Kupujesz pieczywo w dyskoncie? Musisz o tym wiedzieć
Problem "macania" pieczywa sprzedawanego luzem jest tak nagminny, że pracownicy sklepów załamują ręce. Proszenie ludzi o założenie rękawiczek jest, według nich, jak rzucanie grochem o ścianę. W "najlepszym" wypadku klient udaje, że nie słyszy, w dużo gorszym - wyzywa sprzedawców i urządza awanturę. A konsekwencje zjedzenia dotykanego przez innych pieczywa mogą być poważne.
09.01.2023 | aktual.: 24.03.2024 10:32
Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.
Katarzyna od pięciu lat pracuje w Biedronce i niejedno już widziała. Mówi, że w czasie pandemii niemal każdy w jej sklepie zakładał jednorazowe rękawiczki i to nie tylko do zakupu pieczywa, ale też owoców i warzyw. Ludzie wręcz się awanturowali, gdy brakowało ich na sali sprzedaży. A teraz?
- Co rusz trzeba klientom przypominać o zasadach higieny i rękawiczkach. Wybieranie pieczywa gołymi rękami jest nagminne - mniej więcej co trzecia osoba ich nie używa. A im starsi ludzie, tym gorzej. Dla młodych, tak do 25. roku życia, naturalne jest założenie rękawiczki przed wzięciem bułek czy chleba do ręki - opowiada Katarzyna.
Jej koleżanki i koledzy wolą udawać, że nie widzą, co klienci wyprawiają przy pieczywie - mają dość rzucania grochem o ścianę i słuchania wyzwisk. Katarzyna nie ma z tym problemu. - Ja się nie boję zwracać ludziom uwagi. Mnie to po prostu obrzydza, szczególnie paniusie, które długimi pazurami grzebią w bułkach, żeby znaleźć te najświeższe ze świeżych.
"Ja tylko po swoją bułkę sięgam"
Jak reagują klienci przyłapani na gorącym uczynku? Katarzyna wymienia kilka standardowych reakcji i ze smutkiem dodaje, że w ciągu pięciu lat pracy w markecie tylko raz klient przeprosił i założył rękawiczkę.
- Hasło "przecież ja tylko po swoją bułkę sięgam" to standard. Wiele osób się oburza i nas obraża. Kiedyś usłyszałam, że jestem chamską, głupią krową, która się drze o rękawiczki, a innym razem: "Co się pani tak czepia tych rękawiczek? W tyłku nie grzebałem". Często ludzie udają, że nie słyszą albo odchodzą, zostawiając wymacane pieczywo - wspomina kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aldona, która od trzech lat pracuje w Kauflandzie, przyznaje, że nie kupuje już innych bułek niż te, które sama wypieka.
- Za dużo widziałam. Od kobiety, która najpierw dłubała w nosie, by potem wymacać wszystkie kajzerki, po panów z budowy, którzy brudnymi rękami wyciągali "tylko swoje bułki". A ile się z ich rękawów nakruszyło betonu i ziemi do pozostałych bułek, to tylko ja wiem - mówi z goryczą.
- Tylko dziś zwróciłam uwagę na brak rękawiczek 15 osobom, które popatrzyły na mnie, jakbym w obcym języku do nich mówiła. I w kółko słyszę: "Biorę tylko te, które dotknę" albo "Mam czyste ręce". Chociaż i tak najgorzej, jak zaczynają rzucać wyzwiskami. Ostatnio usłyszałam, że jestem głupią torbą. A ja tylko grzecznie poprosiłam o założenie rękawiczki — podsumowuje.
Wiadro melisy przed pracą
- Przychodzi do nas elegancka i dobrze ubrana pani po 50. Płaszczyk, kozaczki, wymalowana jak modelka, ale notorycznie kupowała pieczywo bez rękawiczek. Miała do mnie pecha, bo co rano zwracałam jej uwagę. Pewnego dnia nie wytrzymałam, kiedy na moich oczach wymacała cztery różne chleby, po czym wzięła inny. Przyniosłam je wszystkie do kasy i kazałam policzyć. Zdziwiona poszła do kierowniczki na skargę, ale ta przyznała mi rację. Od tamtej pory klientka zawsze ubiera rękawiczki — zdradza swój sposób na "recydywistów" Katarzyna.
Elżbieta, ekspertka ds. produktów świeżych, również pracownica Biedronki, przyjęła podobną strategię, kiedy przyłapała klienta na dotykaniu rękami kilku bochenków chleba.
- Zwróciłam mu kulturalnie uwagę i zapytałam, dlaczego nie założył foliowej rękawiczki. Zaczął na mnie krzyczeć, że nie będę go pouczać. Podniósł mi tym ciśnienie, więc powiedziałam: "W takim razie proszę kupić wszystkie chleby, które pan dotykał". Poburczał jeszcze coś pod nosem i sobie poszedł. A chlebów oczywiście nie kupił — opowiada kobieta.
- W tej pracy trzeba mieć dużo cierpliwości albo przed każdą zmianą wiaderko melisy wypijać. A wystarczyłoby, że klienci trochę bardziej naszą ciężką pracę szanowali – dodaje.
"Kierowniczko, założyłem rękawiczki"
- Mnie to obrzydza, dlatego zawsze pilnuję, żeby klienci zakładali rękawiczki. Ale co z tego, jak non stop słyszę: "Ja tylko biorę swoją". Jednak mam taki charakter, że łatwo nie odpuszczam, więc tłumaczę, że tak się nie da i przecież potem inni to jedzą - opowiada Paulina, pracownica Biedronki. Przyznaje jednak, że ma na swoim koncie kilka sukcesów "wychowawczych".
- Mam wielu klientów, którzy nauczyli się zakładać rękawiczki. Jeden pan kupił mi nawet kiedyś w ramach podziękowania czekoladki, bo stwierdził, że bułki kupione w rękawiczkach mu lepiej smakują. Nazywa mnie kierowniczką od bułek i zawsze głośno krzyczy: "Kierowniczko, założyłem rękawiczki". Ale są też tacy, którzy zakładają je tylko, gdy mnie widzą – opowiada kobieta.
Co nam grozi, gdy zjemy pieczywo dotykane przez inne osoby?
- Kiedy kupujemy, a później jemy pieczywo dotykane przez inną osobę, możemy wprowadzić do naszego organizmu dwa rodzaje drobnoustrojów. Jej mikroflorę, czyli drobnoustroje, które zasiedlają skórę każdego z nas, nie zagrażając "właścicielowi", oraz te, które znalazły się na jej dłoniach np. podczas jazdy tramwajem, dotykania klamek czy wózka sklepowego. Po pandemii wiemy, jak łatwo różne zakażenia się przenoszą — tłumaczy mikrobiolożka dr Karolina Rudnicka.
- To raczej nie będą ogromne ilości, ale wprowadzimy do naszego organizmu obce drobnoustroje, które mogą skolonizować nasze jelita i zmienić mikrobiom. Zagrożenie pojawia się wtedy, gdy znajdzie się wśród nich patogen. Albo gdy nieszkodliwe w niewielkich ilościach drobnoustroje trafią na sprzyjające warunki i zaczną się namnażać w jelitach. Efektem może być np. krótkie, samoograniczające się zatrucie lub zakażenie pokarmowe, objawiające się m.in. biegunką i wymiotami – dodaje ekspertka.
Według dr Rudnickiej szczególnie narażone na rozwój takich zakażeń są osoby starsze, zwłaszcza te, które przyjmują leki zmniejszające wydzielanie kwasu solnego w żołądku. - Łykamy je na potęgę, żeby nie mieć refluksu, ale podnosząc pH w żołądku, sprawiamy, że zarodniki i przetrwalniki mogą w nim przetrwać i przemieścić się do kolejnych odcinków układu pokarmowego – wyjaśnia.
- Jest drugi aspekt. Chodzi o drobnoustroje wielolekooporne, czyli takie, które są oporne na większość antybiotyków. Weźmy za przykład bakterię Escherichia coli. Może nam nie szkodzić, jeśli dostanie się do naszego organizmu i będziemy po prostu jej nosicielami, ale wystarczy, że np. podczas zmiany opatrunku przeniesiemy ją na ranę. Dojdzie do zakażenia, które trudno będzie wyleczyć - ostrzega dr Rudnicka, ale dodaje, że taki scenariusz może mieć miejsce również w innych sytuacjach, niezwiązanych z zakupem pieczywa.
Od czasu do czasu w sieci wiralowo rozchodzą się zdjęcia prac uczniów, które pokazują, jak prezentuje się po upływie określonego terminu chleb, którego nikt nie dotykał, był dotykany brudnymi rękami, był dotykany rękami umytymi mydłem, zdezynfekowanymi, a nawet taki, którym przetarto laptop.
Rodzi się zatem pytanie, jak skutecznie pozbyć się drobnoustrojów z pieczywa? Wszak to nie owoc czy warzywo, które możemy umyć po przyjściu do domu. Niektórzy radzą, by na chwilę włożyć je do rozgrzanego piekarnika.
- Powtórne odpieczenie chleba czy bułek zlikwiduje drobnoustroje, które się na powierzchni takiego pieczywa znajdują. Wystarczy temperatura 100-120 st. C. Pytanie, czy warto to każdorazowo robić? Na pewno jest to jakiś sposób dla osób szczególnie narażonych na zatrucie. Najlepszą ochroną przed zarażeniem jest noszenie rękawiczek, nawet tych foliowych, jakie obowiązek ma zapewnić sprzedawca – podsumowuje ekspertka.
Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.