Pacjentka zmarła na porodówce w Kielcach. Wcześniej przeprowadzono u niej cesarkę
W Wigilię na porodówce Szpitala Kieleckiego im. św. Aleksandra zmarła pacjentka, u której wcześniej przeprowadzono cięcie cesarskie. Kobieta osierociła trójkę dzieci. Śledztwo w tej sprawie przejęła Prokuratura Regionalna w Krakowie.
13.01.2023 | aktual.: 13.01.2023 20:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O tragedii, do której doszło 24 grudnia 2022 roku w jednym ze szpitali w Kielcach, poinformowało Echo Dnia. Z ustaleń serwisu wynika, że 41-letnia pacjentka zmarła po przeprowadzeniu cięcia cesarskiego. Niemowlę przeżyło. Oprócz niemowlaka kobieta osierociła jeszcze dwójkę dzieci.
Oświadczenie szpitala
W przesłanym do mediów oświadczeniu szpital potwierdził zgon pacjentki. Przekazano jednak, że placówka nie może udzielić informacji ani o wcześniejszym stanie zdrowia pacjentki, ani o przyczynach jej śmierci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W celu zapewnienia dziecku należytej ochrony i opieki poinformowaliśmy o tym przykrym zdarzeniu Sąd Rodzinny oraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Szpital jest gotów do współpracy z wszystkimi służbami w celu wyjaśnienia okoliczności sprawy oraz zapewnienia dziecku należytej opieki" - napisano w przesłanym przez szpital oświadczeniu, opublikowanym na stronie echodnia.eu. Placówka przekazała też kondolencje rodzinie zmarłej na ich oddziale kobiety.
Śledztwo ws. śmierci pacjentki
W piątek, 13 stycznia br., sprawa została przekazana do Prokuratury Regionalnej w Krakowie, co w rozmowie z Wirtualną Polską potwierdziła rzeczniczka prasowa - prokurator Katarzyna Duda. Jak mówiła - wszelkie informacje dotyczące przedmiotu tego śledztwa zostaną przekazane w poniedziałek 16 stycznia.
Jak poinformował w rozmowie z Echo Dnia Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Kielcach, dziećmi 41-latki zajmie się ich babcia - matka zmarłej, która mieszka na terenie powiatu pińczowskiego. Kobieta w rozmowie z serwisem przyznała, że nie wie, co się stało, oraz że córka przed porodem czuła się dobrze.
41-latka przed śmiercią dzwoniła do domu
Dziennikarze Echa Dnia skontaktowali się z rodziną zmarłej pacjentki. W rozmowie z serwisem Henryka Soja — matka pani Marioli powiedziała, że córka dzwoniła do niej tuż po porodzie. "Córka zadzwoniła do mnie o godzinie 22.30. Powiedziała mi, że miała cesarskie cięcie, ponieważ tak zdecydował lekarz, ale zapewniała, że dobrze się czuje, że wszystko jest ok. Nie chciałam jej męczyć i wypytywać o szczegóły, ale to była już nasza ostatnia rozmowa" - powiedziała w rozmowie z serwisem. Wyznała też, że nie ma informacji o przyczynach śmieci córki.
Echo Dnia podaje także, że kobieta wraz z mężem opiekuje się teraz wnukami - niemowlakiem oraz dwójką z pierwszego związku córki - 13-letnią Nikolą i 16-letnim Mateuszem. Najmłodszą córeczką ma się zająć jej ojciec, partner zmarłej Pani Marioli, który jest w trakcie załatwiania formalności w tej sprawie. Rodzina założyła też zbiórkę, prosząc o pomoc w zebraniu środków na dostosowanie domu do obecnych potrzeb rodziny.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl