Kłopoty z pasierbami
03.11.2008 16:32, aktual.: 04.11.2008 15:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Martwię się o moich pasierbów. Najpierw porzuciła ich mama, potem rozsypał się drugi związek mojego partnera. Teraz nastała moja „era”.
Mam pytanie. Chodzi o moich pasierbów, są to chłopcy w wieku 12 i 10 lat. Najpierw porzuciła ich mama, potem rozsypał się drugi związek mojego partnera. Teraz nastała moja „era”. Z dziećmi są ogromne kłopoty. Prawie 2 lata staram się w miarę możliwości jeździć z nimi do psychologa, jestem także w stałym kontakcie z psychologiem szkolnym. Starszy syn jeździ od kilku miesięcy na biofeedback i powiedziałabym, że zachowuje się ciut lepiej, choć stupory pozostały. Młodszy robi to co jeszcze 2 lata temu robił starszy - po szkole ucieka do kolegów, kradnie. Chciałabym poznać Pani zdanie na ten temat i zapytać, czy ma Pani jakieś pomysły do stosowania kar wobec chłopców, dlatego że często im pobłażam, bo i tak mieli już ciężko, za to wtedy buntuje się mój 13-letni syn. Psycholog mówi, że kara ma być konsekwencją jego zachowania, tylko jak on stoi 4 godziny w stuporze i nie odzywa się obrażony na cały świat, to co ja mam zrobić? Często jest taka sytuacja, że czegoś nie zrobi, np. nie umyje się czy nie sprzątnie koło
siebie. Muszę ich pilnować jak maleńkie dzieci. Między moim synem, a synami partnera jest ogromna różnica w zachowaniu i nauce. Mi się już po prostu wyczerpały pomysły. Będę wdzięczna za każdy pomysł.
Kara musi być konsekwencją złego zachowania. Karą będzie zabranie przyjemności, uniemożliwienie robienia tego, co lubi, co dla niego ważne… Pobłażanie nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Za pobłażaniem może kryć się rodzicielska bezradność, a bezradności unikamy. Proszę pamiętać, że rodzic nigdy nie powinien być bezradny. Rodzic bezradny to rodzic skazany na porażkę. Nie wiem, na ile chłopcy traktują rodziców jako osoby bezradne, na ile robią to, co robią, bo uważają, że rodzice nic z tym zrobić nie mogą. Zbyt mało znam rodzinę, chłopców, to wszystko co dzieje się w Państwa domu, by kusić się o rady. Myślę, że nie powinna Pani rezygnować z pomocy psychologa. On zna chłopców i z pewnością będzie Pani bardziej pomocny niż ja. Ja mogę tylko doradzać spokój, konsekwencję i…. mimo wszystko jak najmniej porównań z Pani synem, stawiania za przykład… W ten sposób podsycamy rywalizację, a ta nie jest potrzebna pod Państwa dachem. Proszę też pamiętać, by system nakładania obowiązków, wywiązywania się z zadań, a potem
nagradzania i karania obejmował wszystkich w rodzinie, a nie tylko pasierbów, czy ich inaczej, Pani syna inaczej. To bardzo ważne, by chłopcy mieli poczucie sprawiedliwości. Ufam, że z pomocą psychologów, uda się problemy rozwiązywać.