Król TVN‑u i Lady Rozenek znowu na noże, czyli mało elegancki pojedynek na dworze
Jedno z praw medialnej dynamiki mówi, że gdzie dwoje się kłóci, tam trzeci komentuje. Przyglądamy się kolejnemu odcinkowi konfliktu na linii Wojewódzki-Rozenek, z Renatą Kaczoruk i Radosławem Majdanem majaczącymi w tle. Trudno rozsądzić czy to saga "Zmierzch" z dwojgiem wiecznie młodych, medialnych wampirów, czy raczej "Zmierzch Bożyszcz". Jedno jest pewne - takiego stężenia obciachu wśród pierwszoligowych gwiazd jeszcze w polskich mediach nie było.
23.01.2018 | aktual.: 12.07.2019 11:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeśli początek tygodnia upływa wam pod znakiem wyłączenia ze strumienia newsów "najgorętszych"/ "najnowszych" / "najbardziej sensacyjnych" możliwe, że kolejna soczysta aferka z udziałem złotej parki TVN-u uszła waszej uwadze.
Konflikt zaczął się, nie pierwszy już raz, od komentarzy pod adresem Renaty Kaczoruk. Małgorzata Rozenek-Majdan zarzuciła partnerce Kuby Wojewódzkiego hipokryzję i brak konsekwencji. Modelka, która będzie jedną z uczestniczek "Tańca z gwiazdami" miała deklarować, że nie chce mieć nic wspólnego z show-biznesem, a udział w programie "Azja Express" był podyktowany wyłącznie chęcią zwiedzenia Azji.
Na odpowiedź Wojewódzkiego nie trzeba było długo czekać. Formułę opublikowaną na swoim fanpage'u sam tytułuje listem. Nie tyle broni w nim Kaczoruk, co atakuje Rozenek-Majdan. Uwagę internautów szczególnie przykuł podpunkt, w którym czytamy: "(…) zabezpieczyłem u swoich adwokatów esemesy, które od Pani dostawałem na początku naszej znajomości. Ich treść oraz zawarte tam propozycje (…) dobrze pokażą opinii publicznej prawdziwe przyczyny Pani dzisiejszego stosunku zarówno do mnie jak i mojej partnerki. I choć brzydzę się etycznie i estetycznie takimi metodami, to jednak oboje przecież uważamy, że prawda powinna zwyciężyć. Czyż nie? (…)"
Wojewódzki pisze więc wprost, że Małgorzata Rozenek-Majdan składała mu swego czasu niedwuznaczne propozycje. Stosownie zaperzona Perfekcyjna Pani Domu odnosząc się do tego punktu gładko przechodzi od ogólników o "przedmiotowym traktowaniu kobiet", do grożenia ujawnieniem wiadomości Renaty do byłego męża znajomej. Dalej niezbyt delikatnie sugeruje, że Kaczoruk znakomicie radzi sobie w tzw.sextingu, podobnie, jak w rozbijaniu małżeństw.
I to wszystko pisze osoba, która nie tak dawno temu w wywiadzie dla "Gali" opowiadała: "Nie oceniam ludzi, ale wcześniej miałam skłonność do szufladkowania pewnych sytuacji”, a także zarzekała się, że „łatwo oceniać ludzi, nie wiedząc, co kto przeżył”.
Zazwyczaj w medialnych konfliktach tego typu opowiedzenie się po jednej ze stron jest dziecinnie proste. Ktoś przegina, ktoś tylko się broni, ktoś używa nieadekwatnie ostrego języka. W tej sytuacji wyjątkowo trudno szafować punktami prywatnych sympatii.
Chwilę temu media żyły innym konfliktem z praniem brudów i materiałem dowodowym w postaci prywatnych wiadomości w rolach głównych. Chodzi o spór blogerki Deynn z siostrą, pozostawiony do rozstrzygnięcia Internautom, którzy mogli przebić się przez udostępnioną korespondencję prywatną dziewczyn. Tyle że czego innego można spodziewać się po dziewczynie kojarzonej z agresją słowną i photoshopowaniem własnych pośladków, a czego innego po – bądź co bądź – liderach opinii.
Cztery lata temu Wojewódzki w wywiadzie z Mikołajem Lizutem opublikowanym w "Newsweeku" mówił, że przyłożył rękę do tego, że media w Polsce podryfowały w stronę chamstwa i prymitywizmu. Tłumaczył, że tę nową konwencję brał za odtrutkę na polityczną poprawność i drobnomieszczański blichtr audycji rozrywkowych. Trudno nie zgodzić się, że jego wypowiedzi w programie "Idol" przesunęły granice tego, co wolno powiedzieć w polskiej telewizji. Streszczanie opinii publicznej prywatnej korespondencji również przesuwa granice. Tyle że w tym przesunięciu nie ma już nic ekscytująco buntowniczego. To raczej najniższe instynkty wystawione bezwstydnie na światło dzienne. Prymitywne przedstawienie, które zawsze znajdzie odbiorców.
Małgorzata Rozenek-Majdan w tym konflikcie wypada, o ile się w ogóle da, jeszcze mniej korzystnie. Oto kobieta, która nauczała zagubione dziewczyny "jak być damą", uskutecznia wojenkę na posty i zastrasza ujawnieniem korespondencji, już nawet nie swojej i Wojewódzkiego, ale osób trzecich. Podobny popis dała kilka miesięcy temu, kiedy postanowiła bronić się przed początkowo wcale nie atakującą jej Manuelą Gretkowską. Wówczas osobą trzecią, wciągniętą przez Rozenek w pyskówkę w mediach społecznościowych była nastoletnia córka pisarki.
Tym razem odpowiedź skierowaną do Wojewódzkiego Małgosia urozmaiciła zdjęciem. Zapozowała na tle Johnny'ego Casha pokazującego środkowy palec. Gdyby przekaz był niejasny, dodatkowo wskazuje wypielęgnowanym pazurem na muzyka i jego obelżywy gest. Projekt Lady pełną gębą.
W najświeższym głosie w tej dyskusji – filmiku opublikowanym przez portal Plejada Majdanowie zamiast taktownie zamilknąć kontynuują spór. Radosław wypowiedzią: "Kuba niejednokrotnie udowodnił, że jest po prostu lamusem" przypomina swoje najlepsze wystąpienie dla Canalu+. Piłkarz miał skomentować dla widzów krótko mecz, a nie zdając sobie sprawy, że jest już na wizji, rzucił beztrosko trzema kur** w zaledwie 8 sekund.
"Jest coś obrzydliwie wspólnego pomiędzy grupą Weekend, braćmi Karnowskimi,_ Gazetą Polską Codziennie_, Pudelkiem, Rafałem Ziemkiewiczem i brukowcami. Odwoływanie się do zamkniętych w nas najniższych instynktów. Walenie nieociosanym kijem, byle tylko obudzić śpiącego w nas prymitywa. (…)Cham zaczyna redagować polską rzeczywistość." – mówił Wojewódzki we wspomnianym już wywiadzie z Lizutem. W tej wyliczance między "Pudelkiem", a "Rafałem Ziemkiewiczem" robi się powoli miejsce na kategorię "konflikt Wojewódzki-Rozenek".
Konflikt Wojewódzki-Rozenek powoli przestaje być zabawny nawet dla miłośników portali plotkarskich. Perfekcyjna Pani Domu i Król TVN-u przypominają rozwścieczone dzieci, które okładają się po głowie łopatkami, ku coraz mniejszej uciesze zgromadzonych wokół. Pewnych rzeczy po prostu się nie robi. Nie trzeba być księżną Yorku, żeby zdawać sobie sprawę, że upublicznianie prywatnej korespondencji, o straszeniu upublicznieniem tejże do najelegantszych nie należy.
Na medialnych konfliktach tracą zazwyczaj obie strony. Wymiana zdań nie ma waloru oczyszczenia, jak to bywa w relacjach międzyludzkich, a jedynie eskaluje. Być może w następnym odcinku będzie nam dane przeczytać pikantne smsy. Co zabawne, wizerunkowo położy się nawet nie tyle ich autor, co osoba, która zdecyduje się je ujawnić.