Królowa Marysieńka – piękna, mądra i nowoczesna. Uczcie się od niej, dziewczyny!
Było to jedno z niewielu małżeństw zawartych w owych czasach nie w wyniku machinacji politycznych, ale po prostu ze zwykłej miłości. On – znany wódz i polityk, mający jednak największe sukcesy jeszcze przed sobą. Ona – dama dworu królowej Ludwiki Marii, żony Jana Kazimierza, ostatniego z Wazów na tronie polskim. Królowa jest jedną z najbardziej lubianych w Polsce postaci historycznych. Z okazji jej urodzin, przypadających pod koniec czerwca, przypominamy sylwetkę królowej.
03.07.2017 | aktual.: 03.07.2017 11:00
Gdy Marysieńka, jak nazywa się powszechnie do dzisiaj (między innymi dzięki Boyowi) Marię Kazimierę de La Grange d'Arquien, stawała na ślubnym kobiercu z Janem Sobieskim, była już wdową. Dodajmy bardzo młodą wdową, gdy wychodziła za mąż po raz pierwszy nie miała nawet siedemnastu lat. Gdy pochowała pierwszego małżonka i wzięła ślub z Sobieskim była, jak na ówczesne czasy w sile wieku, zbliżała się do 24 lat.
Przybyła do Polski jako czterolatka
Urodzona w czerwcu 1641 roku (historycy kłócą się, co do dokładnej daty) przybyła do Polski już jako czterolatka, w orszaku Ludwiki Marii Gonzagi, przyszłej żony Władysława IV Wazy. Dziewczynka nie przebywała w naszym kraju długo. Opuściła Polskę już trzy lata później. Znała już jednak dobrze język, co przydało jej się bardzo przy drugim przyjeździe, do którego doszło w 1653 roku.
Z Janem Sobieskim poznała się dwa lata później – w 1655 roku. Było to na jednym z dworskich przyjęć. Podobno młoda para zakochała się w sobie od pierwszego wejrzenia. Co zauroczyło Sobieskiego w młodziutkiej, niespełna czternastoletniej dziewczynie? Z pewnością była to nieprzeciętna uroda.
Urodę zachowała na całe życie
Zachowała ją zresztą na długie lata. Gdy była już królową, przy boku Jana III, zachwycała swoją figurą i piękną twarzą zagranicznych posłów. "Jest najładniejszą, najzgrabniejszą i najbardziej błyskotliwą z całego dworu" – opisywali ją zauroczeni dyplomaci francuscy. A warto zauważyć, że miała wówczas już ponad czterdzieści lat i przeszła wiele porodów (skrupulatni historycy obliczyli, że była 24 razy w ciąży!).
Na wszystkie owe wdzięki musiał jednak Sobieski kilka lat poczekać, gdyż Ludwika Maria wydała Marysieńkę za dużo starszego od niej Zamojskiego. W związku tym młodziutka kobieta męczyła się kilka lat, aż do śmierci niekochanego męża. Gdy go pochwała mogła wrócić do starej miłości (choć złośliwi twierdzili, że wcale od niej nie odchodziła).
Była doradczynią ukochanego męża
Sobiescy byli bardzo zgodnym i kochającym się małżeństwem. Ich związek miał charakter partnerski, a pan Jan, a od 1674 roku król Jan III nie wstydził się radzić żony w wielu nie tylko rodzinnych sprawach. Z jej zdaniem także się liczył, na przykład w kwestii sojuszu polsko-francuskiego. Nie wstydził się również okazywać jej swoich uczuć. Dowodem są tu choćby zachowane listy Sobieskiego. Pisał je przez lata do ukochanej Marysieńki, nie zważając nawet na najbardziej niesprzyjające okoliczności.
Po śmierci Sobieskiego Ludwika Maria wyjechała z Polski. Nie udało jej się zrealizować ambitnego planu – podobno chciała przekształcić nasz kraj z monarchii elekcyjnej w monarchię dynastyczną – z rodem Sobieskich na tronie. Jakub Ludwik, najstarszy syn zmarłego monarchy, próżno ubiegał się o schedę po ojcu.
Do swojego królestwa powróciła w trumnie
Marysieńka zamieszkała w 1699 roku w Rzymie, gdzie był podejmowana z rewerencjami przez kolejnych papieży. Potem postanowiła powrócić do Francji, gdzie jednak zapomniano już jej zasługi przy montowaniu sojuszu z Polską. Ludwik XIV wydał jej nawet zakaz pojawiania się w Wersalu.
Ostatnie kilkanaście miesięcy życia spędziła w mieście Blois. Tu także zmarła, w styczniu 1716 roku, po płukaniu żołądka nakazanym przez miejscowego lekarza.
O ironio, po śmierci odzyskała monarszy prestiż. W 1717 roku trumna z jej ciałem spoczęła w kościele kapucynów w Warszawie, obok Jana III. W 1733 roku królewscy małżonkowie zostali pochowani w krypcie św. Leonarda na Wawelu.