GwiazdyMałgorzata Potocka: Na przekór czasowi

Małgorzata Potocka: Na przekór czasowi

Gdy spotykają się ze sobą ludzie, którzy się jakiś czas nie widzieli, często mówią do siebie: „Świetnie wyglądasz! Nic się nie zmieniasz”, w głębi duszy myśląc zupełnie co innego. Tym cudowniej jest spotkać kogoś, do kogo można te słowa powiedzieć całkiem szczerze. Tak jak do naszej rozmówczyni Małgorzaty Potockiej.

Małgorzata Potocka: Na przekór czasowi
Źródło zdjęć: © Moda na Zdrowie

06.10.2016 | aktual.: 09.11.2016 12:23

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Małgosiu, mijają lata, a ty wciąż wyglądasz jak milion dolarów. Jak ty to robisz?
Przede wszystkim bardzo zwracam uwagę na to, co jem. Zaczęło się to ponad 20 lat temu, kiedy próbowałam schudnąć i zregenerować ciało. Stopniowo, holistyczne podejście do życia stało się moją pasją. Z radością wyszukuję nowych informacji, jak i co ćwiczyć, gotować, jak dbać o skórę. Nie stosuję żadnych restrykcyjnych diet, jestem ich przeciwniczką. Natomiast niezwykle uważnie czytam składy produktów, jakie kupuję. Całe lata miałam kłopoty żołądkowe, przeszłam wiele badań i dopiero metodą prób i błędów ustalono, że mam uczulenie na …chemię zawartą w produktach spożywczych. Dlatego każdy zwykły sklep jest dla mnie sklepem chemicznym. A zatem zakupy robię na znajomych bazarkach, w miejscach, gdzie sprzedają atestowane jedzenie. Na szczęście pan, który prowadzi osiedlowy sklepik, też ma alergię na chemię (śmiech), dzięki czemu wiem, że mogę się tam bezpiecznie zaopatrywać w warzywa i owoce. Od lat nie jem pszenicy, soli, cukru, wieprzowiny, nie piję krowiego mleka, a jogurt robię sama.

*Chyba jesteś w mniejszości. *
Chyba tak. I to bardzo mnie boli. Mimo wielu programów kulinarnych w telewizji, tyko nieliczne mówią jak mądrze jeść. Widzę to między innymi w koszykach osób, które robią zakupy w super marketach: pudełka, słoiki, puszki. Dziecko siedzi i je parówkę. Robi mi się słabo. Mam ochotę podejść do takiej matki i powiedzieć, że powinni jej zabrać prawa rodzicielskie.

*Bo je truje. *
Tak, nie można tego inaczej nazwać. W przedszkolach i szkołach mogłyby być ścieżki edukacyjne, które uczą zarówno dzieci jak i rodziców, jak zdrowo żyć, co wybierać, jakie rzeczy szkodzą. Powrót drożdżówek mnie zaszokował. Po co? Biała mąka, cukier, polepszacze. Ministerstwo Edukacji Narodowej powinno zadbać o to, żeby uczono nie tyko historii i matematyki, ale po prostu życia. To znacznie ważniejsze. Zdrowe jest to, co proste. Nie mieszajmy produktów, nie łączmy razem wszystkiego. Gdy wrzucimy tę masę do żołądka, on ledwo sobie poradzi. Organizm lubi, jak mu dostarczamy jedną, czystą rzecz. Jak kartofle, to tylko one. Jak rybę, to tylko rybę. Dlaczego najzdrowsze są społeczeństwa chińskie i hinduskie? Bo tam ludzie nie mieszają nadmiernie, dają szansę żołądkowi.

*A nas gubi bogactwo możliwości. Idziemy do restauracji, a tam setki rzeczy. I wszystko wytwornie się nazywa i dużo kosztuje. *
Kilka razy byłam w restauracjach Gordona Ramseya. Obiad to kilkanaście mikroskopijnych dań, które podawane są jedne po drugim, złożone z wykwintnych smaków. Po takim posiłku trzy dni dochodziłam do siebie. To jest nie do strawienia! Przygoda - tak. Ale żeby się tak stale odżywiać?!

Całe lata byłaś wegetarianką. Wciąż jesteś?
Wegetarianką byłam, ale nie z powodów światopoglądowych. To dobra forma oczyszczania organizmu, jednak sądzę, że powinniśmy żyć zgodnie ze swoim organizmem. Jak mamy grupę krwi „0”, to mięso jest nam absolutnie potrzebne. Mnie nie jest - jem go rzadko, bo mam grupę krwi „A”. Lubię natomiast ryby i właściwie codziennie serwuję je sobie na obiad.

*A śniadanie? *
Robię koktajl z zielonych warzyw, dodaję do tego imbir, cynamon, kurkumę, chili. Jeśli kawa to bez mleka, za to z arabskimi dodatkami. Potem omlet z samych białek, z awokado lub pomidorem. Gdy wychodzę na cały dzień, przygotowuję posiłek na wynos. Kiedyś, gdy byłam mała, potwornie wstydziłam się, że moja matka wszędzie jeździ ze słoikami, do których pakowała jedzenie. A teraz robię to samo (śmiech).

*Zauważyłem, że wielu moich kolegów i koleżanek, na próby do teatru przynosi pudełka z jedzeniem. Zwłaszcza młodsze pokolenie. *
Tak, na szczęście młodsi coraz lepiej rozumieją, że jesteśmy piecem, do którego wrzucamy żywność, żeby wytworzyć energię. I jej jakość zależy od naszych wyborów. Może zamiast smażyć lub gotować godzinami, warto zrobić coś na parze. Ja niczego nie gotuję w wodzie, wszystko paruję.

Jedzenie to jedno. Ale ciału potrzebny jest ruch. Słyszałem, że od lat ćwiczysz jogę, chodzisz na zumbę…
Odkąd niedaleko mojego domu otworzyli kilkanaście lat temu klub sportowy - jestem tam codziennie. Albo rano, albo wieczorem. Ćwiczenia uratowały mój kręgosłup, który powoli regenerowałam po operacji. I wciąż ratują od depresji. Jak tylko czuję, że ogarnia mnie smutek, nachodzą kiepskie myśli, zaraz biegnę ćwiczyć. Jestem uzależniona od ruchu. Tak, jogę ćwiczę od 18 lat, zumbę odkąd tylko pojawiła się w Polsce. Ale to nie tylko te ćwiczenia chronią przed nadwagą i wprowadzają w dobry nastrój - lubię sobie potańczyć na wieczorku latynoskim, pobiegać, pojeździć na rowerze. W latach 70-tych mieszkałam trochę w Moskwie. Zaszokowała mnie ilość ludzi ćwiczących w parkach Tai - chi. Komuna nie zdołała zabić w nich ciągot w kierunku medycyny naturalnej i wschodniej duchowości. Tak samo jest w Chinach. Gdy mieszkałam w Kijowie, celowo wybrałam lokalizację przy stadionie, żeby sobie rano pobiegać, poruszać się. Tam było to samo. Już od piątej rano wszyscy ćwiczyli. Niestety, u nas tego nie ma. Medycyna naturalna odradza się, ale w bólach. Utopiono i spalono zbyt wiele czarownic. Te kobiety były źródłem zielarskiej wiedzy. Straciliśmy to. Odzyskujemy, ale ile przepadło - nie wiadomo.

*Ludzie znów wracają do ziół, bo medycyna tradycyjna ich rozczarowała. Wiem, że na zielarskie wędrówki przychodzą tłumy ludzi żądne starej wiedzy. *
Na szczęście razem z pasją do natury odradza się ruch slow, filozofia uważności. W końcu zaczynamy się uczyć celebrować sprawy i rzeczy, skupiać się na nich, nie tylko przemykać powierzchownie. Mnie w życiu dużo takich spraw uciekło. Właśnie dlatego, że się odpowiednio nie skupiłam, nie poświęciłam uwagi. Dziś już inaczej do tego podchodzę.

A lubisz sobie poleżeć u kosmetyczki, masażysty, w dobrym spa?
Lubię, ale bez przesady, Nie mam ani czasu ani pieniędzy, żeby się bez przerwy gdzieś wylegiwać i żeby mnie nieustannie klepali. Owszem, kiedyś w ramach promocji marki byłam pod opieką dobrej kliniki. Fundowali mi zabiegi odżywcze, odmładzające. To jest potrzebne, skóra w pewnym wieku musi dostać taki zastrzyk. W końcu jestem aktorką, pracuję twarzą. Jednak to były naturalne zabiegi, zero botoksu. Ale choćby się miało nie wiem jak dobre kosmetyki, ale problemy z jelitami z powodu złego jedzenia, twarz nigdy nie będzie wyglądała świeżo. Nie płacę dużo za kosmetyki, wybieram polskie, są świetne. Co z tego, że drogie marki mają szybko stymulujące składniki, kiedy zawierają w sobie także dużo konserwantów. Polskie kosmetyki tego nie mają. Uwielbiam olejki do twarzy, odkryłam niedawno świetny krem Celli. Za parę groszy.

A sprawność intelektualna? Często zapominamy o mózgu…
Ja nie zapominam (śmiech). Zażywam ginko bioloba, od czasu do czasu funduję mózgowi trochę czekolady, miodu, orzechów. Czytam, piszę, wciąż coś wymyślam, kreuję. Mój mózg codziennie wydajnie pracuje.

*O czym marzysz? *
O nowym domu. Potrafię się tak głęboko przenieść myślami do kolorów ścian, do tego, jak będzie padało światło, jakie będą okna, gdzie powieszę obrazy. Czasem, zwłaszcza kiedy dopada mnie melancholia związana z porami roku, przemijaniem, zagłębiam się w tych marzeniach tak głęboko, że znikam. To prawdziwa medytacja, potem jestem mentalnie odświeżona. No i przy okazji, taka afirmacja prowadzi do tego, by naprawdę ten dom się pojawił. Na przykład na Żoliborzu, żebym była bliżej mojej córki i jej synka.

*Małgosiu, masz nie tylko dużą wiedzę na temat holistycznego podejścia do życia, ale też jesteś absolutnie wiarygodna: zdrowa i młodo wyglądająca. Co mogłabyś powiedzieć kobietom od siebie? *
Często słyszę to slogany: dbaj o siebie, chodź na zabiegi do kosmetyczki, korzystaj ze spa. Jasne, to ważne, ale ile kobiet może sobie na to pozwolić? W moim przekonaniu, wielkie zmiany idą małymi krokami. Może najpierw wyrzuć cukier i jedź do pracy rowerem? Albo przejdź dwa przystanki pieszo? Zweryfikuj swój jadłospis. A może zmień fryzurę? Wiele kobiet mniej więcej w moim wieku farbuje włosy henną. Te wszystkie mahoniowe, nienaturalne odcienie mocno nas postarzają. Wiele moich koleżanek skorzystało z moich rad. Namówiłam je na jogę, ćwiczenia. Schudły, zmieniły się, dostały skrzydeł, nowej energii. To da się zrobić.

Małgorzata Potocka - aktorka, reżyser, producent, manager i b.doradca ministra kultury ds .mediów. Współorganizowała międzynarodowy festiwal sztuki awangardowej” Konstrukcja w Procesie”, zamknięty przez władze w dniu ogłoszenia Stanu Wojennego. W 1989 roku otworzyła pierwszą w Polsce niezależną spółkę filmową MM Potocka Production, która działała przez 15 lat i wyprodukowała 9 filmów fabularnych dla Ted Turner Television, Channel 4, BBC i Canal +. Przez wiele lat organizowała masowe wydarzenia kulturalne i wielkie koncerty rockowe, a także spektakle teatralne.

Obraz
© Materiały prasowe
Źródło artykułu:Moda na zdrowie
dietaaktorkajoga
Komentarze (43)