Kinga jest aseksualna. Długo myślała, że coś jest z nią nie tak
W niewielkiej społeczności asów [osób aseksualnych – red.] trudno trafić na kogoś, przy kim serce zabije mocniej. Kindze się to udało. Marka poznała w mieście oddalonym o 300 kilometrów od jej rodzinnej miejscowości. Poszła, bez zbytniego entuzjazmu, na spotkanie organizowane przez osoby z forum AVEN. Chciała już wychodzić, zawiedziona nieudanym sobotnim wieczorem, kiedy wpadł spóźniony Marek. Publikujemy fragment książki "Aseksualność" Anny Niemczyk, wyd. Novae Res.
Okazało się, że są w podobnym wieku, mają wspólne zainteresowania, a co najbardziej zadziwiające – i wręcz nieprawdopodobne – pochodzą z tego samego miasta. Ba! – nawet z tej samej dzielnicy. Nie uczęszczali jednak w dzieciństwie do tej samej podstawówki. Przecinająca ich blokowisko ulica zadecydowała o ich dziecięcym losie – rejonizacja. Kinga czasem zastanawia się, jak ułożyłoby się jej życie, gdyby to Marek, a nie Paweł, został jej najlepszym przyjacielem.
[…] Kinga spędziła swoje przedszkolne lata u prababki, zgłębiając tajniki hrabiowskiej etykiety. Pójście do podstawówki zaowocowało nawiązaniem nowych przyjaźni. Właśnie wtedy pojawił się Paweł, który zajął w życiu Kingi miejsce szczególne i pozostał w nim na długo. Oczywiście miała wiele koleżanek, ale ze względu na zainteresowania naukami ścisłymi to z Pawłem prowadziła najbardziej inspirujące dyskusje. W czwartej klasie ich przyjaźń przerodziła się w "chodzenie".
Czas na seks
Ponieważ spacerowali, trzymając się za ręce, zostali oficjalnie uznani za parę. Odpowiadał jej taki stan rzeczy. Kiedy z biegiem lat przybywało adoratorów, uświadamiała sobie, że im starsi byli chłopcy, tym więcej wymagali od dziewczyn. Ona z Pawłem czuła się bezpiecznie, bo poza buziakami w policzek i przytulaniem niewiele się działo. Nie zastanawiała się wtedy, czy i kiedy powinno się zadziać coś więcej.
Ich romantyczna przyjaźń nie skończyła się na liceum. Po maturze wyjechali wspólnie na studia i zamieszkali razem w kawalerce. Nadal chadzali objęci, przytulali się, spali w jednym łóżku. Nigdy jednak nie rozmawiali o randze łączącej ich relacji. Chciała zrozumieć, dlaczego nie interesuje ją seks. Zastanawiała się również, z jakich powodów Paweł nie wychodził z inicjatywą.
Pomimo że formalnie się nie rozstali, żadne z nich nie włożyło wysiłku w podtrzymanie kontaktu. Kinga, pozostawiona sama sobie, zastanawiała się nad przyszłością. Przyszło jej do głowy, że być może wcale nie potrzebuje seksu, skoro przetrwała wiele lat w platonicznej relacji, nie odczuwając jego braku. Sama była zdziwiona, że wpadła na to tak późno. Rozważała, czy nie warto jednak spróbować współżycia – choćby dla spokoju ducha. Chociaż nie była do tego pomysłu całkowicie przekonana, w postanowieniu umacniały ją koleżanki. […]
Założyła konto na portalu dla singli i zaczęła umawiać się na klasyczne randki. Jarek przyjechał na motorze. Był wysoki, szczupły i trochę nieśmiały. Kilka pierwszych tygodni spędzili na rozmowach, gotowaniu i oglądaniu filmów. Dziwiła ją trochę jego zachowawczość. Sporo czasu upłynęło, zanim jej partner zdobył się na pierwszy pocałunek. Powoli odkrywała, że lubi jego zapach, uścisk mocnych ramion, delikatne pieszczoty. Mogła bawić się w ten sposób do momentu, w którym w końcu górę zaczynało brać libido Jarka.
Kinga nie doświadczała podniecenia, nie odczuwała potrzeby pełnego zbliżenia. Kilka razy doszło do seksu oralnego. Choć nie dawała po sobie poznać, koszmarnie nudziła się podczas tych intymnych sesji. Jarka przez jakiś czas satysfakcjonowały te aktywności. Nastąpił jednak dzień, w którym ostatecznie dojrzał do pełnego stosunku i otwarcie to zakomunikował. Kinga uznała, że krzywdzi go brakiem gotowości. Nie chciała brnąć w związek bez przyszłości – rozstali się. Wtedy jeszcze sądziła, że być może uda jej się trafić na kogoś, kto rozbudzi w niej pożądanie. To, że ciągle była dziewicą, napawało ją wstydem.
Przez kilka następnych tygodni z pewną trwogą przeglądała internet, ale nie natrafiła wówczas na nic, co mogłoby okazać się drogowskazem w poszukiwaniach jej seksualnej tożsamości.
Umówiła się z kolejnym chłopakiem. Darek okazał się typem macho z perfekcyjnie wyrzeźbioną muskulaturą. Niezmiernie ją zdziwiło, kiedy odkryła, że nie garnie się do zbliżeń fizycznych. Jego zachowanie wskazywało, że oczekuje jedynie przyjaźni. A ona przecież planowała stracić z nim dziewictwo. Odważyła się na otwartą rozmowę – opowiedziała o wcześniejszych perypetiach oraz o swoich oczekiwaniach związanych ze spotkaniami.
Rozwiązywanie "problemu"
Darek uznał, że owszem, mogą spróbować seksu, ale on zamierza spotykać się również z innymi partnerkami. Kinga była przekonana, że żyje w monogamicznym związku. Poczuła się oszukana. Odeszła. Zawody miłosne Kingi próbował ukoić Wojtek – jeden z jej podwładnych, z którym była w koleżeńskich relacjach. Na wyjeździe integracyjnym upili się jedynie po to, aby pójść do łóżka. Jednak zanim dokończyli butelkę, koledze urwał się film.
Nie planowała kontynuować znajomości na gruncie prywatnym, ale Wojtek nie umiał pogodzić się ze zmarnowaną szansą. Wiedział o jej "problemie" i uznał, że to jemu musi przypaść rola "wybawiciela", skoro wcześniej mu ją zaoferowała. Nagabywał ją w pracy, wydzwaniał po kilka razy dziennie, śledził, wymuszał spotkania, okazywał chorobliwą zazdrość. Nalegał na dziwne gry miłosne. Zerwała definitywnie znajomość – uznała, że chłopak jest obłąkany.
Za to na portalu randkowym pojawiły się nowe propozycje spotkań. Postanowiła dać sobie ostatnią szansę. Adam okazał się najatrakcyjniejszym facetem, na jakiego udało jej się tam trafić. Pachniał subtelnie i miał miły dotyk. Kontakt fizyczny z nim sprawiał jej przyjemność. Zdarzało im się całować i przytulać w miejscach publicznych, bez względu na okoliczności: na miejskim rynku, w kinie, podczas jazdy samochodem.
Jej partner lubił obnosić się z uczuciami. Powoli jednak zdawała sobie sprawę, że jego zachowanie było niespójne. Zastanawiała się, dlaczego – skoro tak bardzo jej pożądał – nigdy nie zaproponował wizyty na górze, w jej kawalerce. Przecież wiedział, że mieszkała sama. Za to bywał obsesyjnie zazdrosny. Wydzwaniał z częstotliwością natręta i awanturował się, kiedy nie odbierała. Pewnego razu wybrała się z koleżankami na kilkudniowy babski wyjazd. Obraził się, że decyzję podjęła bez jego zgody. Przestał odbierać telefon. Próbowała go namierzyć po powrocie – bezskutecznie. Nie spotkali się więcej – przepadł jak kamień w wodę.
Dziś Kinga zastanawia się, dlaczego – pomimo tego, że wielokrotnie podejmowała próby współżycia – jej starania skończyły się fiaskiem. Dopuszcza myśl, że być może na zbliżenie była gotowa mentalnie, ale nie emocjonalnie.
Aseksualność to nic złego
Powtórna przebieżka po stronach internetowych rzuciła na sprawę nowe światło. Uznała, że jest aseksualna – zarejestrowała się na forum AVEN. Jednakże zajęta studiami podyplomowymi i zaangażowana w ulubioną pracę nie miała czasu na randki. Wybrała się na dwa zjazdy grupowe, ale powiało nudą. Dlatego z taką niechęcią szła na to trzecie spotkanie, na którym poznała Marka.
Zapewne nie pojawiłaby się, gdyby miała wtedy cokolwiek innego do roboty. Zaczęli widywać się regularnie, co dwa tygodnie – za każdym razem, kiedy przyjeżdżała na studia. Któregoś razu zaproponował, aby zatrzymywała się u niego. Po roku znajomości wręczył jej klucze.
Dziś Kinga jest osobą spełnioną, zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym. W pełni akceptuje swoją aseksualność i docenia to, że udało jej się spotkać idealnego partnera o podobnych oczekiwaniach. Od sześciu lat żyje w szczęśliwym związku i nic nie wskazuje na to, aby cokolwiek miało się zmienić. […] Pomimo tego, iż sądzi, że łatwiej żyje się ludziom seksualnym, to nie czuje się gorsza z powodu swojej orientacji: "Nawet gdybym miała magiczną różdżkę, nie chciałabym siebie zmienić. Mam wszystko, czego potrzeba do szczęścia […].
Fragment książki "Aseksualność" Anny Niemczyk, wyd. Novae Res