Blisko ludziMarcin znalazł Patrycję po 40 latach. "Bawiliśmy się na kupie węgla"

Marcin znalazł Patrycję po 40 latach. "Bawiliśmy się na kupie węgla"

- Od chwili wstawienia zdjęcia do kontaktu z Patrycją minęły niespełna dwie doby. Jestem tym zaskoczony - mówi w rozmowie z WP Kobieta Marcin. W 1979 r. powstało zdjęcie, które dziś robi furorę na Facebooku. On jest jednym ze śmiejących się z niego dzieci, drugim - Patrycja. Nam opowiada, dlaczego chciał ją znaleźć i czy powtórzą zdjęcie.

Marcin znalazł Patrycję po 40 latach. "Bawiliśmy się na kupie węgla"
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Karolina Błaszkiewicz

17.08.2018 | aktual.: 18.08.2018 14:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Karolina Błaszkiewicz, WP Kobieta: Skąd przyszedł pomysł, żeby podzielić się zdjęciem sprzed 40 lat?

Marcin Bołtryk: To zdjęcie funkcjonuje w mojej rodzinie, doskonale je znam. Prawdopodobnie zrobił nam je mój ojciec. A przypomniało mi się dzięki przypadkowemu spotkaniu ze znajomą znajomych kilka tygodni temu. Jako dziecko jeździła do Jastarni w tym samym czasie co ja. Postanowiłem sprawdzić, czy nie ma jej może na starych fotografiach. I tak natknąłem się na mnie i Patrycję.

Przypomniał pan sobie wtedy, że byliście "narzeczonymi".

Dokładnie. Pomyślałem: Sprawdzę siłę Facebooka. Zupełnie bez celu, ot tak. Zawsze podobały mi się podobne akcje poszukiwawcze. Nie miałem nic do stracenia, ale kompletnie nie spodziewałem się tak szerokiej akcji.

*Dostawał pan wiadomości od domniemanych Patrycji? *
Było kilka prób, ale szybko dochodziliśmy po datach, że to o nie tę Patrycję chodzi. Prawdziwa Patrycja wysłała mi na dowód nasze zdjęcia z jej rodzinnego archiwum. A napisała do mnie wieczorem na Messengerze i rozmowa trwała długo.

Z wpisu pani Patrycji wynika, że o pana akcji dowiedziała się od rodziny z Jastarni.

Tak, to zresztą właśnie jej bliscy pierwsi się odezwali, stwierdzając, że to prawdopodobnie "ich" Patrycji szukam. Zadzwonili do niej, zobaczyła zdjęcie i już wiedziała. Co ważniejsze, to jej mama potwierdziła, że na fotografii jest ona. Ja też niczego z tamtego czasu nie pamiętam.

Byliście w końcu małymi dziećmi.
To właściwie nie jest nasza historia, tylko naszych rodziców. Opowiadali mi, że Patrycja była moją narzeczoną, że za nią łaziłem, że bawiliśmy się na kupie węgla (śmiech). Dla nich umówiliśmy się, że postaramy się powtórzyć tamtą sesję. Ona mieszka w Katowicach, ja w Warszawie. Ale to jest do zrealizowania. Oboje tego chcemy.

Internauci żartują, że państwa spotkanie skończy się ślubem.
Od razu utnę więc te spekulacje (śmiech). Patrycja jest właściwie obcą osobą, nie znamy się, chociaż myślałem, że musi być z mojego środowiska. Znam kilka Patrycji, ale w tamtych czasach nie było to popularne imię. Potem straciłem nad tym kontrolę i poszło w świat. WP było pierwszym medium, które to nagłośniło.

Nasi czytelnicy szybko zareagowali.

Jestem zaskoczony, że od chwili wstawienia do zdjęcia do kontaktu minęły niespełna dwie doby. W większości reakcje były pozytywne. To mnie cieszy. Nigdy specjalnie nie śledziłem podobnych akcji, tymczasem na własnej skórze przekonałem się, że ich szczęśliwy finał jest możliwy. Patrycja się odnalazła. Kiedyś coś takiego byłoby nie do pomyślenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (12)