Prowokacyjne i wyzywające, budzące skojarzenia z siłą i dominacją. Buty niczym spełnienie marzeń każdego fetyszysty. Jak zaczęła się historia damskiego obuwia, które obecnie jest promowane na światowych wybiegach i chętnie noszone na ulicach?
Zobacz także:
Przedmiot fetyszu
Już z założenia miały kojarzyć się z siłą. Ich nazwa pochodzi od francuskiego określenia bottes fortes (fr. fortes - silne, grube, pancerne). Z początku botforty kojarzone były głównie z wojskiem – średniowiecznymi rycerzami, muszkieterami, bądź z napoleońskimi grenadierami. Tego rodzaju obuwie chroniło żołnierzy przed ciosami przeciwnika.
Jako element damskiej garderoby wykorzystał je jako pierwszy przemysł erotyczny w latach 50. Potencjał wyzywającego obuwia dostrzegł amerykański fotograf i reżyser Irving Klaw, zwany „Królem Pin-Upu”. To właśnie on ubierał swoje modelki w czarne opinające nogi buty z gorsetowym wiązaniem z tyłu, pończochy i obcisłą bieliznę.
Klaw, z zawodu kuśnierz, jest uważany za jednego z pierwszych promotorów fetyszyzmu i tematyki BDSM (ang. bondage & discipline). Zanim jego kariery nie zakończył incydent z 1955 roku (pewien chłopiec, rzekomo zafascynowany jego zdjęciami, postanowił popełnić samobójstwo, przez co fotograf oskarżony o promowanie złych wzorców padł ofiarą nagonki ze strony dziennikarzy – przyp.red.), Klaw wypromował takie ikony pin-up jak m.in. słynna modelka Bettie Page.
Roger Vivier i rewolucja lat 60.
Botforty w świecie mody zadebiutowały w 1963 za sprawą francuskiego projektanta Rogera Viviera. Czarne buty z krokodylej skóry zostały stworzone specjalnie dla marki Yves Saint Laurent. Na dobrą reputację musiały jednak jeszcze poczekać.
W latach 60., w dobie rosnącej popularności mini spódniczek, botforty wydawały się idealnym uzupełnieniem stylizacji. Obcisłe buty za kolano skutecznie przyciągały uwagę i jednocześnie budziły wiele kontrowersji. Bo choć projektami Viviera zachwycali się redaktorzy pisma „Vogue” („błyszczące, dopasowane i podkreślające nogi” – pisano na łamach magazynu w 1963 roku), buty wciąż nie mogły zaskarbić sobie sympatii wielbicielek mody.
Bardotka na Harleyu
Botforty zaczęły budzić lepsze skojarzenia dopiero pod koniec siódmej dekady, za sprawą seksownej stylizacji Brigitte Bardot z klipu „Harley Davidson”.
Z czasem zaczęły je nosić inne ikony stylu – szwedzka aktorka Britt Ekland czy Jane Fonda w filmie „Barbarella”, która miała na sobie białe buty na paskach sięgających ramion projektu Giulio Contelacciego. Trend podchwycili również inni projektanci – Pierre Cardin oraz Emanuel Ungaro.
W stylu punk
W połowie lat 70. obuwiem za kolano zainteresowała się brytyjska projektantka Vivienne Westwood. Temat fetyszu w punkowym wydaniu powrócił za sprawą jej słynnej kolekcji „Bondage”, którą promowała w swoim butiku o nazwie SEX, mieszczącym się na londyńskiej ulicy Kings Road.
- Seks kręci ludzi bardziej niż cokolwiek innego, toteż atakuję ich w ten czuły punkt – mówiła bez cienia wątpliwości Brytyjka.
Jej śmiałe słowa nie mijały się z prawdą, bo twórczość Westwood spotkała się ze sporym zainteresowaniem fanek mody i entuzjastek punkowego stylu.
Na rockowej scenie botforty odnalazły się błyskawicznie, a do grona ich największych entuzjastek należała Debbie Harry, wokalistka zespołu Blondie. Długie obuwie sięgające uda stało się nieodłączną częścią jej scenicznego wizerunku.
Vivian Ward z “Pretty Woman”
Po okresie nieobecności w latach 80., botforty wróciły do mody wraz z premierą filmu „Pretty Woman” (1990) Garry’ego Marshalla. Na plakacie promującym produkcję pojawiła się filmowa para – Richard Gere i Julia Roberts. Grana przez amerykańską aktorkę tytułowa bohaterka – Vivian Ward, zaprezentowała się w obcisłej czarnej mini, krótkim różowym topie i lakierowanych botfortach. Wyzywający charakter stylizacji idealnie korespondował z wizerunkiem kobiety lekkich obyczajów, w którą wcieliła się Roberts. Charakterystyczny wygląd filmowej bohaterki szybko zapadł w pamięć publiczności, a sama historia miłości milionera i prostytutki, mimo że zupełnie nieprawdopodobna, z miejsca urzekła miliony widzów na całym świetnie.
Styl Vivian Ward, mającej słabość do drogich ubrań i dodatków, szybko podchwyciły entuzjastki mody. Trend na botforty promowany był zwłaszcza przez słynne WAGS, czyli dziewczyny i żony bogatych sportowców.
Buty gwiazd estrady
Botforty, ze względu na swój prowokacyjny charakter, nie muszą specjalnie zabiegać o uwagę współczesnych gwiazd muzyki. Idealnie pasują do wizerunku takich wokalistek jak Rihanna, Madonna czy Beyonce.
Jak powiedział kiedyś dziennikarz i krytyk Stephen Bayley, styl S&M “jest jednocześnie maskaradą i reklamą; ciekawe oko obserwatora nieodparcie kieruje się w rewiry bardziej skomplikowane niż kolano. Każdy gest towarzyszący takiemu wizerunkowi ma jednoznacznie erotyczny charakter”.
Botforty na wybiegu
Obecnie botforty nie kojarzą się tak jednoznacznie. Ze względu na charakter wykonania niektóre modele przestały przypominać erotyczny gadżet. Welurowe, zamszowe, zdobione szeregiem aplikacji i w szerokiej palecie kolorów stały się jednymi z najpopularniejszych butów w jesienno-zimowych kolekcjach 2016/2017. Pojawiły się na wybiegu m.in. u takich marek jak Givenchy, Elie Saab czy Vetements (na zdjęciu od lewej).
Jak to noszą gwiazdy?
Wysokie obuwie za kolano cieszy się powodzeniem zarówno na czerwonym dywanie przy stylizacjach na wieczorne wyjścia, jak i w modzie na co dzień. Pasuje do krótkich sukienek i spódnic, jak również do dopasowanych spodni. Ze względu na przyciągający uwagę styl, model takiego obuwia najlepiej prezentuje się na zgrabnych nogach.
Korzystałam m.in. z książki: "Buty. 60 najsłynniejszych modeli" Caroline Cox