Konsumpcja – nowa religia XXI wieku
Jeśli nie masz drogiego samochodu, ładnych mebli, idealnie urządzonego mieszkania dla innych jesteś przeciętniakiem. Dlatego wciąż kupujesz. Czy to ma sens?
24.01.2008 | aktual.: 28.03.2018 11:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czasem wybierając się na zakupy sięgamy po produkt – nie zastanawiając się czy jest on naprawdę potrzebny.A może to tylko pusta zachcianka? Co zrobić by nie dać się zmanipulować i być świadomym konsumentem?
Każdy z nas jest tak naprawdę konsumentem globalnym. Większości mieszkańców cywilizowanych krajów podtyka się pod nos te same produkty. Któż nie wie co to "McDonalds"? Kto słysząc nazwę "Danon" nie pomyśli o jogurtach? Kto widząc napis "Tchibo" nie wyobrazi sobie filiżanki ciepłej kawy? To czy jesteśmy w Kanadzie, Norwegii, czy Polsce nie ma już żadnego znaczenia.
Wszystkie sklepy zapchane są towarami zapakowanymi w plastik, papier czy metal. Aby to wszystko mogło funkcjonować konieczne było ścięcie i zniszczenie tysięcy drzew.Do tego doliczmy ogromne ilości energii, gleby i wody, potrzebnych do produkcji. Tylko kto robiąc zakupy zastanawia się ile nas to tak naprawdę kosztuje?
Przeciętny człowiek zużywa tyle surowców naturalnych ile sam waży. Tym samym okradając przyszłe pokolenia. Co im zostawimy? Dawniej tym co nas określało, co tworzyło naszą tożsamość była religia, nasze wierzenia, wyznawane przez nas wartości, nasze dobre uczynki. Teraz to, co konsumujemy. To rzeczy, które kupujesz tworzą twoją wartość.
Bez stosu gadżetów jesteś postrzegany jako bezwartościowy. Jeśli nie masz drogiego samochodu, ładnych mebli, idealnie urządzonego mieszkania, dla innych jesteś przeciętniakiem. Dlatego wciąż kupujesz.Czy to ma sens?
Jedna z organizacji – Centrum na Rzecz Nowego Amerykańskiego Marzenia – namawiająca do bardziej umiarkowanego stylu życia obliczyła, że jeśli chcielibyśmy zapewnić każdemu człowiekowi na Ziemi amerykański styl życia , to potrzebene były dotakowe cztery takie planety jak Ziemia.
Jak zaradzić problemom nadmiernej konsumpcji i produkcji? Możemy to zrobć sami. Wszystko zaczyna się przecież od naszego portfela i naszych świadomych wyborów. Każde przeciągnięcie karty kredytowej przez czytnik to kolejne kroki ku zmniejszaniu zasobów i surowców na świecie, kolejny krok ku destrukcji. Może więc warto zada ć sobie czasem pytania: Czy rzeczywiście potrzeba mi aż tylu rzeczy? Czy nie ma w życiu innych przyjemności jak kupno kolejnej sukienki, następnego flakonu perfum i ton jedzenia na pocieszenie?
David Loy pisze w swojej książce „Religia rynku”, że konsumpcja stała się nową światową religią opierającą się na dwóch dogmatach. Pierwszy mówi o tym, że wzrost gospodarczy i wzmożony handel światowy jest korzystny dla każdego. Drugi mówi, że wzrostu nie zahamują naturalne ograniczenia planety o skończonych rozmiarach. To fakt. Kto z nas zastanawia się nad planetą? Trzeba rano wstać, pójść do pracy, coś ugotować. Tylko szaleni ekolodzy coś tam sobie pokrzykują. Kogo to obchodzi?
Podłożem, źródłem konsumpcjonizmu jest nie kto inny jak nasze ego. To dziecinne, nigdy niezaspokojone ego. Z coraz to nowymi zachciankami. To studnia bez dna. Nigdy nie przestaniesz chcieć nowych rzeczy. Nawet jeśli spełnisz swoją zachciankę, na jego miejsce zaraz powstanie nowa. Dlatego następnym razem gdy wybierzesz się do sklepu pomyśl: Czy to co chcę kupić jest mi rzeczywiście niezbędne? Czy to jest to tego potrzebuję? Zakupy tak, ale świadome.