"Niech świat zobaczy, co mi zrobiłeś!". 63 tys. rozwodów i trauma gratis© 123RF

"Niech świat zobaczy, co mi zrobiłeś!". 63 tys. rozwodów i trauma gratis

Marianna Fijewska
26 października 2018

- On nie chciał rozstać się polubownie. Przychodził na rozprawy i kłamał, że mnie kocha. Kilka minut później, wychodząc z sali, groził: "siedź cicho dzi.ko, bo wypadki chodzą po ludziach".

Rozwód Kamili trwa już trzy lata.

Miała 18 lat, gdy szaleńczo zakochała się w koledze ze szkoły. Ciąża, szybki ślub by nie było widać brzucha, bo co ludzie powiedzą. A potem on wyjechał do Norwegii za pracą.

- Jeździłam do niego na jeden weekend w miesiącu, ale nasze małżeństwo podupadało. On pił. Większość pieniędzy wydawał na alkohol – mówi Kamila. Opisuje, jak jej ukochany, by zarabiać więcej, zaczął przemycać alkohol i narkotyki z Polski do Norwegii.

Obraz
© 123RF

Teściowa wyciągnęła maść na siniaki i kazała siedzieć cicho

- Stał się innym człowiekiem. Prosiłam, żeby pomyślał o dziecku, o nas, ale jeśli nawet przyjeżdżał, to pił i ćpał. Pierwszy raz podniósł na mnie rękę w Walentynki. Synek na wszystko patrzył. Następnego dnia pojechałam do teściowej. Powiedziałam, że już nie daję rady. Podwinęłam bluzkę i pokazałam, co zrobił jej syn. Ona wyciągnęła z szuflady maść na siniaki i kazała mi siedzieć cicho. Bo przecież mam męża, który mnie utrzymuje – opowiada Kamila. Tego samego dnia pojechała do GOPS-u założyć niebieską kartę. Kilka miesięcy później zdecydowała się na rozwód. Pracownicy socjalni pomogli jej złożyć pozew i otoczyli opieką. Na pierwszej rozprawie mąż Kamili przyznał się do bicia i picia.

W sprawach, w których w grę wchodzi przemoc jednej ze stron, najważniejsze jest zadbanie o osobę, która doświadczała lub wciąż doświadcza agresji ze strony współmałżonka. Adwokat Katarzyna Zagata radzi, by w takich sytuacjach korzystać z pomocy profesjonalnego pełnomocnika, o ustanowienie którego można wnosić nieodpłatnie z urzędu lub zgłosić się do fundacji pomagającym ofiarom przemocy.

– Warto także zadbać o zabezpieczenie powództwa, czyli wydanie przez sąd postanowienia, które reguluje stosunki między małżonkami na czas trwania postępowania o rozwód w zakresie np. korzystania z mieszkania lub płacenia alimentów na czas toczącej się rozprawy – tłumaczy.

W sprawie Kamili sąd zarządził 1000 zł kary i wyrok w zawieszeniu na rok

- Nie chciał rozwieść się polubownie. Przychodził na kolejne rozprawy i kłamał w żywe oczy, że mnie kocha i marzy o tym, byśmy do siebie wrócili. Kilka minut później, wychodząc z sali, groził: "siedź cicho dzi.ko, bo wypadki chodzą po ludziach" albo mówił, że będę klepać biedę do końca życia. Ten scenariusz powtarzał się w sądzie za każdym razem - opowiada Kamila.

Razów było wiele, bo sprawa rozwodowa ciągnie się od początku 2016 roku.

- Mąż wymyśla kolejne choroby, by zostać uznanym za niezdolnego do pracy i nie płacić alimentów. Na przedostatniej rozprawie zeznał, że rozpad małżeństwa to moja wina, bo rzekomo go zdradzałam.

Sąd zarządził przymusowe widzenia z synem co drugi weekend. Zdaniem Kamili jej wciąż mąż stawia się na spotkania pijany lub nie przychodzi w ogóle.

- W sądzie kłamie, że utrudniam mu widzenia. – A ja niczego innego nie chcę prócz alimentów, bo młody choruje na astmę, a leki kosztują – mówi zrozpaczona Kamila. - Kolejną rozprawę mamy w listopadzie. Modlę się, aby była to już ostatnia.

Nie ona jedna tak się modli.

Obraz
© 123RF

Rozwód po polsku

Liczba rozwodów w naszym kraju dynamicznie rośnie. W 2017 roku w polskich sądach okręgowych zakończyło się ponad 63 tys. spraw. W tym samym czasie zawarto ponad 193 tys. małżeństw. Wskaźnik rozwodów, czyli liczba rozpadających się małżeństw na 1000 nowo zawartych, wyniósł w ubiegłym roku 33 proc. Jeszcze 10 lat temu wskaźnik ten sięgał nieco powyżej 25 proc.

Rozwód za obopólną zgodą może być cywilizowaną formą rozstania dwojga ludzi. I z danych wynika, że większość spraw w Polsce właśnie taka jest.

Adw. Zagata zauważyła, że w ostatnich latach podczas rozpraw coraz częściej zdarzają się małżonkowie, którzy nie chcą w sądzie "prać brudów" i decydują się na rozwód bez orzekania o winie.

Zgodnie z danymi GUS, rozwody takie stanowiły w 2017 roku aż 76 proc. wszystkich spraw.

- Takim procesom towarzyszą zdecydowanie mniejsze emocje, a po zapadnięciu wyroku byli małżonkowie rzadziej kłócą się o podstawowe kwestie, takie jak np. wykonywanie władzy rodzicielskiej – komentuje adw. Zagata. Dodaje, że jej klientami coraz częściej są osoby z co najmniej 20-letnim stażem małżeństwa, decydujące się na rozwód dopiero, gdy dzieci opuszczą dom.

- Być może podchodzą do sprawy w sposób bardziej dojrzały, chłodny i przemyślany. Nie mam jednak wątpliwości, że rozwód dla każdego mojego klienta jest stresującym i trudnym emocjonalnie wydarzeniem. Osoby zgłaszające się po pomoc prawną chcą go uzyskać jak najszybciej i możliwie najmniej boleśnie odczuć skutki postępowania – mówi. Podkreśla, jak ważna jest kwestia efektywnej komunikacji z byłym małżonkiem lub małżonką. Czyli to, co tak często zawodzi.

Wojna zamiast porozumienia stron

Mateusz złożył pozew o rozwód za porozumieniem stron. Po pierwszej rozprawie był pełen nadziei, że proces rozwodowy zamknie się szybko. Nie spodziewał się, że jego żona zmieni zdanie, spróbuje obarczyć go winą za rozpad związku, a cała sprawa zamieni się w 30-miesięczną batalię sądową.

Mateuszowi i jego żonie zaproponowano mediację. Żona odmówiła, nie stawiła się na spotkanie, twierdząc, że rozmowy z mężem-zdrajcą nie przyniosą efektu. Sędzia zobowiązał ją więc do okazania dowodów świadczących o zdradzie Mateusza. Nie była w stanie ich dostarczyć. Postanowiła więc przystać na rozwód bez orzekania o winie.
- Byłem tak szczęśliwy z zakończenia sprawy, że nie zadbałem o kwestię ustalenia grafiku spotkań z synem. To był wielki błąd – mówi Mateusz i oskarża byłą żonę, że ta utrudnia mu widzenia, zabierając dziecko na "spontaniczne" wyjazdy w dniu zaplanowanych widzeń.

- Wiesz co, długo nie mogłem się z tego wszystkiego otrząsnąć. W końcu zdecydowałem, że zrobię kurs mediatora, żeby jakoś zrozumieć to wszystko, co stało się między nami. Dziś jestem architektem, budowlańcem i mediatorem.

- Czego się nauczyłeś będąc mediatorem? – pytam.

- Chyba bezradności. Że jest wiele spraw, w którym zupełnie nic nie da się zrobić. Moja była jedną z nich.

Zdaniem adwokat Katarzyny Zagaty sąd powinien podejść ze szczególną rzetelnością do sprawdzenia dowodów w sprawie Mateusza i jego żony. Zwłaszcza gdy jedna ze stron notorycznie zmienia zdanie w trakcie postępowania.

- Niestety często takie osoby próbują w swój konflikt wciągnąć dzieci – mówi ekspertka. Jej zdaniem rolą doświadczonego adwokata jest wówczas dążenie do tego, by konflikt między małżonkami nie eskalował.

Obraz
© 123RF

Miejsce dziecka jest przy matce

Po nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w 2015 roku sądy w czasie rozwodów nie muszą automatycznie ograniczać władzy rodzicielskiej jednego z małżonków.

- Mimo to statystycznie nadal w większości spraw miejsce zamieszkania dzieci ustalane jest przy matce, choć coraz częściej ojcom również zależy na byciu pierwszoplanowymi opiekunami – mówi adw. Zagata.

Tak właśnie było w przypadku Wojtka, który przez dwa lata walczył o prawo do opieki nad córką.

- Nie zdawałem sobie sprawy, że moja była ma problemy emocjonalne – mówi Wojtek. – Gdy dziecko miało dwa lata, żonie zaczęło odwalać. Piła, znikała na całe noce, imprezowała. Córkę miała gdzieś.

Wojtek oznajmił, że chcę się rozwieść. Zraniona partnerka zabrała dziecko i pojechała do rodziców. Straszyła Wojtka, że będzie starała się o wyłączenie go z opieki.

- Ona wcale nie chciała się zajmować małą, ale wiedziała, że mnie tym skrzywdzi. Rzeczywiście w sądzie zeznała, że byłem bardzo złym ojcem. Miałem przyznane śmiesznie małe widzenia – opowiada Wojtek. - Pewnego dnia odebrałem małą i nie mogłem uwierzyć. Była chora, nieumyta, w brudnych ciuchach... ewidentnie zaniedbana. Dopiero po tym incydencie sąd zaczął rozważać odebranie matce praw - opowiada mężczyzna. - Zmotywowałem mnóstwo świadków, by zaczęli mówić, jak żyje żona. Wszyscy zeznawali na moją korzyść, myślałem, że to będzie łatwa sprawa, ale myliłem się.

Mimo ewidentnych dowodów przeciwko matce, sąd patrzył na Wojtka bardzo podejrzliwie. Zaczęły się kontrole kuratorskie i szereg rygorystycznych wymagań, którym mężczyzna musiał sprostać.

– Wszystko musiało być idealnie przygotowane pod wychowanie dziecka: mieszkanie, plan dnia... normalne dzieciństwo tak nie wygląda. Jestem przekonany, że większość tych kuratorów nie przeszłaby pomyślnie swoich własnych kontroli – podsumowuje Wojtek, który od dwóch lat pełni wyłączną opiekę nad córką.

- Jeśli małżonkowie są także rodzicami, powinni dołożyć wszelkich starań, by jak najlepiej porozumieć się w kwestii wychowania. Angażowanie w sam konflikt dziecka i np. przesłuchiwanie go przed sądem moim zdaniem powinno być ostatecznością - podkreśla adw Zagata i przyznaje, że przypadki, w których miłość kończy się wojną, to wciąż spora grupa.

Obraz
© 123RF

Twoja bardzo wielka wina

W 2017 roku w polskich sądach zakończyło się ponad 15,5 tys. rozwodów z orzeczeniem o winie. Sąd obarczył winą za rozpad związku 10 tys. mężczyzn i zaledwie 2 tys. kobiet. W 3 tys. przypadków za winne uznano obie strony.

– Sprawom z orzekaniem o winie towarzyszą bardzo silne emocje – poczucie krzywdy, żal, złość - wymienia adw. Zagata.

I to właśnie takie rozprawy ciągną się latami. Sąd musi przesłuchać dużą liczbę świadków i zapoznać się z dowodami: wydrukami maili, screenami z portali społecznościowych, zdjęciami mającymi świadczyć np. o niewierności.

- Myślę, że była żona zdała sobie sprawę, że ten rozwód może przebiec bezboleśnie i zapragnęła na koniec zrobić mi jak największą krzywdę – mówi Mateusz. – Na drugiej rozprawie powiedziała, że to wszystko przez to, że jestem synkiem mamusi. Na trzeciej rozprawie mówiła, że ją zdradzałem, gdy wyjeżdżałem za granicę pracować. Na czwartej – że zdradzałem ją również w Polsce, a na piątej, że ślub był tylko po to, by jej rodzice przepisali na nas działkę… - wymienia Mateusz.

Zdaniem Moniki Dreger, psycholożki, mediatorki i autorki książki "Co boli związek?", orzekanie o winie zdecydowanie rzadziej wiąże się z żądaniem alimentów. Częściej jest to sposób na zrekompensowanie doznanej krzywdy.

– Zraniony małżonek chce pokazać wszystkim, że za rozpad związku winna jest ta druga strona. "Niech cały świat dowie się, co mi zrobiłeś!" - myśli, a konsekwencją tego jest dramatyczny spektakl na sali rozpraw – mówi Monika Dreger. Według ekspertki coraz więcej par korzysta z pomocy mediatora, dzięki temu do sądu przychodzi się z gotową ugodą i planem działania, a cały proces rozwody jest krótszy i bardziej efektywny.
- Zdecydowanie mniej cierpią też dzieci, które nie muszą oglądać wojny rodziców - dodaje mediatorka.

Obraz
© 123RF

Co zrobić, by rozwód bolał mniej?

- Rodzice rozwodzili się, gdy miałam 9 lat. Pamiętam, że to był dla mnie koszmar, bo z obojgiem miałam zawsze bardzo dobre relacje - opowiada Aneta. - To nie była niczyja wina, po prostu nie dogadywali się i w końcu tata się wyprowadził. Pamiętam, jak mama mnie do niego woziła, to nawet nie wysiadała z samochodu. A jak już wysiadała, były potworne afery - wspomina. Napięta sytuacja w jej rodzinie trwała prawie 10 lat. Sytuacja zmieniła się, gdy Aneta miała 18 urodziny, a mama i tata zaangażowali się w organizację przyjęcia.

– Zaczęli rozmawiać, coraz częściej… negatywne emocje gdzieś uleciały i dziś regularnie się spotykają – śmieje się Aneta. – Trudno w to uwierzyć, ale znów są dla siebie najbliższymi ludźmi, choć nie partnerami. Są po prostu przyjaciółmi – mówi i dodaje, że - mimo happy endu rodziców - nie wie, czy kiedykolwiek sama zdecyduję się na małżeństwo. – Została we mnie głęboka awersja. Może jeśli nie ma ślubu, to wszystko jest łatwiejsze?

Zdaniem psycholog Moniki Dreger problemów, jakie mieli rodzice Anety, można było uniknąć.

– Łatwo powiedzieć, że kluczem do sukcesu jest komunikacja, jeśli to właśnie komunikacja stanowi często przyczynę rozpadu związku – mówi ekspertka. – Najważniejsza jest umiejętność spojrzenia z perspektywy drugiej osoby. Do mojego gabinetu przychodzą czasem pary, gdzie jedna z osób jest zdecydowana na rozwód, ale z szacunku do partnera, chce pomóc mu przejść przez rozstanie. Jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, działa - mówi Dreger i tłumaczy, że podczas tego typu sesji stara się pomóc partnerom wypowiedzieć i usłyszeć, co stanowiło problem w ich relacji i dlaczego jedna ze stron zdecydowała się odejść.

- Zrozumienie jest w rozstaniu najważniejsze. Jeśli jest zrozumienie, rozwód boli znacznie mniej.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (294)