Kobiety umierają po cichu. W cieniu COVID-u.
Średnio 18 ofiar śmiertelnych na dzień, około 6,6 tys na rok. To nie statystyka COVID-19, a raka piersi w Polsce. Z ubiegłych lat, bo w 2020 ciężko jest ją rzetelnie prowadzić. Kobiety nie mają realnego dostępu do ginekologów - podczas teleporady nie wykonuje się przecież badania piersi. Nowotwór rozwija się więc po cichu. On nie czeka z atakiem, aż skończy się pandemia i świat wróci do normy.
21.10.2020 16:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nieoficjalne dane dotyczące diagnostyki raka piersi w 2020 roku są bardziej niż alarmujące.
- Liczba kobiet, które zgłaszają się do nas w ramach diagnostyki jest mniejsza – mówi w rozmowie z WP Kobieta dr Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld z Narodowego Instytutu Onkologii PIB w Warszawie. – Po porównaniu naszych wyników okazało się, że jest to spadek o około 1/3 pacjentek w stosunku do lat ubiegłych. To ogromna liczba. Dotyczy ona jednak tylko wczesnej diagnostyki, czyli kobiet, które podejrzewają u siebie nowotwór piersi.
Jakie objawy powinny skłonić kobietę do tego, by natychmiast wybrała się do lekarza? Dr Jagiełło-Gruszfeld wskazuje na kilka szczególnie istotnych.
- Takim objawem jest szybko powiększający się, twardy i niebolesny guzek w piersi. Niebolesny, bo rak nie boli, z czego kobiety często nie zdają sobie sprawy. Poza tym krwisty wyciek z brodawki – to również coś niepokojącego. Powiększone węzły chłonne pod pachą również powinny nas zaalarmować. Do tego zaciągnięcie, zaczerwienie czy pogrubienie skóry. Przy każdym z tych objawów powinniśmy jak najszybciej znaleźć się w gabinecie lekarskim.
I trzeba to robić wbrew przeciwnościom, o czym przekonuje Adrianna Sobol - psychoonkolog z fundacji OnkoCafe.
- W żadnym wypadku nie możemy wykręcać się słowami "zajmę się tym później" albo "to na pewno nic groźnego, przecież czuję się zdrowa - mówi w rozmowie z WP Kobieta. - Ten swoisty mechanizm obronny, próba "zaklinania rzeczywistości" na nic dobrego się nie przekłada. O swoje zdrowie należy walczyć zawsze. Pamiętajmy o tym, że wcześnie wykryty rak piersi jest prawie w 100 proc. wyleczalny! Dlatego, również w tych niełatwych czasach, korzystajmy ze wszystkich dostępnych nam środków, aby zweryfikować nasze obawy. Korzystajmy ze wsparcia organizacji pacjenckich, infolinii Rzecznika praw pacjenta czy prywatnej opieki medycznej.
20 lat i małe piersi. "Myślałam, że mnie to nie dotyczy"
Kasia, przynajmniej pozornie, nie jest w grupie ryzyka. 20 lat, małe piersi. Takie dziewczyny są jeszcze za młode – rak atakuje przecież dużo później. To szkodliwy stereotyp, który funkcjonuje w społeczeństwie. A jego efekty bywają tragiczne w skutkach.
- Kilka dni temu wymacałam sobie guzek pod pachą – mówi Kasia w rozmowie z WP Kobieta. - Dość wyraźną grudkę. Oczywiście nigdy wcześniej nie miałam podobnych dolegliwości, więc wpisałam w wyszukiwarkę: "guzek pod pachą". Pierwsze, co mi wyskoczyło, to "przerzut nowotworu piersi". I zwyczajnie spanikowałam.
Świat Kasi legł w gruzach w ciągu kilku sekund. Ogromny strach o własne życie połączył się z frustracją wynikającą z obecnej sytuacji. Lekarze nie przyjmują pacjentów, a osoby chore pozostawione są same sobie.
- Pierwszą moją myślą była ta, że w obecnej sytuacji nie dostanę się do lekarza albo zaproponują mi teleporadę – przyznaje Kasia. - Napisałam do moich koleżanek, że coś wyczułam i dopiero one zaczęły mnie uspokajać. Pytały, czy mnie boli, czy grudka się przesuwa. W sumie, dzięki swoim doświadczeniom, zdiagnozowały mnie i uspokoiły. Nie obyło się też bez telefonu do mamy. To ona w końcu zapisała mnie prywatnie na USG. W piątek idę pierwszy raz w życiu na mammografię i dowiem się, co to za zmiana. Pięć dni przed swoimi 21. urodzinami. Wcześniej uważałam, że młode dziewczyny są "bezpieczne", że rak dotyka osób, które żyją trochę dłużej. Myślałam, że mnie to nie dotyczy. Nieprawda.
Diagnostyka na własną rękę to teraz powszechne zjawisko.
- Dostęp do lekarzy jest utrudniony, a teleporady nie sprawdzają się we wszystkich sytuacjach - mówi psychoonkolog Adrianna Sobol. - Poza tym pacjenci funkcjonują w spirali strachu, rozważają, który strach jest ważniejszy – lęk przed zachorowaniem na COVID-19 czy przed zdiagnozowaniem choroby nowotworowej. Skutkuje to tym, że aktualnie pacjenci próbują diagnozować się sami. Przecież mają do dyspozycji najprostsze narzędzie – Internet. Dr. Google jest dostępny 24/24. Internet niejednokrotnie straszy albo karmi nas nieprawdziwymi informacjami. Co więcej, w internecie możemy poszukiwać tych informacji, które chcemy usłyszeć. Konsekwencje takiego samoleczenia będziemy odczuwać przez lata… - dodaje.
Adrianna Sobol zwraca również uwagę na fakt, że rak może rozwinąć się u każdej kobiety.
- Rak piersi jest najbardziej demokratyczną chorobą - przyznaje. - Może dotknąć każdą z nas, w każdym wieku, w każdej sytuacji życiowej. Oddziały onkologiczne są pełne młodych kobiet, które zmagają się z rakiem piersi, pomimo tego, że nie mają obciążeń genetycznych.
Rak nie poczeka na koniec epidemii
Po rozmowie z kilkoma fundacjami pomagającymi kobietom ze zdiagnozowanym nowotworem piersi okazało się, że po marcu 2020 kobiety, u których wykryto nowotwór piersi, zgłaszają się do nich znacznie rzadziej niż do tej pory. Fundacja W Związku z Rakiem nie miała ani jednego takiego przypadku.
- Panie nie dość, że nie diagnozują się teraz u lekarzy, to jeszcze nie szukają pomocy w takich fundacjach jak nasza - mówi w rozmowie z WP Kobieta Magdalena Jarecka, prezes fundacji W Związku z Rakiem. - Ludzie boją się tego wirusa, siedzą w domach i nawet objawy, które mogłyby wskazywać na nowotwór schodzą na dalszy plan. Bo przecież jest pandemia i skupiamy się na tym, że szaleje wirus i możemy się nim zarazić. Nie w głowach nam diagnostyka onkologiczna. Jest taka kampania – Rak nie poczeka na koniec epidemii. W jej ramach staramy się zwracać uwagę na podstawowe objawy nowotworów. Nie można ich bagatelizować, trzeba koniecznie zgłaszać się do onkologów, bo czas ma tutaj ogromne znaczenie.
Sposobem na wczesne wykrycie nowotworu piersi bez dostępu do lekarza jest samobadanie. Niestety, nie jest to coś, o czym Polki pamiętają na co dzień.
- Jeśli chodzi o świadomość Polek na temat samobadania, to my, jako fundacja, walczymy z tym rok w rok – przyznaje Magdalena Jarecka. - Czy to jest doba koronawirusa czy też nie, Polki nie mają nawyku, żeby raz w miesiącu obserwować swój biust. Nie sprawdzamy, czy pojawiły się jakieś niepokojące zmiany.
Słowa pani prezes potwierdzają też twarde dane. Z badań przeprowadzonych w ramach akcji BreastFit wynika, że tylko co piąta kobieta wie, jak samodzielnie wykonać badanie piersi. 20 proc. respondentek przyznaje, że wykonuje badanie tylko w sytuacji, gdy zaleci im je lekarz. W wyniku pandemii 25 proc. kobiet umówionych na USG odwołało lub przesunęło termin. Ponad ¼ respondentek, które wzięły udział w ankiecie, nigdy nie wykonała USG piersi. Z mammografią sprawa ma się jeszcze gorzej – 44 proc. badanych nigdy jej nie miała.
Jak czytamy w raporcie przygotowanym w ramach kampanii "Zaawansowany rak piersi. Wiem więcej!", rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem wśród kobiet na świecie. Rocznie rozpoznaje się około 1,6 mln nowych przypadków, a ponad 500 tys. kobiet każdego roku umiera z jego powodu. W Polsce rak piersi stanowi ok. 22 proc. wszystkich zachorowań na nowotwory złośliwe u kobiet. Według najnowszych danych Krajowego Rejestru Nowotworów, w 2017 r. raka piersi wykryto u ponad 18 500 Polek i uznano go za przyczynę ponad 6,6 tys. zgonów. Samobadanie, zwłaszcza w sytuacji, gdy dostęp do lekarzy jest utrudniony, ma więc kluczowe znaczenie. Chodzi o twoje zdrowie.