzo wielu rodzajów muzyki. Mogę właściwie wszystko zaśpiewać, jeżeli porwie mnie jakiś tekst, czy melodia mająca ładunek emocjonalny. Świadczy o tym program mojego recitalu, w którym znalazły się utwory zarówno Agnieszki Osieckiej, Jana Wołka, jak i Nicka Cave`a. Poza tym są w nim tanga Piccoli po hiszpańsku oraz piosenki Marleny Dietrich i Marliyn Monroe, czyli jest to w sumie dość wybuchowa mieszanka. Repertuar układam zależnie od miejsca, w którym występuję. Często śpiewam utwory znane i lubiane, te które można usłyszeć w radiu.

W jaki sposób przygotowuje się pani do wykonania piosenek?

Jestem analfabetą muzycznym, uczę się ze słuchu. Jeżeli po kilkukrotnym przesłuchaniu nagrania poczuję, że jestem w stanie to zaśpiewać i wszystko "płynie" jak należy, to oznacza, że dany utwór jest dla mnie. Natomiast jeżeli z czymś się bardzo męczę i po kilku przesłuchaniach ciągle mi "nie wchodzi" to już wiadomo, że tej piosenki nie zaśpiewam.

Otrzymała pani ostatnio jakąś propozycję filmową?

Niedawno wróciłam z Moskwy z festiwalu filmowego. Byłam tam z ekipą filmu Andrzeja Seweryna "Kto nigdy nie żył" z Michałem Żebrowskim w roli głównej, w którym gram rolę drugoplanową. Ale to wciąż jeszcze nie jest ta rola [śmiech]. Czekam na nią! Jeżeli mam ją zagrać to zagram, póki co zbieram wszelkiego rodzaju doświadczenia i naukę. Współpracuję z różnymi reżyserami i aktorami. Każde takie doświadczenie daje odrobinę dojrzałości, więc kiedy już dostanę jakąś dużą rolę w filmie, to będę dobrze przygotowana, dojrzalsza i bardziej świadoma tego, co mam zrobić. Ciągle gdzieś gram, więc na brak zajęć nie narzekam. Na pewno czas nie jest moim wrogiem.

Wymarzona rola....

Nie powiem, że marzę o roli Lady Makbet...Chociaż czemu nie? Byłoby to dla mnie ogromne wyzwanie. W związku z tym, że jestem postrzegana jako ładna aktorka chciałabym żeby ta rola była odpowiednia dla mnie od strony psychicznej i charakteru postaci, a nie wyglądu. Co zresztą przytrafiło mi się w filmie Andrzeja Seweryna, z czego się niezmiernie cieszę. Zagrałam bardzo niepozorną mysię w okularkach [śmiech].

A co z teatrem? Będzie można panią gdzieś zobaczyć?
W nowej sztuce nie, ale cały czas gram w Teatrze Buffo w "Romeo i Julii" panią Capuletti i w "Pani Tutti Puttli" rolę tytułową, a w Teatrze Komedia w "Chicago Roxy Hard" oraz w "Stosunkach i szczycie"

Jak spędza pani wolny czas, jak się relaksuje?

Relaksuję się na różne sposoby, w zależności od tego ile mam wolnego czasu, jak również po czym ma to być odpoczynek. Czasami chodzę na siłownię, aby wybiegać stres. Często biorę wieczorną, pachnącą kąpiel w wannie przy świecach. Spotykam się również z moimi znajomymi i przyjaciółmi. To jest dla mnie bardzo ważne, aby w tym całym chaosie zawodowym znaleźć dla nich trochę czasu. Warto mieć ostoję w domu rodzinnym i znajomych, których staram się nie zaniedbywać. Jeżeli mam tylko wolny wieczór lub popołudnie idę z przyjaciółmi do kina albo odwiedzamy się wzajemnie. Zdarza się też, że wyjeżdżamy gdzieś na dwa dni.

Ma pani ulubione miejsca, w których pani nie była a chciałaby pani je odwiedzić?

Oooo, jest dużo takich miejsc: Argentyna, Meksyk, Tajlandia [śmiech]. Na pewno są to miejsca, w których codziennie jest dużo słońca i panuje upał, bo to uwielbiam!. Strasznie się stęskniłam za słońcem!

Lubi pani festiwale, sesje fotograficzne, rozdawanie autografów?

Udział w każdej tego rodzaju imprezie jest o tyle sympatyczny, że wielu ludzi z branży spotyka się tylko na koncertach albo festiwalach. To są bardzo miłe spotkania. Może to być bardzo męczące tylko dla megagwiazd. Ja może nie jestem osobą absolutnie anonimową, ale nie aż tak bardzo rozpoznawalną. W związku z tym moje obowiązki wynikające np. z uczestnictwa w Festiwalu Gwiazd mieszczą się w przyzwoitych i sympatycznych granicach. Także nie ma tragedii [śmiech].

O czym pani marzy?

Może to głupio zabrzmi, że o szczęściu, bo to pojęcie jest dość szerokie. Ale chyba marzę o wewnętrznym spokoju i bezpieczeństwie w życiu prywatnym i zawodowym. W aktorstwie najbardziej stresujące jest to, że kiedy się jest wolnym strzelcem bardzo doskwiera brak wielu ważnych rzeczy. A potem dostaje się wszystko naraz. Najgorsza jest ta niepewność: będzie dobrze czy nie i ciągłe szarpanie się z przeciwnościami. Ale ja jestem dobrej myśli. Niezwykle ważny jest spokój i stabilność w życiu prywatnym. Bo nie wiem co by się zawodowo działo, to zawsze się wraca do domu. Tam musi być spokój i ukojenie. I chyba to jest najważniejsze.

Komentarze (0)