"Mam do pani zadzwonić, jak mama umrze"
Na ponad 30 świeckich pogrzebów, które odprawiła dotąd Monika Sawicka-Kacprzak, mistrzyni ceremonii pogrzebowych, tylko dwukrotnie chowani byli ateiści. W pozostałych przypadkach zmarły i rodzina utracili zaufanie do księży. - Rodzina tłumaczy mi najczęściej, że chce pożegnać bliskiego z szacunkiem i godnością, a pogrzeb ma nie być tylko zbitkiem fragmentów przeczytanych z Pisma Świętego - tłumaczy.
01.11.2022 11:01
Wisława Szymborska, Kora, Zbigniew Religa, Ryszard Kotys, Jerzy Urban – to znane osoby, którym urządzono świeckie pogrzeby. Ceremonię tego ostatniego prowadziła Monika Sawicka-Kacprzak. – W lipcu ubiegłego roku zmarł mój tata. Ponieważ był niewierzący, musiałam znaleźć mistrza świeckiej ceremonii pogrzebowej. Tak też się stało i ten pogrzeb był absolutnie wyjątkowy, bardzo mnie poruszył – wspomina. – Jakieś dwa tygodnie później zauważyłam, że nie mogę pozbyć się pewnej myśli. Czułam, że sama mogłabym to robić. Od 15 lat pracuję z ludźmi, jako pisarka mam spotkania autorskie i wystąpienia publiczne. To dodało mi śmiałości. Pierwszą ceremonię poprowadziłam pod koniec września 2021 roku.
Pogrzeb świecki może mieć formę ateistyczną albo wyznaniową. Ateistyczny odbywa się w sytuacji, kiedy zmarły deklarował się za życia jako osoba niewierząca – albo gdy wyraził wolę bycia pochowanym właśnie w ten sposób. Monika Sawicka-Kacprzak przyznaje jednak, że na ponad 30 pogrzebów do tej pory tylko dwukrotnie chowani byli ateiści.
– W pozostałych przypadkach zmarły i rodzina najczęściej po prostu utracili zaufanie do księży. Nie byli niewierzący, tylko oddzielili Kościół od Boga – wyjaśnia mistrzyni pogrzebowa. – Taka rodzina tłumaczy mi najczęściej, że chce pożegnać bliskiego z szacunkiem i godnością, a pogrzeb ma nie być tylko zbitkiem fragmentów przeczytanych z Pisma Świętego, bez żadnego zaangażowania i autentycznego poświęcenia zmarłemu choćby 10 minut.
Świecki pogrzeb – podobnie jak wyznaniowy – odbywa się według określonego schematu: akcent muzyczny, powitanie zgromadzonych, część filozoficzna, czyli rozważania o życiu i przemijaniu, laudacja (opowieść o życiu zmarłego) i mowa pożegnalna, po której następuje złożenie urny bądź trumny do grobu. Ceremonię kończy minuta ciszy, podziękowania dla żałobników oraz kondolencje. W świeckim pogrzebie o charakterze wyznaniowym może uczestniczyć i ksiądz, i mistrz ceremonii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"A gdzie znak krzyża?"
– Ludzie zwykle nie mają świadomości, w jaki sposób taki pogrzeb może przebiegać – zauważa Monika Sawicka-Kacprzak.
Mama Mirki zmarła w 2016 roku na raka jajnika. – Bracia mamy są bardzo kościółkowi i jeszcze za życia mamy zdecydowali, że jej pogrzeb będzie kościelny, a urna z prochami zostanie pochowana w grobie mamy rodziców. Jednak gdy już z mamą było bardzo źle, jeden z braci nie znalazł czasu na dwa dni przed jej śmiercią, żeby odwiedzić mamę w szpitalu – a była niedziela – natomiast drugi wujek po śmierci mamy odmówił pochowania jej w grobie rodziców; grób formalnie należał do niego. Wtedy stwierdziłam, że biorę sprawy w swoje ręce – opowiada Mirka, zaznaczając, że jej mama nie chodziła do kościoła od 30 lat.
– Postanowiłam pochować mamę na świeckim cmentarzu i w świecki sposób. Wynajęłam mistrza ceremonii, który zebrał szczegółowe informacje na temat mamy. Zaproponował nam muzykę; wybraliśmy utwory, które nam odpowiadały m.in. "List do mamy" Violetty Villas. Ceremonia była piękna – zapewnia Mirka. – Mistrz mówił o mamie we wspaniały sposób, czułam, że ta godzina faktycznie jest dla niej. Poleciały łzy, choć wydawało się, że wszystkie już wypłakaliśmy.
Świeckie pogrzeby, choć coraz częstsze, w Polsce nadal należą do rzadkości. Ludzie zachowują się różnie. Na pogrzebie mamy Mirki nie obyło się bez incydentów. – W pewnym momencie wujek, który nie znalazł czasu na pożegnanie się z mamą, wstał i rzucił: "A gdzie znak krzyża? Pomodliłby się pan, a nie takie pitu-pitu!". Zagotowałam się i ostatnimi siłami zignorowałam jego zachowanie. Mistrz ceremonii zachował się jednak bardzo elegancko. Odmówił modlitwę i podążyliśmy na miejsce pochówku. Po wszystkim wiele osób mówiło, że to najpiękniejszy pogrzeb, na jakim byli. Faktycznie, było wyjątkowo, magicznie – twierdzi Mirka, która po śmierci mamy ucięła kontakty z rodziną. – Jest mi od tego czasu lżej.
"Jestem kimś w rodzaju psychologa"
Mistrzyni ceremonii pogrzebowych Monika Sawicka-Kacprzak nie kryje, że czasem zmarły za życia wyraża wolę co do formy pochówku (np. właśnie świeckiego), a rodzina po jego śmierci wszystko i tak robi po swojemu. Z drugiej strony Sawicka-Kacprzak podkreśla, że nie można odmówić rodzinie świeckiego pochówku, jeśli ta wyraża takie życzenie. – Cmentarz, nawet rzymsko-katolicki, to nie jest prywatna własność kurii, mimo że kuria tym terenem zarządza – zaznacza. – I jasne, że księża raczej niechętnie wpuszczają na ten teren mistrzów ceremonii. Najchętniej w ogóle by ich nie wpuszczali. Na jednym z łódzkich cmentarzy zostałam uprzedzona przez organistę, że ksiądz nie trawi mistrzów; potrafi przyjść i przez godzinę siedzieć podczas pogrzebu, co dla mnie jest nie do przyjęcia. Na szczęście tak się nie stało, bo to byłoby niezręczne – uważa.
Rodzina chowająca bliskiego w obrządku świeckim ma prawo do wszystkich "usług". Ceremonia może najpierw odbyć się w kaplicy bądź w domu pogrzebowym albo tylko na cmentarzu. Na pogrzeb można zaprosić organistę, skrzypka, trębacza. Wszystko odbywa się wedle życzenia krewnych i, rzecz jasna, za opłatą.
Iga Kubacka organizowała świecki pogrzeb swojego męża w 2019 roku. To była pierwsza taka ceremonia, w której brała udział. – Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jest to o wiele lepiej poprowadzona uroczystość niż w przypadku standardowego pogrzebu z udziałem księdza. Mistrz ceremonii skupia się na zmarłym, przywołuje sytuacje z jego życia, opowiada, jakim był człowiekiem. Potrafi dodać otuchy rodzinie w tak trudnym dla nich dniu – zapewnia Iga. – W przypadku pogrzebu katolickiego ksiądz wypowiada tę samą regułkę u każdego, więc mogę się pokusić o stwierdzenie, że prawie każdy pogrzeb wygląda identycznie.
Monika Sawicka-Kacprzak też przyznaje, że dzięki laudacjom – które pisze po rozmowie i w uzgodnieniu z rodziną – dalsi krewni, sąsiedzi czy znajomi mogą lepiej poznać osobę, która odeszła. – Po jednym z pogrzebów starsza pani zapytała mnie, w jakim obrządku odbył się pogrzeb i jaka to była religia, bo tak bardzo jej się podobał. No właśnie rzecz w tym - odpowiedziałam - że to był pogrzeb bezwyznaniowy – wspomina. – Mistrz ceremonii jest po to, żeby ta uroczystość nie była dramatycznie smutna. Najgorsze i najtrudniejsze dla rodzin są nagłe śmierci, jak samobójstwa. Wtedy ja jestem kimś w rodzaju psychologa. Nie można człowieka zostawić z wyrzutami sumienia, które w przypadku samobójstwa bliskiego zwykle się pojawiają. Myślę, że mój spokój udziela się żałobnikom, choć mi również zdarzają się chwile wzruszenia. Na łzy pozwalam sobie jednak dopiero po zakończeniu ceremonii.
– Nie zważając na moje przekonania religijne i niechęć do księży, uważam, że mistrz ceremonii powinien być obecny na każdym pogrzebie, bo wtedy człowiek bardziej czuje, z kim się żegna – uważa Iga Kubacka, która w 2019 roku chowała męża w obrządku świeckim.
A Monika Sawicka-Kacprzak wspomina: – Po jednym z pogrzebów zadzwoniła do mnie pani, żeby podziękować mi za piękną uroczystość. W pewnym momencie jej syn zabrał słuchawkę i powiedział: "Pani Moniko, mama powiedziała, że mimo że jest wierząca, to mam do pani zadzwonić, jak mama umrze i to pani ma poprowadzić ceremonię". Odkryłam, że oprócz pisania książek to jest moje drugie powołanie.