Margaret mieszka w lesie. Opowiedziała, z czym musiała się zmierzyć
22.10.2021 09:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Margaret od czasów swojego debiutu i początków kariery przeszła ogromną metamorfozę. Wielkie zmiany zapoczątkowała zniknięciem z show-biznesu, później wyszła za mąż, a następnie ogłosiła, że mieszka w lesie. Warunki, w jakich żyje, nie każdemu by odpowiadały.
W życiu Margaret wiele się dzieje. Jakiś czas temu ogłosiła, że odchodzi z Kościoła. Na początku 2020 roku wzięła ślub z KaCeZetem, czyli Piotrem Kozieradzkim. Przyjęli błogosławiństwo szamanów i wzięli udział w ceremonii medycyny nocnej. Ale to nie koniec niespodzianek, jakie piosenkarka zafundowała fanom. Gdy zaczęła się pandemia koronawirusa, oboje przeprowadzili się do lasu. Tam żyją i tworzą muzykę po swojemu. Piosenkarka opowiadała w wywiadach, że nie myśli o powrocie do miasta i wcale za nim nie tęskni. "Miasto we mnie budzi chęć posiadania. Kręcę się w kółko i zjadam swój własny ogon. A na wsi nie mam "nic" i jest świetnie" – mówiła w wywiadzie z ofemini.
Proste, wiejskie życie Margaret
Swoje obecne życie pokazała w jednym z teledysków. W rozmowach z mediami, które temat przeprowadzki bardzo interesował, podkreślała, że w lesie nie ma internetu, wcześniej nie miała też prądu. Gdy było ciepło spała w namiocie, a w teledysku pokazała domek holenderski, w którym mieszka obecnie. Tak śpiewa: "Chcę proste, wiejskie życie, jak miał Reksiu. Mała buda, ale własna i bez stresu". Wygląda na to, że udało się jej spełnić marzenia.
Pojawiły się problemy
W podcaście "Oświeceni Hedoniści" szerzej opowiedziała, z jakimi trudnościami musi się mierzyć, mieszkając w lesie. Wspomniała też sam moment podjęcia decyzji. "To rosło we mnie długo i przyszedł moment cięcia. Musiałam się na chwilę usunąć, pobyć ze sobą i się pozbierać. Wróciłam na nowych zasadach. To fascynujące, ale nowe" - opowiada.
Przyznaje, że zmiana miejsca zamieszkania sporo ją kosztowała. "Nie dość, że wyprowadzka, to budowa na pustym polu. Dużo było komplikacji, które są nadal. Mieszkaliśmy w Warszawie, gdzie zawsze był prąd, woda, tam dotarliśmy i nie było nic. Prąd miał być za dwa lata" - mówi gwiazda. Ponieważ nie chciała czekać, w końcu udało się wybłagać sąsiada, od którego dociągnęli prąd. "To był sprawdzian dla naszego związku. Nasi rodzice mówili, że jak już to przetrwaliście, to git" – mówiła gwiazda.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!