Nina Andrycz
Bez wątpienia jedna z najbardziej barwnych kobiet związanych z przywódcami PRL. Popularna aktorka przez niemal 20 lat była żoną premiera Józefa Cyrankiewicza. Podobno to ona rządziła w małżeństwie. "Póki mnie słuchał, może i rządziłam. Na początku znajomości miał bajeczną, hollywoodzką urodę. Oka nie można było od niego oderwać. Póki mnie słuchał, to wyglądał dobrze. Kiedy zrozumiał, że nie urodzę dziecka, zaczął popijać i przestał słuchać. Gdybym urodziła, nasze małżeństwo przetrwałoby do grobowej deski. Jestem tego pewna. Ale ja rodziłam role i to mi wystarczało" - opowiadała Nina Andrycz w rozmowie z "Newsweekiem".
Posługiwała się wizytówkami z napisem "Madame Józef Cyrankiewicz", ale unikała polityki. Do legendy przeszło jej "urwanie się" z uroczystej kolacji u Józefa Stalina. "Cała delegacja od obiadu do wieczora drżała, Berman zemdlał, pewnie myśleli, że zaraz pojadą na Sybir, a wódz wszechświatowego proletariatu tylko powiedział: Widać, że ta kobieta bardzo kocha swoją pracę. O tak! - wykrzyknął mój mąż. - Uwielbia!" - wspominała gwiazda, która od zachwyconego Stalina otrzymała w prezencie wspaniałe futro z norek.