O przywódcach Polski Ludowej wiemy bardzo dużo, natomiast o towarzyszących im kobietach wciąż pisze się niewiele. W przeciwieństwie do współczesnych "pierwszych dam", pozostawały zwykle w cieniu i niezwykle rzadko trafiały do mediów. Tymczasem wiele z nich było bardzo ciekawymi i barwnymi postaciami.
O przywódcach Polski Ludowej wiemy bardzo dużo, natomiast o towarzyszących im kobietach wciąż pisze się niewiele. W przeciwieństwie do współczesnych "pierwszych dam", pozostawały zwykle w cieniu i niezwykle rzadko trafiały do mediów. Tymczasem wiele z nich było bardzo ciekawymi i barwnymi postaciami.
Wanda Górska
W pierwszych latach PRL-u formalną pierwszą damą była żona prezydenta Bolesława Bieruta, Janina Górzyńska-Bierut, która wyszła za późniejszego przywódcę komunistycznego w 1921 r. i urodziła mu dwójkę dzieci.
Jednak dla nikogo nie było tajemnicą, że znacznie większe wpływy ma kochanka Bieruta - Wanda Górska. Szefową gabinetu prezydenta nieprzypadkowo nazywano "królową Belwederu" (ówczesna siedziba prezydenta RP, a później przewodniczącego Rady Państwa). "Obowiązki Górskiej w Belwederze nie były specjalnie skomplikowane: ograniczały się do umiejętności zręcznego posługiwania się kilkoma telefonami, które ustawione były częściowo na biurku, częściowo zaś na podręcznym stoliku. W kompetencji Górskiej leżało również kwalifikowanie próśb i petycji o osobistą audiencję u prezydenta" - czytamy w miesięczniku "Uważam Rze Historia". Osoby znające kochankę Bieruta przed wojną były zszokowane dużymi zmianami w jej wyglądzie i zachowaniu. Sekretarz prezydenta Stanisław Łukasiewicz wspominał: "Zdecydowanie odmłodniała i wypiękniała, traktowała ludzi protekcjonalnie. Chętnie zresztą powierzała mi obsługę telefonów, albowiem ją jakieś żywioły ciągnęły do miasta. Była w nadzwyczajnej formie i czuła się ważną personą".
Górska była przy śmierci Bieruta w Moskwie w marcu 1956 roku, a następnie zniknęła z kart historii. Otrzymywała wysoką rentę, mieszkała w dwupokojowym mieszkaniu przy Marszałkowskiej w Warszawie. Zmarła w 1983 r.
Na zdjęciu pierwsza od lewej: Wanda Górska. Pierwszy z prawej: Bolesław Bierut.
Rafał Natorski/(mtr), WP Kobieta
Nina Andrycz
Bez wątpienia jedna z najbardziej barwnych kobiet związanych z przywódcami PRL. Popularna aktorka przez niemal 20 lat była żoną premiera Józefa Cyrankiewicza. Podobno to ona rządziła w małżeństwie. "Póki mnie słuchał, może i rządziłam. Na początku znajomości miał bajeczną, hollywoodzką urodę. Oka nie można było od niego oderwać. Póki mnie słuchał, to wyglądał dobrze. Kiedy zrozumiał, że nie urodzę dziecka, zaczął popijać i przestał słuchać. Gdybym urodziła, nasze małżeństwo przetrwałoby do grobowej deski. Jestem tego pewna. Ale ja rodziłam role i to mi wystarczało" - opowiadała Nina Andrycz w rozmowie z "Newsweekiem".
Posługiwała się wizytówkami z napisem "Madame Józef Cyrankiewicz", ale unikała polityki. Do legendy przeszło jej "urwanie się" z uroczystej kolacji u Józefa Stalina. "Cała delegacja od obiadu do wieczora drżała, Berman zemdlał, pewnie myśleli, że zaraz pojadą na Sybir, a wódz wszechświatowego proletariatu tylko powiedział: Widać, że ta kobieta bardzo kocha swoją pracę. O tak! - wykrzyknął mój mąż. - Uwielbia!" - wspominała gwiazda, która od zachwyconego Stalina otrzymała w prezencie wspaniałe futro z norek.
Zofia Gomułka
"Umiejętnie trwała na drugim planie. Nieraz bywałem w ich mieszkaniu na Frascati, Gomułka wzywał mnie, aby omówić jakiś problem. Towarzyszka Zofia witała mnie serdecznie, ale w rozmowie udziału nie brała. Kręciła się w kuchni, coś pichciła. Gotowała smacznie, chociaż potrawy raczej niewyszukane" - wspominał Stanisław Trepczyński, jeden z najbliższych współpracowników I sekretarza PZPR.
Pochodząca z ubogiej żydowskiej rodziny Zofia związała się z Władysławem Gomułką w 1928 r., ale dopiero 22 lata później para wzięła ślub cywilny. Kobieta nie podzielała upodobań męża do ascetycznego trybu życia. Lubiła sprowadzaną z zagranicy dobrą kawę i inne rarytasy nieosiągalne wówczas w polskich sklepach - sardynki czy kawior. "Kiedy jechałem w zagraniczną delegację, Zofia wręczała mi listę sprawunków. (...) Zamawiała też bieliznę osobistą dla towarzysza Wiesława (pseudonim Władysława Gomułki)" - opowiadał Trepczyński.
Gomułkowie nie prowadzili życia towarzyskiego, na swobodną zabawę pozwalali sobie raz do roku, z okazji sylwestrowego balu w gmachu KC. Zofia nie lubiła Kabaretu Starszych Panów, a zwłaszcza Kaliny Jędrusik - podobno nabrała do niej niechęci podczas transmisji koncertu dla robotników, gdy aktorka wystąpiła w sukni z ogromnym dekoltem i widocznym krzyżykiem na piersiach.
Na zdjęciu: Władysław Gomułka z Zofią Gomułką i ich i syn Ryszard.
Stanisława Gierek
W latach 70. żartowano, że Edward Gierek bardziej od żony boi się tylko Leonida Breżniewa, ówczesnego przywódcy Związku Radzieckiego. Nie wiadomo, czy była to prawda, ale małżonka I sekretarza PZPR, mająca zawsze srogą minę, faktycznie nie sprawiała zbyt przyjemnego wrażenia.
PRL-owska propaganda głosiła, że Stanisława Gierek spełnia się jako żona, matka i gospodyni domowa, jednak "pierwsza dama" lubiła też luksus. Spódnice i żakiety szył specjalnie dla niej katowicki zakład "Elegancja", ale Stasia regularnie wyjeżdżała też do Wiednia, gdzie za tzw. diety zakupowe Komitetu Centralnego nabywała modne kostiumy czy płaszczyki w pepitkę, obramowane lamówką.
Chętnie towarzyszyła też mężowi w zagranicznych podróżach. Podczas wizyty w RFN, spontanicznie zainicjowała potańcówkę do utworu wykonywanego przez zespół Mazowsze, porywając do mazura zszokowaną żonę kanclerza Helmuta Schmidta.
Zadbała również o tytuł naukowy. "Wiluś Szewczyk zaklina się, że Gierkowa w październiku ubiegłego roku obroniła pracę magisterską. Napisała (to znaczy, ktoś za nią napisał) wspomnienia o swojej pracy politycznej w Belgii. Całość opatrzono tzw. aparatem naukowym i w ten sposób Uniwersytet Śląski nadał jej tytuł magistra" - wspominał Mieczysław Rakowski.
Wanda Wiłkomirska
Jedna z najwybitniejszych skrzypaczek świata była żoną Mieczysława Rakowskiego, komunistycznego działacza i dziennikarza, redaktora naczelnego tygodnika "Polityka", ostatniego I sekretarza KC PZPR i premiera w latach 1988-89.
Pobrali się w 1952 r. "To była prawdziwa miłość" - wspominała Wanda Wiłkomirska, która pod wpływem męża zapisała się do partii i paradowała w czerwonym krawacie. Urodziła Rakowskiemu dwoje dzieci, jednak z czasem ich relacje zaczęły się ochładzać. Skrzypaczka spędzała wiele tygodni podczas artystycznych tournée po całym świecie, a polityk wikłał się w liczne romanse, m.in. z Agnieszką Osiecką, ale przede wszystkim zaangażował się w związek z aktorką Elżbietą Kępińską. Uczuciowy "trójkąt" trwał kilkanaście lat, ponieważ Rakowski nie mógł podjąć decyzji. Wielokrotnie dojrzewał do zerwania z jedną lub drugą panią, ale nie potrafił się zdobyć na jednoznaczne działanie. W końcu rozwiódł się z Wiłkomirską i zamieszkał z Kępińską.
Rafał Natorski/(mtr), WP Kobieta