Magdalena Kostyszyn: Sukienka to najbardziej kobieca część garderoby
- Mam 26 lat i na stałe mieszkam we Wrocławiu. Pracuję w branży public relations – jestem odpowiedzialna za reprezentowanie marek w mediach, kontakt z blogosferą oraz za działania w mediach społecznościowych – mówi Magdalena Kostyszyn z bloga www.venilakostis.com. Zobaczcie, jak odpowiadała na nasze pytania.
17.10.2013 | aktual.: 05.11.2013 12:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Mam 26 lat i na stałe mieszkam we Wrocławiu. Pracuję w branży public relations – jestem odpowiedzialna za reprezentowanie marek w mediach, kontakt z blogosferą oraz za działania w mediach społecznościowych – mówi Magdalena Kostyszyn z bloga www.venilakostis.com. Zobaczcie, jak odpowiadała na nasze pytania.
Jaka jest najważniejsza rzecz w Twojej szafie?
Nie jestem typem człowieka, który przyzwyczaja się do przedmiotów, więc tym bardziej ubrania nie mają dla mnie wartości sentymentalnej. Mam jednak w swojej kolekcji kilka dodatków od babci: chusty utrzymane w klimatach folklorystycznych, nakrycia głowy, kopertówki, które faktycznie są moim oczkiem w głowie i nie mam zamiaru pozbywać się ich z garderoby. W codziennych stylizacjach wykorzystuję przede wszystkim kapelusze, które są moim znakiem rozpoznawczym.
Twoje pierwsze zetknięcie z modą?
Myślę, że było kilka momentów, które zmieniły postrzeganie przeze mnie tego tematu. Pamiętam, jak pewnego dnia postanowiłam przerobić spodnie sztruksowe na spódnicę. Miałam może 10 lat i mnóstwo pomysłów w głowie. Porozcinałam je z zamiarem stworzenia odjechanego ubrania, którego pozazdroszczą mi wszystkie koleżanki. Oczywiście, jak możecie się domyślić – nic z tego nie wyszło, bo zapał minął równie szybko, jak pojawiła się sama idea. W głowie pozostała jednak myśl, że moda to przede wszystkim zabawa i nigdy nie powinniśmy traktować jej śmiertelnie poważnie.
Kolejnym przełomowym momentem był początek studiów, kiedy zupełnie świadomie za pomocą ubrań, mogłam kreować swój wizerunek. Na nowo odkryłam wtedy lumpeksy i ogromną radość w eksperymentowaniu z różnymi stylami. Wtedy poczułam z kolei, że moda równa się wolność.
Który element garderoby lubisz najbardziej?
W mojej szafie zdecydowanie najwięcej jest sukienek. Uważam, że to najbardziej kobieca część garderoby, dobrze dopasowana podkreśla wszystkie atuty figury. Poza tym nie trzeba specjalnie namęczyć się, by stworzyć z nią sensowną stylizację. Sama w sobie bywa na tyle charakterna, że wystarczą odpowiednie dodatki, by jeszcze mocniej zaakcentować całość. Z obuwia jestem oddana botkom: mogłabym chodzić w nich przez cały rok, tak się lubimy!
Co/kto Cię inspiruje?
W świecie mody są dwie kobiety, które szalenie mnie inspirują. Pierwsza z nich to rudowłosa piękność Tomasi Hill, redaktorka amerykańskiej edycji magazynu Marie Claire. Uwielbiam jej minimalistyczną estetykę, przełamaną kobiecym sznytem. Lubię obserwować lekkość, z jaką żongluje różnymi stylami, niemal zawsze tworząc spektakularną całość.
Drugą osobą jest Ulyana Sergeenko, rosyjska stylistka i projektantka. Kocham absolutnie wszystkie projekty, które wyjdą spod jej dłoni i skrycie marzę, że pewnego dnia moja garderoba wzbogaci się choć o jedną sukienkę z jej kolekcji.
Najciekawsze zjawisko polskiej mody?
Bardzo się cieszę, że powstaje coraz więcej nowych, młodych marek, których oferta może być alternatywą dla propozycji ze sklepów sieciowych. Coraz częściej i głośniej mówi się o warunkach, w jakich powstają ubrania odzieżowych gigantów, jesteśmy wrażliwsi na te kwestie i chętniej sięgamy po sprawdzone, polskie wyroby.
Jestem ogromnie dumna z tego, że na rynku pojawiają się wciąż nowi projektanci, którzy oferują ubrania wykonane z najwyższej jakości materiałów, a przy tym nie rujnują naszego portfela. Znacznie przyjemniej nosi mi się rzeczy, jeśli mam świadomość, w jakich warunkach powstawały.
5 rzeczy, które powinny się znaleźć w szafie każdej kobiety?
Trencz – idealnie skrojony będzie spełniał swoją rolę przez większą część roku. Poza tym do twarzy mu zarówno z eleganckimi sukienkami, jak i zwykłymi jeansami.
Marynarka – można ją nosić na wiele różnych sposobów, za każdym razem uzyskując inny efekt.
Sukienka – nie musi to być przysłowiowa mała czarna. Postawiłabym raczej na fason, który będzie najlepszy dla naszej sylwetki i w którym będziemy się czuć szalenie kobieco.
Buty na obcasie – mogą być to szpilki, mogą być i botki. Od czasu do czasu warto zadać sobie trochę trudu i wskoczyć w seksowne obuwie.
Skórzana kurtka – doda drapieżności codziennym stylizacjom.
Co to znaczy kobiecość? Co jest kobiece?
To umiejętność łączenia ze sobą ubrań i dodatków w taki sposób, żeby nikt nie miał wątpliwości, że przebywa właśnie w jednym pomieszczeniu z najbardziej zmysłową kobietą, jaką miał okazję do tej pory poznać.
Czego brakuje polskim mężczyznom?
Niczego! Może jestem szczęściarą i trafiam na samych dobrze ubranych przystojniaków, ale z moich obserwacji wynika, że z tą modą męską wcale nie jest tak źle. Mieszkańcy Wrocławia wyglądają naprawdę super.
Jeśli kolor, to jaki?
Jestem wierna czerni. Wiem, jak wiele mówi się o tym, że polskie ulice są szare i brak im koloru, ale mimo wszystko nie potrafię przejść obojętnie obok tej dostojnej barwy. Czerń ma w sobie coś wyjątkowego – doskonale dopasowuje się do większości kolorów, pozostawiona solo nabiera charakteru. Jest niejednoznaczna i daje ogromne pole do popisu. Za to ją lubię.
Czego masz w szafie za dużo?
Aktualnie jestem po gruntownych porządkach w mojej szafie, więc nie mam żadnej nadwyżki. Niepotrzebne ubrania i dodatki najczęściej rozdaję koleżankom, ostatnio kilka worków ciuchów zawiozłam do domu dziecka w rodzinnej miejscowości. Stosunkowo rzadko sprzedaję również swoje rzeczy – od wzbogacania się wolę jednak uśmiech przyjaciółek.
Jest coś, czego nie potrafisz sobie odmówić?
Przez długi czas nie potrafiłam oprzeć się nowym torebkom: z każdego wyjścia na zakupy wracałam z nowym nabytkiem. Na szczęście szybko mi przeszło.
Teraz z kolei przerzuciłam się na kapelusze. Choć mam już trzy niemal takie same modele, za każdym razem kiedy widzę na sklepowej wystawie prawie identyczny egzemplarz, całkiem poważnie rozważam jego zakup. To chyba jednak jakaś choroba.
Agnieszka Majewska/(gabi),kobieta.wpl.pl