Lekarze chcą, by ciężarna kobieta poszła na zwolnienie. Powodem jest praca w biurze typu open space
Wraz z zachodnimi korporacjami i dużymi firmami przywędrowała do naszego kraju moda na biura wieloprzestrzenne. Popularnie zwane są one open space. W jednym z nich pracuje ciężarna kobieta, która obawia się o swoje zdrowie.
05.01.2020 | aktual.: 07.01.2020 14:19
W biurze typu open space, w którym biurka pracowników poustawiane są w jednej dużej przestrzeni, bez podziału na oddzielne pokoje czy gabinety, dużo łatwiej o rozprzestrzenianie się zarazków. Wśród pracowników obowiązuje zasada – twój sąsiad jest chory, to i ty zaraz będziesz. Dlatego lekarze biją na alarm i apelują, żeby w czasie choroby wykorzystywać L4. Przed takim dylematem stanęła ciężarna kobieta, która zastanawia się, czy udać się na chorobowe.
"Jestem w 14 tygodniu w ciąży i pracuję w open space. Łącznie około 150 ludzi. Moja ginekolog proponowała mi L4 już wcześniej, gdy odmówiłam, oburzyła się. Zapytała, czy w takim razie mam zamiar leczyć infekcje. W międzyczasie miałam wizytę u położnej i innej ginekolog, która robiła usg genetyczne. One też twierdziły, że ze względu na miejsce pracy lepiej być na L4" – napisała kobieta na forum Kafeteria WP.
Ginekolożka powiedziała również ciężarnej, że widziała wiele przypadków, że gdy po przejściu grypy u matki dzieci rodziły się z wadą serca. "Tu jestem w rozterce i chciałabym pracować, problem w tym, że z domu nie jest to możliwe, bo nie dostanę komputera. Prosiłam o taką możliwość szefa już 2 tygodnie temu. Nie chciałabym też ryzykować. Do korporacji chodzą ludzie chorzy i boję się złapać jakiegoś paskudztwa, a przecież pracodawca nie pomoże mi wychować chorego dziecka" – dodała.
"Idź na L4" – tak sądzą kobiety
Ciężarna zastanawia się, jakie wyjście jest najlepsze w tej sytuacji. Kobiety jednogłośnie doradzają, aby poszła na zwolnienie lekarskie. "Idź na zwolnienie lekarskie, teraz dbasz nie tylko o siebie" – napisała jedna z internautek. "Wiem, że wirusa można złapać wszędzie. Jednak gdy przebywa się 8 godzin z osobami, które kaszlą, mają katar, boli je gardło, bądź mają groźniejszą infekcje, to prawdopodobieństwo choroby wzrasta. W takich miejscach nie otwiera się okien, jest klimatyzacja i zarazki są w powietrzu" – komentuje kolejna osoba.
Pojawił się również głos internautki, która zdziwiona jest podejściem ginekolożki. "Jasne, że jest ryzyko zachorowania i jeżeli można je ograniczyć, to lepiej iść na L4, ale tak naprawdę w sezonie zimowo-wiosennym złapać wirusa możesz wszędzie: w sklepach, przychodniach, autobusie. Ginekolog bez sensu cię straszy. Moja znajoma z pracy, która też pracuje w open space, zaszła w ciążę w grudniu i pracowała do końca kwietnia. Więc raczej nie trzeba brać chorobowego od razu" – twierdzi forumowiczka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl