Maria ukrywa swoje zarobki przed mężem. Dzięki temu, może się zabezpieczyć
Mąż Marii zarabia 8 tysięcy zł miesięcznie. Ona - 5 tysięcy. Nieoficjalnie, bo mężowi w oficjalnej wersji przekazała, że dostaje dwa razy mniej. Do dzisiaj się nie zorientował.
"Jesteśmy szczerzy ze sobą, a dzięki temu, że odkładam pieniądze, mam własną kasę" - napisała Maria na forum portalu Kafeteria. "Każdy ma swoje konto, za życie płacimy wspólnie, ale też nie wnikamy w to, kto i ile wydaje, bo ma swoje zachcianki. Mam pracę na etat i zlecenia. Te wypłaty ze zleceń odkładam i wydaje na prezenty, własne zachcianki, wakacje itd. Reszta idzie na konto".
Choć postępowanie Marii może sygnalizować brak zaufania do partnera, inne kobiety piszą, że słusznie robi. Podpierają się przy tym własnym doświadczeniem.
"Popieram w pełni" - odpowiada jeden z gości portalu pod historią kobiety. "Ja kiedyś byłam na tyle głupia, że uczciwa do szpiku kości. A mężowi odbiło po latach i zostawił mnie bez grosza. Do tego knuł z kochanką, jak to zrobić, żeby jak najmniej alimentów płacić na dziecko. W życiu bym się nie spodziewała, że wyjdę za kogoś, kto okaże się kiedyś aż taką kanalią. Dzisiaj nie ufam już nikomu i robię wszystko tylko dla siebie "- dodaje.
Kolejne osoby wsparły kobietę w dyskusji pisząc, że jeśli się rozwiedzie z mężem, to przynajmniej "nie zostanie na lodzie". "Słusznie, jak cię kopnie w d..ę to będziesz miała zabezpieczenie" - piszą internauci. Poza tym uważają także, że ma prawo do posiadania własnych pieniędzy i wydawania ich na zachcianki.
Są jednak małżeństwa, w których sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Para przelewa pieniądze na wspólne konto, a następnie jeden z małżonków zajmuje się rozporządzaniem domowym budżetem. Czasem bywa też tak, że żona wydziela mężowi tygodniowe "kieszonkowe", gdy on nie może się opanować, jak widzi nowy gadżet na półce sklepowej. Podobnie działa w drugą stronę - wtedy to mężczyźni strzegą domowych finansów.
A jakie są wasze doświadczenia? Prześlijcie nam swoje historie przez dziejesie.wp.pl