Wie, że jest chory. Lekarze musieli odmówić operacji
"Ponad 20 lat temu okazało się, że mam wrodzoną wadę serca. (...) Życie z tętniakiem jest trochę jak życie z granatem w kieszeni" - przekazał Jakub Tolak. Znany z "Klanu" aktor miał być w maju operowany.
Jakub Tolak, znany widzom z roli syna Moniki Ross w serialu "Klan", jakiś czas temu porzucił karierę aktorską, aby poświęcić się podróżowaniu kamperem. Swoje wyprawy relacjonował w mediach społecznościowych, które prowadzi wraz z żoną. Teraz jednak przyznał, że przez problemy zdrowotne musiał znowu osiąść w mieście.
Od urodzenia żyje z wadą serca
Aktor blisko 20 lat temu dowiedział się, że żyje z wrodzoną wadą serca, jaką jest dwupłatowa, niedomykalna zastawka i poszerzająca się aorta. Do tej pory choroba nie dawała objawów, dlatego też nie zdecydował się na przejście skomplikowanej operacji. Niestety niedawno aktor dowiedział się, że musi jak najszybciej przejść zabieg, ponieważ zmiana się powiększyła.
"Ponad 20 lat temu okazało się, że mam wrodzoną wadę serca – dwupłatkową, niedomykalną zastawkę i poszerzającą się aortę. Ewentualna operacja wymaga otwarcia klatki piersiowej i wiąże się z ryzykiem. Dlatego, jeśli sytuacja jest stabilna, pozostaje się pod obserwacją i... żyje dalej, zwłaszcza że w moim przypadku wada nie daje objawów (...) życie z tętniakiem jest trochę jak życie z granatem w kieszeni" - napisał na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakub Tolak musi poddać się operacji
Chociaż aktor miał wyznaczony termin operacji na początek maja, lekarze się jej nie podjęli. Wszystko przez to, że Tolak zaraził się od córki opryszczką. Mężczyzna musi w pełni wyleczyć infekcję, aby możliwy był zabieg na otwartej klatce piersiowej.
W instagramowym wpisie aktor zdradził, dlaczego tak długo zwlekał z operacją i jak czuje się przed zabiegiem.
"Pod koniec zeszłego roku lekarze powiedzieli, że czas rozważyć temat operacji. Lata lecą, młodszy nie będę, a wada postępuje. Dodatkowo nie jestem w tym sam - uśpione zagrożenie obciąża też najbliższych. Przyznam, że do życia z tykającą bombą przywykłem, ale decyzja o przystąpieniu do zabiegu była czymś nowym i trudnym. Typowa, ludzka cecha - 'stara bida' bywa bezpieczniejsza, niż zmiana, nawet jeśli to zmiana na lepsze" - wyznał Tolak.
Czytaj też: Ma tętniaka aorty. Spędza z żoną czas "na zapas"
Aktor zaznaczył, że w jego głowie pojawiło się wiele myśli, zwłaszcza na temat ukochanej córeczki, dlatego też zdecydował się na operację. Gdy w zeszłym tygodniu pojechał do szpitala, okazało się, że złe samopoczucie nie wynika z emocji i stresu.
"Nie dałem się jednak zastraszyć własnej głowie i podjąłem decyzję, że czas wziąć byka za rogi. (...) Okazało się, że dopadł mnie jakiś wirus, który wykluczył wykonanie planowej operacji. Ot, ironia losu w praktyce, rzeczony plot twist wymyślony przez życie. Oczywiście, 'co się odwlecze...', choć niestety znów wylądowaliśmy w 'punkcie zero'"- przekazał Tolak.
Aktor i podróżnik zaznaczył, że czeka na operację i wierzy, że będzie dobrze. Na koniec Tolak zaapelował też do swoich fanów.
"Dzięki wielkie za życzenia zdrowia i wirtualne kciuki. A Wy badajcie się regularnie i dbajcie o siebie. Warto" - podsumował.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.