GwiazdyMaciej Zakościelny: popularność mnie nie męczy

Maciej Zakościelny: popularność mnie nie męczy

Rozmowa z Maciejem Zakościelnym, który gra podkomisarza Brodeckiego w serialu „Kryminalni” oraz architekta Michała w komedii romantycznej „Tylko mnie kochaj”.

Maciej Zakościelny: popularność mnie nie męczy

05.09.2006 | aktual.: 05.09.2006 10:56

Rozmowa z Maciejem Zakościelnym, który gra podkomisarza Brodeckiego w serialu „Kryminalni” oraz architekta Michała w komedii romantycznej „Tylko mnie kochaj”.

(fot. Marek Ulatowski)

Jak pan się czuje w roli policjanta?

Podkomisarz Brodecki to profesjonalista i idealista. Wierzy w pewne wartości, zasady, jest też człowiekiem wrażliwym i opiekuńczym. Trochę sobie nie radzi w życiu prywatnym, ale jest świetny w życiu zawodowym. Podoba mi się ta rola, jestem z niej zadowolony

Gra pan bardzo przekonująco, w jaki sposób przygotowywał się pan do roli w serialu „Kryminalni”?

Zawsze lubiłem przyglądać się różnym ludziom. Oczywiście istnieje pewien stereotyp funkcjonariusza. Ja starałem się pokazać nie tylko policjanta – zawodowca, ale policjanta – człowieka

Jest pan bardzo wszechstronną osobą. Jest pan muzykalny, potrafi pan grać na różnych instrumentach, trenował pan też karate. Czy te umiejętności przydają się na planie „Kryminalnych”?

Brodecki na razie nie ujawnił swoich zdolności muzycznych... (śmiech). Karate to przede wszystkim kontrolowanie własnego ciała i ta umiejętność bardzo przydaje się w pracy aktorskiej – nie tylko na planie „Kryminalnych”, ale w ogóle. Aktor powinien być wszechstronnie uzdolniony, im więcej ma najprzeróżniejszych umiejętności, tym jest bardziej uniwersalny. W serialu „Kryminalni” jest wiele pościgów za bandytami. Ponieważ jestem dość sprawny fizycznie, nie muszę brać dublera, prawie wszystko gram sam. Tylko czasami zastępuje mnie kaskader, gdy Brodecki musi np. skakać z bardzo dużej wysokości. Nie chodzi nawet o to, ze nie umiałbym tego zrobić, ale twórcy filmu uznają, że to zbyt duże ryzyko. Gdybym odniósł jakąś poważną kontuzję, byłby problem, bo nowe odcinki są kręcone na bieżąco. Nigdy nie odniósł pan kontuzji na planie serialu?

Podczas kręcenia jednej ze scen prawie stukilowa bela uderzyła mnie w nogę. Długo miałem ślad po uderzeniu. Nie mogliśmy przerwać zdjęć, musiałem z tą boląca noga biegać jeszcze dziesięć godzin i strzelać z kałasznikowa. Trochę jednak kulałem i scenarzyści musieli uzasadnić utykanie podkom. Brodeckiego. Zdarzały mi się tez inne drobniejsze kontuzje, na szczęście nic poważnego

Jak się panu udało połączyć pracę nad serialem z pracą na planie komedii romantycznej w reżyserii Ryszarda Zatorskiego „Tylko mnie kochaj”?

Scenarzyści już dawno mieli pomysł, że życie podkom. Brodeckiego mocno się skomplikuje i odejdzie on z policji. Gdy zapadła decyzja, że zagram główna rolę w „tylko mnie kochaj”, wcielili ten pomysł w życie. Brodecki odszedł z policji, był na długim urlopie i pracował w sklepie rtv, pojawiał się w serialu sporadycznie. Dzięki temu mogłem się skupić nad pracą na planie komedii „Tylko mnie kochaj”. Gdy skończyłem pracować na planie serialu, Brodecki wrócił do pracy w policji...

„Tylko mnie kochaj” to pierwsza komedia, w której pan wystąpił. Jak podobała się panu praca w tym gatunku filmowym?

To w ogóle mój pierwszy film pełnometrażowy, kinowy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że będzie ciekawie, jak reżyserzy odkryją mój talent komediowy. Mam nadzieję, że zdałem egzamin. Większość aktorów twierdzi, że łatwiej jest grać złe postaci, bo są one bardziej wyraziste... A architekt Michał z „Tylko mnie kochaj” to amant...

Podszedłem do tej roli w ten sposób, że nie przejąłem się faktem, iż jest to komedia romantyczna. Skupiłem się na problemie: co czuje człowiek, kiedy przydarzy mu się taka sytuacja, jak Michałowi. Gdybym skupiał się na tym, ze jest to komedia romantyczna, to pewnie sam bym się z tego śmiał, a widz nie do końca. Puściłbym wtedy przysłowiowe oko do widza, a widz tego nie lubi. Starałem się zaskoczyć widza i grać „na poważnie”. Bo to, co spotyka Michała, to poważna sprawa. Dla Michała to jest dramat, że przychodzi do niego dziewczynka i mówi, że on jest jej ojcem. Na to zdarzenie nakładają się różne sytuacje, które dla Michała wesołe nie są, a widz będzie się śmiał. Najlepszy komediant to taka osoba, która się nie śmieje z własnych dowcipów.

A co będzie z postacią Igora z serialu „Na dobre i złe”, którą pan kreował?

Nie za bardzo da się pogodzić pracy na planie serialu „Kryminalni” z pracą na planie serialu „Na dobre i na złe”. Przyznam szczerze, że chciałem dalej grać Igora, ale zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba szanować widza i grać dobrze. Obawiałem się, że grając w obu serialach nie będę robił tego dobrze

Niektórzy pana koledzy – mam tu na myśli generalnie aktorów – grają w kilku serialach na raz...

Ja też tak robiłem na początku. Uważałem, że im więcej będę przed kamera, tym lepiej dla mnie, Zakościelnego - aktora, który jest w szkole i się uczy. Ale skończyłem juz studia, jestem zawodowym aktorem. Wiele się nauczyłem i uważam ze teraz powinienem szanować widza i siebie, nie rozmieniać się na drobne. Staram się też staranniej dobierać role, nie chałturzyć. Serial daje popularność, a to, nie ukrywajmy, jest ważne dla aktora. Ale uważam, że trzeba grać po prostu dobrze. Czy popularność panu przeszkadza, czy wręcz odwrotnie – lubi pan być popularny?

Wbrew temu, co niektórzy mówią, popularność nie jest męcząca. Jest ona nierozerwalnie związana z tym zawodem. Mam tego pełną świadomość. Oczywiście nie zawsze i nie wszędzie mam ochotę na udzielanie wywiadów, ale to chyba normalne, każdy, kto wykonuje jakąkolwiek pracę, bywa zmęczony. Ludzie na ulicy, w sklepach, są dla mnie mili, proszą o autografy. Czasami tylko zdarzają się dziwne przypadki, np. zaczepki ze strony osób karanych, które wyszły z więzienia. Niektórzy tam mocno utożsamiają mnie z rolą podkom. Brodeckiego...

Przestępcy biorą pana za policjanta, a dziennikarze nazwali pana „polskim Bradem Pittem”...

Nie ma dnia, żeby ktoś nie pytał mnie o to, co ja na ten temat sądzę. A co ja mogę na ten temat sądzić? Generalnie uważam, że Brad Pitt to dobry aktor

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze (0)