"Kości na piasku". O skinny-shamingu na plaży
– Jedz, jedz, dziecko, musisz ciałka nabrać – taki komentarz w Sopocie usłyszała 25-letnia Ola. Patrycja z kolei była wyśmiewana z powodu tego, jak wygląda, a od kilku dni znów jest na diecie – by przytyć. Na plażę wolą nie chodzić. To właśnie tam często padają ofiarami skinny-shamingu.
Od kilku lat coraz częściej słyszymy o fat-shamingu. Zwracamy większą uwagę na to, by nie oceniać kobiet o pełniejszych kształtach. I bardzo dobrze! Jest tylko jeden mały problem – zapomnieliśmy o szczupłych kobietach. Jeśli myślicie, że wszyscy zazdroszczą im figury, to jesteście w błędzie.
Instagram jest tutaj świetnym przykładem. Agnieszka Dygant czy Anja Rubik pozują w bikini. Komentarze: "ale szkapa", "zjedz coś". Zdecydowanie nie jest to przykład zachwytu nad ich sylwetką. Skąd taka reakcja?
Psycholog Joanna Żółkiewska w rozmowie z WP Kobieta podkreśla, że zazwyczaj osoby, które komentują w internecie, same są bardzo często zakompleksione. – Nie potrafią budować wizerunku w pozytywny sposób, lecz poprzez negację. Najczęściej próbują podnieść poczucie własnej wartości poprzez wyrządzanie krzywdy innym. W sieci mamy poczucie: kiepsko idzie mi w życiu, to dlaczego np. celebrytkom ma iść dobrze? Dlaczego one mają tak fajnie? Niech mają tak samo źle, jak ja – tłumaczy ekspertka.
– To nie dotyczy tylko body-shamingu, lecz każdego obszaru naszego życia. Wystarczy spojrzeć na komentarze. Często te "anonimowe" osoby deklarują, że nie interesuje ich życie celebrytów, a jednocześnie zabierają głos – dodaje.
Z raportu Mental Health Foundation "Body image. How we think and feel about our bodies" wynika, że aż 20 proc. dorosłych wstydzi się swojego wyglądu, kolejnych 35 proc. ma z tego powodu depresję. Do tych 20 proc. zaliczają się Ola i Patrycja. Zgodnie przyznają, że nie lubią wychodzić na plażę. Dlaczego? Bo są szczupłe…
"Sama skóra i kości"
– Nie cierpię spacerować w bikini po plaży – tak zaczyna rozmowę 25-letnia Ola z Warszawy. – Nie zobaczysz mojego zdjęcia w kostiumie kąpielowym na Instagramie. Wystarczy, że podczas wakacji słyszę komentarze: "ale chudzinka" czy "sama skóra i kości". Podczas ostatniego wypadu ze znajomymi na Hel kolega po pijaku rzucił niewybrednym żartem, że w sumie mogłabym nie nosić stanika. Ważę 50 kg przy 170 cm, więc niby "skąd mam mieć piersi". Jego to bawiło, mnie zabolało – wspomina.
Koleżanki 25-latki zazdroszczą jej figury. Często powtarzają: "super, nie musisz wkładać biustonosza pod sukienkę" albo "jesteś tak chuda, że możesz wszystko na siebie włożyć". Jednak czy to są komplementy?
– A gdybym ja powiedziała koleżance: "w tym kostiumie świetnie wygląda twoja duża pupa". Ciekawe, czy też by uznała to za miłe słowa – rozważa Ola.
25-latka stara się wybierać kostiumy powiększające biust lub jednoczęściowe. Podczas opalania kładzie się na brzuchu, by choć na chwilę móc się zrelaksować na plaży i zapomnieć o przytykach. W Polsce ratuje ją jeszcze parawan. – Zawsze go zabieram, aby odgrodzić się od spojrzeń plażowiczów. Wtedy nie rzucają im się w oczy moje wystające kości biodrowe – tłumaczy. – Ale czy tak to powinno wyglądać? – pyta.
Warszawiance szczególnie utkwiły w pamięci dwie sytuacje. – Do tego, że znajomi czasami zażartują, można się przyzwyczaić. Zresztą zaczęłam się odgryzać. Ale obce osoby? Dwa lata temu jadłam gofra na plaży w Sopocie. Przechodziła starsza pani i rzuciła: "jedz, jedz, dziecko, musisz ciałka nabrać". Serio? – opowiada. Podczas tego samego wyjazdu została wytknięta palcem przez kobietę, która karmiła dziecko. "Zjedz obiad, bo nie urośniesz i będziesz wyglądał jak ta pani" – cytuje Ola, która zaakceptowała swoją figurę, ale niektórzy, jak widać, nie.
Dlaczego oceniamy wygląd obcych osób? – Niezależnie od tego, jak wyglądamy – czy jesteśmy szczupli, czy przy kości – zawsze znajdzie się ktoś, kto nas skrytykuje. Przykre jest to, że społeczeństwo pozwala sobie na ocenę drugiej osoby. Tak naprawdę, co nas to obchodzi, kto jak wygląda? – podkreśla psycholog Joanna Żółkiewska.
"Musisz jeść więcej"
Patrycja, podobnie jak Ola, od czasów gimnazjum słyszy komentarze: "masz niedowagę", "musisz więcej jeść", "anorektyczka", "szkielet". Niektórzy szli o krok dalej i wytykali ją palcami. – Na takie wyzwiska zazwyczaj decydowali się mężczyźni – wspomina. – Na plaży czy przy basenie czułam wzrok ludzi, słyszałam śmiech za plecami – dodaje. Sytuacja trochę się zmieniła, odkąd Patrycja została mamą. Choć po porodzie wróciła do swojej wagi sprzed ciąży, ludzie przynajmniej przy dziecku nie komentują jej wyglądu.
Od lat walczy, aby zaakceptować swoje ciało. Im jest starsza, tym lepiej jej to wychodzi. Stara się już nie zwracać uwagi na komentarze. Mimo to od kilku dni jest na diecie z nadwyżką kaloryczną. Przygotowuje się do wyjścia na plażę. Przegląda również sklepy internetowe, aby znaleźć wymarzone bikini, w którym nareszcie poczuje się dobrze. I w spokoju będzie mogła odpocząć nad Bałtykiem.
Coraz więcej kobiet przeciwstawia się kanonom piękna i pokazuje, jak walczyć z body-shamingiem. Mimo to problem wciąż jest powszechny. Zarówno Patrycja, jak i Ola nie chcą się już ukrywać pod zwiewnymi sukienkami. Na plaży pragną czuć się swobodnie – bez przytyków czy wzroku skanującego z góry na dół.
Joanna Żółkiewska przytacza historię swojej przyjaciółki, która świetnie obrazuje, z jakimi problemami borykają się szczupłe kobiety. – Mówi, że jak wieczorem nie zje kolacji, to rano wystają jej kości. Obce osoby potrafiły do niej podejść na przystanku i zwracać jej uwagę, żeby przestała się odchudzać. Dlatego na to zjawisko trzeba spojrzeć szerzej – dlaczego rościmy sobie prawo, aby mówić komuś, jak ma żyć i co ma robić? Nie znamy historii tej osoby, tego, co przeżywa, czy jej stanu zdrowia – podsumowuje i podkreśla, że nikt z nas ma prawa komentować i oceniać wyglądu drugiego człowieka.