Blisko ludziKrótkodystansowcy. Pomimo chęci nie potrafią wytrwać w związku dłużej niż kilka miesięcy

Krótkodystansowcy. Pomimo chęci nie potrafią wytrwać w związku dłużej niż kilka miesięcy

- Nie potrafię być w związku, ani być sama - mówi 28-letnia Emilia, która właśnie skończyła swój trzynasty związek. Kobus, popularny bloger, do którego wypisują setki kobiet, podsumowuje to krótko: "Miłość to nie atrakcyjna rzecz, którą można sobie ściągnąć z kolorowej półki pełnej marzeń".

Krótkodystansowcy. Pomimo chęci nie potrafią wytrwać w związku dłużej niż kilka miesięcy
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Klaudia Stabach

15.10.2019 | aktual.: 15.10.2019 17:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Facet jest jak tramwaj. Nie ma sensu za nim biec, bo zaraz przyjedzie kolejny" – zabawne powiedzonko wytworzone na potrzeby współczesnych realiów często staje się naszą wymówką od odpowiedzialności za kolejny nieudany związek lub pocieszeniem, gdy znowu zostajemy singlami.

Emilię znam mniej więcej od dekady. Już na starcie zaznaczam, że na potrzeby tekstu zmieniłam jej imię, ponieważ w innym wypadku nie zgodziłaby się, aby jej historia krążyła po sieci. Wstyd odbiera jej poczucie własnej wartości. Wszystko przez to, że 28-latka obsesyjnie szuka miłości i jednocześnie zmienia kandydatów średnio co pół roku.

– W ilu związkach byłaś?
– hmm….. w dwunastu. A nie, w trzynastu.
– Ile trwał najdłuższy?
– Rok.

Dziewczyna z ręką na sercu zapewnia, że każdego ze swoich mężczyzn traktowała na poważnie. – To nie jest tak, że spotykam się z kimś dla zabawy. Wchodząc w nową relację, pokładam w niej wielkie nadzieje – mówi.

Emilia sprawia wrażenie idealnej kandydatki na żonę. Ładna, czuła, inteligentna i dobrze wykształcona. Jednak analizując jej miłosne perypetie, można wysnuć zupełnie odwrotny wniosek. Emilia potrafi szybko zainteresować się nowo poznanym mężczyzną i równie szybko stracić zapał lub popaść w obsesyjną miłość.

Czar zauroczenia pryska średnio po trzech miesiącach. – Albo miałam wrażenie, że oni nie traktowali mnie poważnie i zaraz znajdą sobie inną, albo trafiałam na nudziarzy, z którymi szybko nie było o czym rozmawiać – wspomina.

Po każdym rozstaniu 28-latka wylewa morze łez i pośpiesznie szuka nowych ramion, w których mogłaby znaleźć ukojenie. – W takich momentach myślę sobie, że coś jest ze mną nie tak. Ani nie potrafię być w związku, ani sama – przyznaje.

Emilia nie wie, dlaczego jej nie wychodzi, ale wie, jakiego chciałaby mieć partnera. – Opiekuńczy, oddany, zabawny, uczciwy, przebojowy, no i męski – wylicza. – Wiem, że to długa lista, ale często odnoszę wrażenie, że faceci wielu moich koleżanek właśnie tacy są. Dlaczego i ja nie mogę znaleźć podobnego? Przecież daję z siebie wszystko w związku – zastanawia się.

Idealni w swoim mniemaniu

Takich kobiet jak Emilia jest mnóstwo. Mateusz Kobus codziennie dostaje od nich długie wiadomości kończące się prośbą o poradę. Kobus nie jest psychologiem, ale udziela porad sercowych. Bloger ma szerokie grono fanek, ponieważ jak mało kto, potrafi dobitnie oceniać zachowanie i perypetie miłosne współczesnych 30-latków.

Dlaczego tak często nie wychodzi nam w związkach?
Mateusz Kobus: Ponieważ daliśmy sobie wmówić, że powinno się nas akceptować takimi, jakimi jesteśmy. Oczywiście, to w dużej mierze prawda, jednak osoba właściwa, z którą prawdopodobieństwo trwania będzie najwyższe, musi przede wszystkim chcieć pracować nad swoimi słabymi stronami i mieć świadomość swoich niedoskonałości. Tylko wtedy będzie w stanie zrozumieć drugiego, nie unosić się pychą w momencie krytyki i nauczy się szanować przeciwny punkt widzenia.

Czy sama dobra wola wystarczy, żeby stworzyć długi i szczęśliwy związek?
Pamiętasz swój pierwszy związek? Z perspektywy lat człowiek dostrzega, jak niewiele wtedy wiedział o miłości i jedyne, co miał na tamten czas, to właśnie dobrą wolę, która okazała się niewystarczająca. Tworzenie trwałych i szczęśliwych relacji staje się jednym z największych wyzwań dzisiejszego świata.

Popatrzmy na zatrważające statystyki rozwodów. Wiele par nie pracuje nad szczęściem w związku i często nawet nie ma pojęcia, jak to robić. Świat stał się łatwo dostępny, a ludzie uwierzyli w swoją samowystarczalność do tego stopnia, że dużo łatwiej jest uparcie bronić swoich racji i wymienić dla nich partnera, niż wziąć na siebie część odpowiedzialność i starać się ratować relację. Dobry związek to nie JA i TY, a MY.

Jak z sukcesem przejść z fazy zauroczenia do fazy miłości? Ludzie często rozchodzą się na tym etapie.
"Miłość to nie atrakcyjna rzecz, którą można sobie ściągnąć z kolorowej półki pełnej marzeń. Miłość spadnie na nas w najmniej oczekiwanym momencie i gdy to się stanie, to nie będziemy mieli żadnych wątpliwości, że to właśnie ona" – to fragment z mojej nadchodzącej książki "Obowiązki uczuć".

Jeśli ludzie rozchodzą się na etapie dogasającego zauroczenia, to właśnie dlatego, że to nie miłość. Tutaj nie ma sukcesywnych przejść, jest tylko sukcesywne bycie sobą i ktoś, kto w równy sposób nie będzie wyobrażał sobie życia bez nas.

Kiedy powinna zapalić nam się czerwona lampka, że to nie jest relacja z perspektywami?
Kiedy pomimo naszych starań, nieustannie dajemy więcej niż otrzymujemy. Miłość to nie wyzyskiwanie, a wdzięczność, która wraca z jeszcze większą wzajemnością. Uczucia powinny się wzajemnie napędzać. Czerwoną lampką stają się rozmowy, które nie przynoszą zmiany u partnera, który dawno osiadł na laurach i zmusza nas brakiem swoich starań do podobnej stagnacji.

Często mówimy, że nie potrafimy zbudować poważnego związku. A może nie chcemy? Jakie masz spostrzeżenia na podstawie historii, które opisują twoje czytelniczki?
Chcemy, bardzo chcemy. Tylko nikt nigdy nie powiedział nam, że uczuć należy się uczyć, aby móc w pełni się zrozumieć. Czy słyszałaś o takim przedmiocie w szkole? Wysyłamy statki w kosmos, a nie uczymy ludzi podstawowych fundamentów udanych relacji. W układnie, gdzie jedno chce i rozumie, a drugie to olewa, wypadkową jest ułamek, a nie całość tak potrzebna do miłości na dobre i na złe.

Jaki jest najpopularniejszy błąd, który popełniają kobiety dążące do znalezienia mężczyzny na stałe?
Desperacja. Rozumiem, że w pewnym wieku po prostu nie ma czasu, aby pozwolić sobie na bezczynne oczekiwanie na księcia i trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Jednak nie zapominajmy o zdrowym rozsądku, który podpowiada, że w pewnym wieku, nie można sobie pozwolić na nieodpowiednich ludzi. Faceci lubią zdobywać, tak samo jak kobiety lubią być zdobywane.

Mówisz bardzo stereotypowo
Mężczyźni, którym nie przychodzi się długo starać, nie mają nawet czasu, aby zaangażować się emocjonalnie.

Wiele kobiet prosi cię o radę, co zrobić, żeby znaleźć partnera na długie lata. Masz jakąś uniwersalną receptę? Albo chociaż jedną wskazówkę?
Mam prosty apel, bądźmy dobrymi i kochającymi ludźmi. Najwyższa pora szukać siebie tam, gdzie trzeba. Nie w przeszłości i przyszłości, ale w pięknie tego, co może dziać się tu i teraz. Staraj się kierować miłością, a poznasz miłość. Bo jeśli już przestałeś szukać, to już jej nie znajdziesz.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (285)