Blisko ludziKinga poślubiła Meksykanina. Tak wygląda ich życie

Kinga poślubiła Meksykanina. Tak wygląda ich życie

Kinga Berdzik de Ortiz mieszka z rodziną w mieście Leon w Meksyku. Mama dwojga dzieci jest autorką projektu "Polki na 7 kontynentach", lektorką angielskiego i hiszpańskiego, zajmuje się też szyciem i sprzedażą chust dla niemowląt. W rozmowie z WP kobieta Polka opowiada o życiu w kraju, gdzie wciąż działają kartele narkotykowe i dochodzi do przemocy wobec kobiet: - Mężczyźni, widząc mnie, zrobili coś nieoczekiwanego. Nagle wstali, odsunęli się ode mnie i poszli na koniec wagonu.

Kinga Berdzik de Ortiz opowiada o życiu w Meksyku
Kinga Berdzik de Ortiz opowiada o życiu w Meksyku
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

20.05.2022 | aktual.: 20.05.2022 10:47

Justyna Sokołowska: Kingo, w czasie pandemii wymyśliłaś projekt pod hasłem "Polki na 7 kontynentach", żeby mieć kontakt z kobietami, które - jak ty - żyją na obczyźnie. Jesteście w stałym kontakcie, wspieracie się w trudnych momentach, wymieniacie doświadczeniami.

Kinga Berdzik de Ortiz: Należę do osób, które mają ogromną potrzebę bycia w kontakcie z Polakami, to jest dla mnie bardzo ważne. Cieszę się, że mogę z nimi porozmawiać po polsku, czasem też po polsku przekląć, bo to jest tak samo terapeutyczne jak dzielenie się pomysłami, wrażeniami, codziennymi problemami. Dzięki rozmowom z Polkami na emigracji mogłam podróżować po całym świecie, tak naprawdę nie ruszając się z Meksyku.

A jak przyjął cię Meksyk?

O Polakach mówi się czasem, że jesteśmy Meksykanami Europy. Lubimy się bawić, dobrze zjeść – to jest coś, co nas łączy. Meksykanie, gdyby mogli, to nawet do szpitala przyprowadziliby całą grupę mariachi. Z moich obserwacji wynika, że lubią być głośni i często się spóźniają. Gdyby nie było żadnych reguł, to byłby totalny chaos czy – jak to mówimy – totalny Meksyk. Ja też jestem dość głośna, dużo gadam i lubię, jak się dużo dzieje, więc z tego powodu życie tu mi odpowiada.

Twój mąż jest Meksykaninem. Czy w kulturze latynoamerykańskiej wciąż funkcjonuje kult macho i tzw. maczyzm, czyli dominacja mężczyzn?

Miałam szczęście trafić do rodziny, gdzie kobieta jest na pierwszym miejscu. Moi teściowie mieli dziewięcioro rodzeństwa, ale obecnie rodziny nie są już tak liczne. Sami mamy dwoje dzieci. Mój mąż, jak wielu Meksykanów, ma nowoczesne poglądy. Uważa, że skoro chcę pracować, to musi mnie wspierać w moich projektach, choćby znajdując kogoś do pomocy w sprzątaniu w domu.

Moje dzieci mają zajęcia pozalekcyjne, żebym mogła w tym czasie realizować się zawodowo czy też spotkać się z koleżankami. On po prostu wyniósł z rodzinnego domu kulturę ogromnego szacunku dla kobiety i dlatego zawsze mogę na niego liczyć. Natomiast moja teściowa opowiadała, że u niej w domu sytuacja była zupełnie inna i jej ojciec, kiedy wracał do domu, to nawet z nikim się nie witał, tylko ściągał sombrero, siadał przy stole i czekał, aż mu się obiad poda. Generalnie nie wszędzie w Meksyku jest tak samo, to zależy od stanu, ale bardziej tradycyjne podejście do tego typu spraw jest na południu kraju.

Nie boisz się mieszkać i wychowywać dzieci w kraju słynącym z karteli narkotykowych? Czy ten problem jest zauważalny "na ulicach"?

Guanajuato to jeden ze stanów, gdzie jest dość niebezpiecznie, ale nie w mieście Leon, gdzie mieszkam. Generalnie najmniej ciekawie jest tam, gdzie rozwija się przemysł związany z ropą naftową, a wpływy narcos są większ tam, gdzie są pieniądze. Przemysł narkotykowy idzie z południa Meksyku wszystkimi drogami przez stany, ale nie wszędzie jest tak samo niebezpiecznie. W Leon raz tylko, gdy w samochodzie stałam na światłach przed skrzyżowaniem, nagle za plecami usłyszałam strzał. Inni zaczęli trąbić, żebym szybko ruszyła i uciekała. Okazało się, że kilka samochodów za mną kogoś zastrzelono. Kiedy z dziećmi jedziemy do parku, to zawsze samochodem i zawsze do prywatnego parku, który jest zamykany o konkretnej godzinie.

Nie chodzę po zmroku sama po ulicach. Nie biorę pierwszej lepszej taksówki z ulicy, a w czasie podróży taksówką dzwonię do męża i z nim rozmawiam, cały czas kobietom przypomina się tu o środkach ostrożności. Tworzą się grupy i aplikacje, dzięki którym możemy powiadamiać znajomych, gdzie jesteśmy w danym momencie. Są miasta niebezpieczne typu Salamanca, gdzie w nocy zdarzają się włamania i porwania. Są też rodziny, które bardzo cierpią, bo ich dzieci trafiły do karteli narkotykowych, a córki zostały porwane. To, co pokazuje się w filmach i serialach, gdzie akcja toczy się w Meksyku, nie jest wyssane z palca. Ale nie jest to też 100 proc. Meksyku i nie oznacza, że wszędzie jest taka sama sytuacja.

Według raportu Amnesty International każdego dnia w Meksyku ginie 10 kobiet i dziewczynek, mówi się tu o problemie kobietobójstwa, z którym rząd nie może sobie poradzić. To brzmi przerażająco.

Zawsze staram się pozytywnie mówić o Meksyku, ale nie można zamykać oczu i udawać, że ten problem nie istnieje. Sami mamy znajomych, którzy poszukują bliskiej kobiety, bo zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Żeby zapobiegać molestowaniu, w pociągach metra trzy pierwsze wagony są różowe, czyli przeznaczone tylko dla kobiet. Kiedyś o tym nie wiedziałam i weszłam do wagonu, w którym byli sami mężczyźni. Dopiero potem zauważyłam, że jestem tam jedyną kobietą. Na monitorach wyświetlał się co chwilę napis, że molestowanie seksualne jest przestępstwem. Tymczasem mężczyźni, widząc mnie, zrobili coś nieoczekiwanego. Nagle wstali, odsunęli się ode mnie i poszli na dwa końce wagonu. Skrzyżowali ręce, jakby chcieli pokazać, że mają je przy sobie. Miałam wrażenie, że oni się bardziej bali mnie niż ja ich.

Do Meksyku chętnie przyjeżdżają polscy turyści i celebryci. Widać to było w czasie pandemii, kiedy taka wyprawa była tańsza, a w Meksyku nie wprowadzono jakichś dużych obostrzeń. Czy turyści mogą czuć się bezpiecznie?

Meksyk turystycznie ma bardzo dużo do zaoferowania i jest miejscem, które warto zobaczyć. Miejsca turystyczne są bezpieczne, dlatego że odstraszanie turystów nie jest niczym korzystnym nawet dla karteli narkotykowych. Przecież ci, którzy tu przyjeżdżają, mogą od nich chcieć kupić używki, co jest im na rękę. Owszem, zdarzają się nieprzyjemne sytuacje, ale to nie stanowi jakiegoś notorycznego problemu. Na pewno nie dochodzi do porwań turystów, a już na pewno nie na narządy, bo to już w ogóle jest wyssane z palca. Powtórzę: turyści są bezpieczni w miejscowościach turystycznych i w dużych miastach. Znam nawet parę, która - podróżując na stopa - zwiedziła cały Meksyk i nie miała ani jednej niebezpiecznej sytuacji.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (151)