Makijaż na wiosnę, czyli robimy remanent w kosmetyczce
W pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na zawartość w naszych kosmetykach filtrów UV. Barierę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych bezwzględnie powinien zawierać przynajmniej jeden z kosmetyków nakładanych na skórę: krem, baza, podkład lub puder.
09.03.2015 | aktual.: 10.03.2015 09:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedy słupek rtęci pnie się w górę, z ulgą chowamy do szafy zimowe okrycia. Kozaki zamieniamy na baleriny, wełniane rajstopy ustępują miejsca spódnicom w kwiaty i bez większych oporów dajemy namówić się fryzjerowi na wiosenną metamorfozę. Świeżym okiem warto również spojrzeć na makijaż – po zimie przyszedł czas na zmiany!
Zima to dla delikatnej skóry twarzy trudny czas. Jej naturalna bariera ochronna wystawiona jest na ciężką próbę – mróz, zmiany temperatur, ogrzewanie, klimatyzacja. Po tym okresie warto poświęcić jej więcej uwagi.
W pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na zawartość w naszych kosmetykach filtrów UV. Barierę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych bezwzględnie powinien zawierać przynajmniej jeden z kosmetyków nakładanych na skórę: krem, baza, podkład lub puder. W ten sposób unikniemy zarówno niemiłych niespodzianek - jak przypadkowe oparzenie słoneczne (twarz jest pod tym względem wyjątkowo wrażliwa i podatna na działanie słońca) jak i długotrwałych efektów przyspieszenia procesu starzenia się skóry.
Ciężkie, kryjące fluidy warto zastąpić lekkimi kosmetykami korygującymi, ukrywającymi się pod nazwą „BB” (Blamish Balm) lub „krem tonujący”. Kilka lat temu przełomowym odkryciem amatorek makijażu było mieszanie kremu z podkładem dla uzyskania lekkiej konsystencji. W tej chwili kosmetyki nowej generacji to połączenie kremu pielęgnującego z kolorowym pigmentem. Ich zadaniem jest jednocześnie odżywienie skóry i nadanie jej zdrowego kolorytu. W przypadku skóry problematycznej mocniej kryjące kosmetyki warto zastosować jedynie punktowo, na wymagające partie twarzy.
W okresie wiosenno-letnim, skóra powinna zdrowo się świecić. Stosowanie nadmiaru matujących kosmetyków nie pomoże, tylko zaszkodzi. Wydzielanie nadmiernej ilości sebum jest wynikiem wzmożonej pracy gruczołów łojowych, które w ten sposób tworzą barierę ochronną między innym przed promieniami UV. Związane z tym świecenie się twarzy, zwłaszcza w strefie T, to efekt uboczny naturalnych reakcji organizmu na otoczenie.
Warto wsłuchać się w potrzeby skóry i nie fundować jej dodatkowego obciążenia, przynajmniej na jakiś czas ograniczając użycie pudrów matujących. Trafioną alternatywą będą bibułki tzw. absorbentki, które w przeciwieństwie do pudru nie tuszują problemu, a pomagają skutecznie się go pozbyć.
Precyzyjnie zmatowiona twarz dobrze prezentuje się w sztucznym oświetleniu i w obiektywie. Niekoniecznie jednak będzie wyglądać korzystnie w słonecznym oświetleniu. Warto postawić na kosmetyki o lekkim jedwabistym wykończeniu – przyniosą korzystniejszy, bo bardziej naturalny rezultat.
To zdecydowanie najlepszy czas dla rozświetlaczy. Śmiało nakładamy je na kości policzkowe, powieki i skronie. Nowy standard makijażu lansowany przez projektantów i wizażystów to sport lux – zdrowa, mocno rozświetlona skóra z mocnym, prostym akcentem na oczy lub usta. Jeśli dopiero planujesz zdecydować się na zakup produktu tego typu, zwróć na to, aby światło odbijał całą powierzchnią, a nie punktowymi drobinkami, które dają nienaturalny efekt.
Czas na kolor
Wiosna to idealny czas na zabawę kolorem. Energetyczne odcienie pomarańczy, żółci i limonki z powodzeniem zastąpią zimowe szarości, brązy i granaty. Najlepszy efekt to efekt najprostszy – wybierz makijaż w wersji mono, nakładając jeden soczysty kolor na całą powiekę, mocno tuszując rzęsy. Aby wzmocnić intensywność barwy, nałóż cień delikatnie zwilżonym pędzelkiem lub aplikatorem.
Jesteś minimalistką? Dyskretnie zaakcentuj kolorem jedynie linię rzęs. Fanki makijażu wiedzą, że barwne eyelinery to dobra alternatywa dla klasycznej, czarnej kreski.
Unikajmy teraz cieni metalicznych i z domieszką brokatu, których sprzymierzeńcem jest sztuczne oświetlenie. W naturalnym, dziennym świetle wiosennym sprawdzą się szczególnie pastele. Pudrowe odcienie różu, fioletu i brzoskwini nigdy nie prezentują się równie świeżo i dziewczęco, jak wiosną.
Wybierajmy wersje o matowym lub satynowym wykończeniu. Niezmiennie jasnym cieniem rozświetlamy wewnętrzny kącik oka. Aby uniknąć rolowania się cieni, nie zapominamy o zagruntowaniu powieki pudrem przed wykonaniem makijażu.
Fokus na kolorowe pomadki
Choć klasyczną czerwień kochamy miłością nieprzemijającą, w tym właśnie okresie pozwalamy sobie na eksperymenty. Zimowe odcienie burgundu, wiśni i cyjanu chowamy do szuflady, przeprosimy się z nimi za kilka miesięcy. Teraz stawiamy na róż: cukierkowy, malinowy, pastelowy. Nakładamy na usta elektryzującą fuksję i energetyczny oranż. Kolor na ustach będzie idealnym dopełnieniem wiosennej stylizacji. W tym sezonie sięgamy zarówno po matowe pomadki, jak i po soczyste błyszczyki.
Na wybiegach niezmiennie panuje trend no make up. Nie mówimy makijażowi „nie”, ale skóra muśnięta słońcem często nie potrzebuje wyjątkowej oprawy. Czasem niezbędne minimum tworzy maksimum efektu. Odrobina rozświetlacza (lub korektora) w okolicach oczu, tusz na rzęsy, róż i już. Wiosną najpiękniej jest być sobą.
Marta Rogowska/(mtr), WP Kobieta