GwiazdyMaja Bohosiewicz o największej wadzie swojego faceta. "Z jakim przystałam takim się stałam"

Maja Bohosiewicz o największej wadzie swojego faceta. "Z jakim przystałam takim się stałam"

Maja Bohosiewicz o największej wadzie swojego faceta. "Z jakim przystałam takim się stałam"
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Aleksandra Hangel
07.09.2018 12:59, aktualizacja: 07.09.2018 13:49

Maja Bohosiewicz jest znana w sieci jako ekspertka od wychowania dzieci. Aktorka dzieli się na swoim instagramowym profilu przemyśleniami dotyczącymi macierzyństwa. Tym razem zabrała głos w sprawie idealnego związku.

Maja Bohosiewicz ze swoimi fankami na Instagramie utrzymuje dość bliskie relacje. Dlatego otaczający ją świat interpretuje bardzo dokładnie, aby podzielić się z nimi przemyśleniami na jego temat. Przyznała, że zaniedbuje obserwujące ją kobiety, więc postanowiła, że czas na nowy wywód. Tym razem na tapet wzięła idealny związek. Zdradziła przy okazji największą wadę swojego mężczyzny.

"Od razu zapowiadam, to zdjęcie nie ma nic wspólnego z treścią posta. Ba, w telefonie od 2 tygodni przewijają się tylko dzieci oraz screeny faktur. Wstałam dzisiaj rano i pomyślałam, że zaniedbuję was tu moje kochane. Dawno nie było żadnego, długiego 'życiowego' posta po którym dostałabym od was wiadomości [...]. No więc myjąc tryby, myślę o czym tu dzisiaj wysmażyć posta. Patrzę, a za drzwiami siedzi stary i bawi się z dzieckiem, widok mnie rozczulił, więc w głowie konstruuję słowa: idealny związek? Nie wiem czy taki istnieje. Recepta na szczęście? Chyba jej nie ma. Jakiś czas temu, zrozumiałam jaką największą wadę ma mój facet, zapytałam czy uda mu się ją zmienić, popracować nad nią, a on szczerze wyznał, że żyje ze swoim bałaganiarstwem 35rok i nie czuje drive'u, żeby to zmieniać. A ja zamiast się na to denerwować, postanowiłam zaakceptować ginące klucze, duplikaty dowodów rejestracyjnych, opłaty za odsetki od niepłacenia na czas raty i tym podobne. Od tego czasu żyje nam się spokojnie i bez kłótni" - pisze InstaMama.

Teoretycznie przyznała, że akceptuje tę wadę, ale jak się za chwilę okazało, zupełnie niepotrzebnie.

"15 minut później okazało się, że zgubił dwa komplety kluczy. Swój oraz mój. Nerwowe przeszukiwanie najbardziej absurdalnych miejsc w domu w poszukiwaniu złotych grali. Okej, jest jeden komplet! Wychodzimy. Nie widziałaś mojego portfela? Bo chciałem go dziś wyciągnąć z torby, ale gdzieś ta torba zniknęła. Myślę sobie, zabiję, co za nieogar, jak można, jezu, boże, dajcie mi żyć, okocę się na kolorowo. No ale brzęczy post w głowie, że zaakceptowałam, więc jak ta buddystka stoję i wymuszam uśmiech. Mówię: nie wiem, poszukajmy. Dochodzę do auta, ruszamy, a na wskaźniku 0km bo przecież od tygodnia jadę na orlen. Pani w przedszkolu wita mnie serdecznie: czy wzięła Pani spodenki na zmianę? ... Cholera - sobie myślę, nie bardzo. A w aucie z oddali macha do mnie walizka z rzeczami po sesji zdjęciowej, piąty dzień kiśnie wśród pozostawionego soczku w buteleczce, co to już ta butelka własny eko system zbudowała z grzybem na czele. I zamiast przyznać, że my siebie warci, w zaparte idę, że przez niego, bo z jakim przystałam takim się stałam" - kończy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (34)
Zobacz także