Kinga Rusin o rozstaniu z Lisem
Kinga Rusin po rozstaniu z Tomaszem Lisem nie czuje się gorsza jako kobieta samotna. Nie zamyka się też na nowy związek a swojego byłego męża opisuje jako jednego z "najinteligentniejszych ludzi, jakich zna" i jako "ciekawą osobowość".
07.09.2006 | aktual.: 08.09.2006 12:08
Kinga Rusin po rozstaniu z Tomaszem Lisem nie czuje się gorsza jako kobieta samotna. Nigdy też nie zamknęła się na nowy związek.
- Skończył się pewien etap w moim życiu. Małżeństwo miało być portem w czasie burzy, a okazało się burzą w porcie. Tego nie da się wymazać. To dni, miesiące i lata doświadczeń, często wspaniałych. To 12 lat kształtowania mojej osobowości, poznawania ludzi - zwierza się Rusin w wywiadzie dla "Vivy!". - Nie czuję się jednak gorsza jako kobieta samotna. Wielu ludzi pyta mnie, czy jestem otwarta na nowy związek. A ja się przecież nigdy nie zamknęłam - dodaje.
Mówiąc o rozpadzie swojego małżeństwa twierdzi, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. - Mimo że jestem bardzo emocjonalną Rybą, to w pewnych sytuacjach staję się Rybą zimną, nie rozklejam się, nie rozpamiętuję. Stało się, trudno, idziemy do przodu - uważa. Z drugiej jednak strony określa się jako osobę wrażliwą, którą łatwo zranić. Zachowuje pozory twardości, bo nie znosi publicznie okazywać słabości.
W tej chwili cieszy się samodzielnością i tym, że odzyskała wiarę w siebie i swoje możliwości. Gdy wyszła za mąż, miała 23 lata i musiała przeistoczyć się z osoby lubiącej zabawę w gospodynię, organizatorkę życia. - Stałam się sztywna, mało spontaniczna - opisuje siebie z tamtego czasu. - Chyba zbyt się przejmowałam swoją rolą i liczyłam z oceną innych - mówi.
Swojego byłego męża opisuje jako jednego z "najinteligentniejszych ludzi, jakich zna" i "ciekawą osobowość". - W moim mężu było wszystko, co mogło kobiecie imponować. Myślę, że Tomek jest dobrym kandydatem na przyjaciela, z którym można wieść ciekawe rozmowy - stwierdza.