Wokalistka Małgorzata Markiewicz jest związana z muzykiem Michałem Zaborskim, z którym wychowuje córkę Amelię. Niedawno kobieta pochwaliła się kolejną ciążą, ale mały Antoś urodził się znacznie przed czasem w bardzo dramatycznych okolicznościach. Kiedy sytuacja została opanowana i jej synek czuje się już dobrze, Markiewicz zdecydowała się na opowiedzenie całej historii.
Dramatyczna historia porodu Małgorzaty Markiewicz
Co roku 17 listopada obchodzony jest Światowy Dzień Wcześniaka. Rodzice, którzy przeżyli wcześniejsze narodziny dziecka doskonale zdają sobie sprawę z rozgrywającego się dramatu, gdy medycy walczą o życie wcześniaka.
Do grona rodziców wcześniaków zalicza się Małgorzata Markiewicz, czyli gwiazda pierwszej edycji "The Four. Bitwa o sławę". Jej syn Antoś urodził się w 6. miesiącu ciąży. Dzięki doskonałej opiece medycznej, obecnie chłopiec jest już bezpieczny w ramionach mamy. Właśnie z okazji Światowego Dnia Wcześniaka, wokalistka opublikowała wzruszający post na Instagramie, dołączając do niego zdjęcia.
#dzienwczesniaka #26tydzień #wcześniak #wczesniaki #pampersdlawczesniakow #nasz1kgszczescia #od3miesięcywdomu. Jeszcze raz dziękuję Szpitalowi im. Księżnej Anny Mazowieckiej w Warszawie, który przez wiele tygodni był naszym drugim domem. Nie mogę sobie wyobrazić lepszej opieki dla mojego przedwcześnie narodzonego synka. Kochamy Was – napisała Markiewicz.
Przeczytaj: Jennifer Lopez pochwaliła polskiego artystę. Nie spodziewał się, że zostanie dostrzeżony
Kariera Małgorzaty Markiewicz
Małgorzata Markiewicz w wieku 13 lat wygrała "Szansę na sukces", gdzie brawurowo zaśpiewała "List do matki" Violetty Villas. Po kilku latach rozgłos zyskała dzięki współpracy z Piotrem Rubikiem – w 2005 roku znalazła się w składzie oratorium Tu es Petrus. Razem z Januszem Radkiem zaśpiewała popularny swego czasu "Psalm dla ciebie".
Po jakimś czasie Małgorzata Markiewicz wróciła na scenę. W 2019 roku wydała singiel promujący jej debiutancki album. Natomiast ostatnio zaprezentowała się w programie "The Four. Bitwa o sławę".
Prof. Krzysztof Simon: każda mniejsza liczba objawowych przypadków cieszy
