Blisko ludziMagdalena Cielecka jest córką alkoholika. Wyznała, co pomogło jej się uporać z traumą

Magdalena Cielecka jest córką alkoholika. Wyznała, co pomogło jej się uporać z traumą

Magdalena Cielecka rzadko dzieli się swoją prywatnością na łamach kolorowej prasy. Zdecydowała się jednak opowiedzieć o swoim trudnym dzieciństwie. Ojciec aktorki był alkoholikiem i zmarł, gdy miała zaledwie 22 lata. Gwiazda wyznała, co pomogło jej poradzić sobie z trudną przeszłością.

Magdalea Cielecka wychowywała się w domu, w którym był problem alkoholowy
Magdalea Cielecka wychowywała się w domu, w którym był problem alkoholowy
Źródło zdjęć: © fot. AKPA | AKPA
Marta Kutkowska

22.02.2022 16:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Magdalena Cielecka jest jedną z ulubionych polskich aktorek. Z łatwością łączy grę popularnych serialach z kreowaniem skomplikowanych postaci teatralnych. Gwiazda unika ścianek i rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. Kilka lat temu zdecydowała się opowiedzieć publicznie o chorobie alkoholowej swojego ojca. "To nie jest powód do wstydu (...) Jeśli takie wyznania pomogły innym, to się z tego cieszę" - czytamy w tygodniku "Na żywo".

Trudne dzieciństwo Magdaleny Cieleckiej

Ojciec Magdaleny Cieleckiej odszedł niespodziewanie w wieku 45 lat wskutek choroby alkoholowej. Jego śmierć położyła się cieniem na całej rodzinie. Gwiazda miała wówczas jedynie 22 lata. Przez długi czas nie potrafiła wybaczyć ojcu.

"Był początek lat dziewięćdziesiątych i nie mówiło się zbyt wiele o chorobie alkoholowej, w większości rodzin to była wstydliwie skrywana tajemnica. Nie było terapii dla rodzin, nie było książek psychologicznych. Nie miałam narzędzi, żeby sobie samej pomóc, nie byłam w stanie przebić się przez swoją złość i reakcje pt. "nie chcę cię znać"- komentowała w wywiadzie dla "Pani".

Refleksja i przebaczenie przyszły z czasem. "Myślę, że w jakimś stopniu zrozumiałam mojego ojca. Już go nie oceniam, że pił, bo był słaby, czy pił bo sam tego chciał" - stwierdziła.

"Jestem DDA"

Syndrom DDA, czyli Dorosłych Dzieci Alkoholików, to zespół utrwalonych schematów działania, jakich dziecko uczy się w domu, w którym pojawił się problem alkoholowy. Magdalena Cielecka postanowiła głośno opowiedzieć o swoich zmaganiach z przeszłością, by dodać otuchy wszystkim, którzy wstydzą się naznaczonego alkoholem dzieciństwa.

"Kiedy ktoś po raz pierwszy opowiedział mi o DDA, miałam wrażenie, że czyta we mnie jak w otwartej książce. Że tłumaczy mi, kim jestem. To przyniosło ogromną ulgę. Zrozumiałam, z czego wynikają pewne zachowania, które utrudniają mi życie, czemu wchodzę w takie, a nie inne relacje z ludźmi, Dlaczego mam w sobie wiele lęku, dlaczego chce wszystko kontrolować albo nie pozwalam sobie pomóc nawet w drobnostkach i jestem taką Zosią Samosia. Dzięki temu przestałam myśleć, że coś ze mną nie tak. To był dla mnie pierwszy krok do wyzdrowienia" - przyznała.

Po latach doraźnego korzystania z terapii Magdalena Cielecka znalazła dla siebie najlepsze lekarstwo.

"Po latach doszłam do wniosku, że dla mnie najlepszą terapią jest moja praca. Podczas grania wyrzucam z siebie emocje, które mnie niszczą. Mogę płakać, krzyczeć, być silna albo słaba. W ten sposób dochodzę do ładu sama z sobą " - stwierdziła.

Komentarze (6)