Kto lubi anyżowe cukierki?
Nie znoszę anyżu. Kojarzy mi się z tanimi i twardymi cukierkami, które były popularne w czasach mojego dzieciństwa. Żółte i niewielkie „anyżki”, w sklepie przy szkole kupowało się na gramy. Przechowywano je w wielkich słojach. Wyglądały bardzo malowniczo, ale smak miały paskudny. Od tamtego czasu nie lubię anyżu w żadnej postaci.
22.01.2013 | aktual.: 22.01.2013 14:54
Nie znoszę anyżu. Kojarzy mi się z tanimi i twardymi cukierkami, które były popularne w czasach mojego dzieciństwa. Żółte i niewielkie „anyżki”, w sklepie przy szkole kupowało się na gramy. Przechowywano je w wielkich słojach. Wyglądały bardzo malowniczo, ale smak miały paskudny. Od tamtego czasu nie lubię anyżu w żadnej postaci.
Chyba nie jestem odosobniony w swojej niechęci. W jakimś kolorowym piśmie, kilka lat temu przeczytałem, że likiery anyżowe są w Polsce rzadko podawane, ponieważ „konsumenci negatywnie oceniają wszelkie wyroby o posmaku anyżku”. Przy okazji dostało się więc nie tylko alkoholom , ale także moim cukierkom z dzieciństwa. Do tej pory w Polsce rzadko trafić można na jakiekolwiek desery czy dania z dodatkiem anyżu. Trudno więc uwierzyć, że w czasach naszych dziadków i pradziadków do kawy obowiązkowo podawano całą gamę rozmaitych alkoholi o anyżowym smaku. Wyrabiano je często domowym sposobem na bazie czystego spirytusu i olejku anyżowego.
Nieco inaczej sytuacja wygląda na Zachodzie Europy. W Hiszpanii i Francji bardzo popularny jest „Anis”, czyli aperitif, którego podstawowym składnikiem jest owoc anyżu gwiaździstego oraz kolendra i koper. Po dodaniu lodu do szklanki alkohol przybiera nieco zielonkawy, opalizujący kolor. Anyż to także podstawowy składnik kolejnego aperitifu, czyli „Pastisa”. W tym wypadku do alkoholu sporo dodaje się także lukrecji. Najbardziej znane „Anisy” produkują słynne firmy „Pernod” i „Ricard”. Natomiast w Niemczech, Holandii i Francji rozpowszechniony jest bezbarwny likier anyżowy „Anisette”, który zawiera ponad 25 procent alkoholu.
Anyż to nie tylko składnik wódek, ale też licznych deserów. W wielu krajach europejskich można kupić kruche, maślane ciasteczka posypane grubo mielonym cukrem i anyżem. Świetnie udają się także pierniki, do których, oprócz podstawowych składników, dodamy co najmniej dwie filiżanki anyżu. Jednym z najlepszych deserów, który udało mi się zjeść, był wytworny mus z gorzkiej, ciemnej czekolady z rozgniatanymi gwiazdkami anyżu. To deser nie tylko elegancki, ale także nieprzyzwoicie kaloryczny. Robi się go z ciemnej czekolady najwyższej jakości (ponad 70 proc. kakao), do tego dochodzi kilka jajek, tłusta śmietanka, sporo cukru i masła. Taki deser koniecznie trzeba przed podaniem trzymać w lodówce co najmniej dwie godziny.
Anyż nadaje się nie tylko do deserów. Z powodzeniem stosować go można także w przypadku słonych dań. Ta stara, chińska przyprawa świetnie nadaje się do wywarów (lekkich zup) z krabów i homarów. Można ją dodawać jako przyprawę do dziczyzny, drobiu i ryb. W wielu azjatyckich kuchniach bardzo popularna jest np. łopatka jagnięca z anyżem, kurczak w curry z anyżem czy polędwica wieprzowa z karmelem i anyżem. Anyż dobrze sprawdza się także jako dodatek do ryżu, cielęciny, wszelkiego rodzaju mięsnych i warzywnych bulionów oraz jako uzupełnienie potraw z morskich ryb.
Gdyby ktoś miał wyrzuty sumienia z powodu nadmiernego objadania się podobnymi potrawami, to niech pamięta, że w medycynie chińskiej anyż gwiazdkowaty stosowany jest jako lek na przemianę materii i dobre trawienie.
Maciej Kucharski (mk/mtr), kobieta.wp.pl