Zostawiła go, bo był "za dobry"? Terapeutka tłumaczy, dlaczego kobiety uciekają przed miłymi mężczyznami
Kasia ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" nie ułożyła sobie życia z Pawłem. Choć zabiegał o jej względy i przymykał oko na zmienność nastrojów, nie doceniła jego zaangażowania, za co spotkały ją niepochlebne oceny widzów. Dlaczego kobiety nie chcą budować związków z "miłymi mężczyznami"? - Jeżeli mężczyzna dwoi się i troi, aby przypodobać się partnerce, może to przynieść odwrotny skutek – wyjaśnia psychoterapeutka Joanna Godecka.
15.12.2021 15:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Profesor psychologii na Uniwersytecie Waszyngtońskim udowodnił, że jest w stanie w 96 proc. przewidzieć rozpad małżeństwa. Symptomy kończącej się relacji nazwał "czterema jeźdźcami Apokalipsy". John Gottman, ponad cztery dekady obserwował pary, aby udowodnić, że ludzie, którzy odnoszą się do siebie z pogardą, zbywają się milczeniem, krytykują się i odpierają ataki, zamiast konstruktywnie rozmawiać, nie przetrwają w relacji.
Eksperci TVN starają się odwrócić sytuację i sparować kobietę i mężczyznę, którzy wezmą "ślub od pierwszego wejrzenia". Bazując na informacjach, które uczestnicy show sami o sobie mówią, łączą ludzi w pary. Jak się okazuje, często popełniają błędy. Mimo zaangażowania małżonkom nie udaje się zbudować szczęśliwej relacji. Psychoterapeutka par Joanna Godecka zauważa, że powodem może być brak chemii, która jest przecież bardzo płynna i niezależna od tzw. dobrych chęci.
"Za miły", "za mało konkretny", "coś mi w nim nie pasowało"
– Bycie miłym jest bardzo pożądane. Taka osoba jest sympatyczna, przyjemnie się z nią rozmawia, spędza czas, daleko jej do agresji. Co innego bycie "za miłym" – to próba nadskakiwania, zagłaskania kogoś, wywierania presji – odpowiada Joanna Godecka na pytanie, co oznacza bycie "za miłym" dla partnera, lub partnerki. Z takim zarzutem spotkał się bowiem Paweł Olejnik sparowany z Katarzyną Zięciak, którzy wzięli udział w "Ślubie od pierwszego wejrzenia". Choć potencjalnie do siebie pasowali, ich związek nie przetrwał. Czy Paweł za bardzo się starał?
- Osoba, która ma niskie poczucie własnej wartości często próbuje z całych sił zasłużyć na miłość i akceptację. To może być uciążliwe. Kobieta może czuć się niezręcznie, kiedy mężczyzna jest przesadnie na niej skoncentrowany. Wszystko powinno być w harmonii – tłumaczy terapeutka par.
Kasia nie potrafiła się otworzyć przed wybranym jej przez ekspertów mężczyzną. Tłumaczyła, że Paweł był za mało konkretny. – W każdej relacji mamy prawo do dystansu. Jeżeli mężczyzna dwoi się i troi, aby przypodobać się partnerce, może to przynieść odwrotny skutek – wyjaśnia Joanna Godecka. Dodaje, że ślepym zaułkiem jest również nie umiejętność dawania informacji zwrotnej partnerowi. Zbywanie go milczeniem i lekceważenie prób nawiązania kontaktu, nie zwiastuje nic dobrego w związku.
"Nie zasługuje na Ciebie"
Kobiety, które podświadomie wybierają mężczyzn, o których same muszą zabiegać mogą mieć poważny problem. – Bywa, że pociągają nas osoby niedostępne tyko dlatego, że się nami nie interesują. Kiedy wejdziemy w relację z takim wyidealizowanym człowiekiem sądzimy, że z automatu powinniśmy być gorzej traktowani, że nie zasługujemy na równe traktowanie w związku i miłość. Często wynika to z niskiej samooceny, która może mieć podłoże w naszych relacjach rodzinnych – ocenia terapeutka.
Kasia odrzucała zaloty Pawła. Jego starania spełzły na niczym, choć usilnie starał się być wsparciem dla małżonki, np. w sytuacji, kiedy okazało się, że jest chora na boreliozę.
- Nie zawsze odtrącanie osoby, która chce nam przysłowiowego nieba przychylić jest uświadomione. Czasami po prostu nie chcemy uwierzyć w to, że jesteśmy dla kogoś atrakcyjni, że się podobamy. Ponieważ sami nie mamy dobrego zdania o sobie, trudno nam zrozumieć, że partner widzi przyszłość z nami w kolorowych barwach – kwituje Godecka.
Paweł dalej wierzy w miłość
Chemia jest czymś nieuchwytnym. Druga osoba może nas zahipnotyzować, lub być, jak kubeł zimnej wody – odrzucić nas od siebie. Kasia i Paweł, choć powiedzieli sobie sakramentalne tak, nie zostali trafieni strzałą Amora. Najważniejsze w porażkach, jest jednak wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Mąż Kasi, choć czeka na podpisanie papierów rozwodowych zapowiada, że dalej wierzy w miłość i czeka na swoją drugą połówkę. Tak skomentował rozpad eksperymentalnej relacji:
"W komentarzach zwracacie bardzo często uwagę, że byłem ślepy, nie dostrzegając, że Kasia mnie odsuwa od siebie. Sytuacja o tyle była dla mnie nieoczywista, że dostawałem wiele sprzecznych informacji od otwartości w czasie ślubu po zmianę na wyjeździe i znowu otwarcie się na relację, a potem znowu zamknięcie się i tak w kółko. Sprawę jeszcze bardziej skomplikowała choroba Kasi, która do dziś nie wiem, czy była wymówką, czy znacząco wpłynęła na jej zachowanie. […]. Jak to mówią, koniec jednego może być początkiem czegoś nowego".
Być może poza światłami kamer Paweł zbuduje satysfakcjonujący związek.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!