Mąż zdradza? Idź do detektywa!
Od jakiegoś czasu obserwujesz podejrzane zachowanie u swojego faceta. Czy masz powody do podejrzeń, że jesteś zdradzana? Jak zweryfikować wierność mężczyzny? Kiedy należy sięgnąć po pomoc detektywistyczną? Co zrobić, gdy prawda wyjdzie na jaw? Na te i wiele innych pytań odpowiada w wywiadzie dla Wirtualnej Polski detektyw Marcin Popowski.
07.03.2011 | aktual.: 07.03.2011 12:15
Od jakiegoś czasu obserwujesz podejrzane zachowanie u swojego faceta. Czy masz powody do podejrzeń, że jesteś zdradzana? Jak zweryfikować wierność mężczyzny? Kiedy należy sięgnąć po pomoc detektywistyczną? Co zrobić, gdy prawda wyjdzie na jaw? Na te i wiele innych pytań odpowiada w wywiadzie dla Wirtualnej Polski detektyw Marcin Popowski.
Czy zgłoszenie się do detektywa w celu wytropienia zdrady męża to dla kobiety norma czy raczej ostateczność?
Niektóre panie wynajmują detektywa po to, aby oszacował, jakie trwałe lub nieodwracalne szkody dla ich małżeństwa może wyrządzić skok męża w bok. Nie przejmują się zdradą jako taką, martwią ich jedynie możliwe konsekwencje. Znałem panią, która „pilotowała” poprzez detektywa romans męża, który nie miał przyszłości. Sama, korzystając z tego, że małżonek ma mnóstwo ciekawszych od pracy zajęć, robiła karierę w ich wspólnej firmie - przejmowała po cichu jego obowiązki oraz pola decyzji.
A co powinno wzbudzić czujność kobiety na tyle, by pomyśleć o wynajęciu detektywa? Po czym poznać, że jest się zdradzaną?
Symptomów jest wiele. Ale fachowca warto wezwać zawsze, gdy mąż nagle zmienia swoje zachowania seksualne, gdy zaczyna znikać z domu na całe dnie czy noce, gdy w jego nawykach, hierarchii wartości, sposobie bycia zachodzą raptowne zmiany, gdy zaczyna bez okazji kupować kwiaty lub skąpić pieniędzy na dom. Chciałbym przy tej okazji podkreślić, że najwięcej sygnałów ostrzegawczych dostarcza kobietom intuicja i zawsze namawiam kobiety, aby ufały sobie i swoim przeczuciom. Rzadko, ale zdarzało się, że mężczyzna podejrzewany o zdradę okazał się czysty jak łza. Ale i on niewątpliwie był już niedaleko od myśli o zdradzie.
Czy rośnie liczba pań sięgających po taką pomoc?
Zdrada jak wiadomo jest jednym z najbardziej powszechnych powodów rozwodów. Niestety jak donoszą statystyki już z 2004 roku do zdrady przyznało się 33% mężczyzn i 16% kobiet. (Ostrowska, Izdebski) Istotne jest więc, żeby do tej zdrady nie dopuścić, ale nie zawsze mamy taką szansę i zdrada gości w naszych związkach i małżeństwach, dając w ten sposób pracę również detektywom. Jeżeli chodzi o świadomość zdradzanych kobiet - najlepszej odpowiedzi udzielają badania prof. Izdebskiego. W Polsce tylko 4,2% partnerów takich osób, które żyją podwójnym życiem, w ogóle podejrzewa, że może padać ofiarą zdrady. Innymi słowy - zainteresowani dowiadują się ostatni.
Natomiast kobiety jako płeć mają wyśmienitą świadomość zagrożenia zdradą: od czasów jaskiniowych to niebezpieczeństwo figuruje na pierwszym miejscu ich lęków. Jednak, gdy przychodzi co do czego, to ze wszystkich sił odpychają od siebie myśl, że mogą być zdradzane. Że to może być problem tej konkretnej osoby - mój własny - że zdradzać może ten konkretny, obdarzony zaufaniem, mąż. Że on może oszukiwać mnie. A z badań prof. Starowicza wynika, że 50% mężczyzn w Polsce zdradziło chociaż raz. Jak to skomentować? Nie wiem. Wniosek dla kobiet może być tylko jeden: jeśli nie byłaś lub nie jesteś zdradzana, to z pewnością będziesz. A skoro jesteś, to my pomożemy Ci gościa usidlić, złapać i podpowiemy Ci, co zrobić, żeby za to zapłacił.
Jakie były najbardziej nietypowe zlecenia, które dostał Pan od zdradzanych żon?
Moja praca jest mało rozrywkowa. Jednak życie to komedia i nieraz zaskakuje. Raz mi się zdarzyło przyłapać klienta na zdradzie z panią, która uchodzi za filar polskiego partyjnego katolicyzmu… I nawet nie ma „kurwików” w oczach, więc nic nie wskazuje na jej wysoki temperament. Innym razem, podczas obserwacji klienta, poślizgnąłem się na schodach. Autentycznie! A pierwszej pomocy udzielił mi właśnie klient, chirurg-traumatolog, z kochanką, chirurgiem miękkim. Zdarzyło mi się również odkryć to, że po kolei odkrywam rozmaite dowody zdrady męża… sprokurowane przez perfidną i podstępną żonę, która mnie wynajęła.
Pewna moja klientka rozbiła samochód swojego męża. Kiedy wyjeżdżała naprawionym autem z serwisu, wybiegł za nią pracownik, krzycząc, że czegoś zapomniała. Okazało się, że pod tapicerką w bagażniku ukryta była torba z listami. Były to listy miłosne jej męża do kochanki. To były lata 90., kiedy ludzie wciąż pisali do siebie na papierze. Z tych listów dowiedziała się, że jej mąż zdradza ją z żoną ich przyjaciela. To były dwa zaprzyjaźnione z sobą małżeństwa. Zrobiła mu wielką awanturę i oczywiście założyła sprawę rozwodową. Jednak gdy spotkaliśmy się przypadkowo po roku od tamtych wydarzeń, przyznała mi się, że nie była w tej sprawie zupełnie czysta, bo pół roku wcześniej ona sama miała romans z mężem tamtej kobiety. Finał tej sprawy był taki, że pary wymieniły się partnerami.
Czy podczas pańskiej pracy często odkrywa pan, że podejrzewana osoba jest całkowicie niewinna? Czy zdarza się, że kobieta nie ma racji i okazuje się, iż mąż wcale jej nie zdradza?
Niezbyt często, ale zdarza się. W takich przypadkach mam zwykle do czynienia z osobami przeżywającymi jakiegoś rodzaju kryzys, szukającymi ucieczki od partnera. Istnieje podejrzenie romansu, ponieważ taka osoba zaczyna nagle znikać z domu, a potem okazuje się, że ma w bagażniku rolki, na których jeździ w samotności lub spaceruje, lub też chodzi do muzeum czy do kina. Zleceniodawcami bywają także osoby nieufne, które przychodzą do mnie z gotową teorią i próbują mi udowodnić, że na pewno jest tak, a nie inaczej.
Czy dużo osób zwraca się do Pana, jeśli chodzi o szukanie tzw. materiałów na współmałżonka (w trakcie lub przed rozwodem)?
Otóż, sformułowanie „szukanie materiałów na kogoś”, które zrobiło szaloną karierę, wywodzi się ze świata polityki… - ze świata brudnej polityki oraz czarnego PR-u. A jego znaczenie ma podejrzany odcień: „szukanie materiałów na kogoś” oznacza mniej więcej tyle, co „szukanie dziury w całym” czy „dorabianie komuś gęby”… Albo szukanie na kogoś takich kontrowersyjnych materiałów, które poprzez nieprzyjazną i kłamliwą interpretację zamieniają się w tzw. „haka”. I służą do zniesławienia lub szantażowania publiczną kompromitacją. W tym kontekście pytanie, jak często szukałem na kogoś materiały w związku ze sprawą rozwodową – ma wydźwięk, którego zapewne Pani sobie nie życzyła, prawda?!
Gdy mowa o małżeństwie – oraz o zdradzie czyli sprzeniewierzeniu się własnej przysiędze, swojemu własnemu słowu – własnej obietnicy, że partner daje mi na siebie wyłączność psychiczną i seksualną – sprawa jest czysta. Bo albo ktoś zdradził albo nie. Zatem znacznie właściwsze byłoby zapytanie „w ilu sprawach dowodziłem zdrady małżeńskiej na potrzeby sprawy o rozwód?”. Odpowiem tak. Sprawy szeroko rozumianych kryzysów w małżeństwach stanowiły raczej margines mojej zawodowej praktyki. Ale w ciągu piętnastu lat pracy uzbierało się ich około sześciuset.
W większości tj. w około 500 przypadkach chodziło o niewierność seksualną. Udział detektywa w takich sprawach rodzinnych ma różny wymiar. Najczęściej konsultowałem więc sprawy lub – głównie na zlecenie adwokatów – uzupełniałem materiał dowodowy w około 250 sprawach. W 150 przypadkach klientki same sporządzały dokumentację zdrady męża – pod moim kierownictwem tzn. wypełniając moje wskazówki, realizując mój detektywistyczny scenariusz. W około 200 przypadkach osobiście prowadziłem sprawę od „A” do „Z” – prędzej lub później we współpracy z adwokatem.
Ile średnio wynosi koszt wynajęcia detektywa, który wytropi zdradę?
Nawet jeśli kobieta wyczuwa, że coś jest nie tak, to musi jeszcze mieć środki na wynajęcie detektywa. A z tymi może być problem, bo godzina pracy detektywa kosztuje na rynku 100-200 zł, a dzień pracy 1000-1500 zł. Faktycznie, nasze usługi nie należą do tanich. Nawet biorąc pod uwagę upusty, trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu co najmniej 5000 zł na zlecenie. Niektórzy są w stanie zapłacić takie pieniądze, ponieważ w przypadku stwierdzenia przez sąd winy partnera, mogą otrzymać znacznie korzystniejszy dla siebie wyrok. Ale wielu osób po prostu nie stać na detektywa, stąd poradnik mojego autorstwa i Iwony L. Koniecznej Porady na zdrady, w którym daję czytelniczkom do ręki wiele użytecznych narzędzi.
Czytelniczkom? A co z czytelnikami?
Napisaliśmy tę książkę przede wszystkim dla kobiet, ponieważ z mojego doświadczenia wynika, że zwykle to one są ofiarami i to nie tylko zdrady, ale i upodlającego je później zachowania partnera.
Jakie są wskazówki dla żon, które podejrzewają, że w małżeństwie źle się dzieje?
Jeżeli jesteś taką żoną, która podejrzewa, że w małżeństwie źle się dzieje, warto żebyś na początek sama ze sobą, spokojnie zastanowiła się czy nie jesteś nazbyt zazdrosna, zaborcza czy przelękniona. Jeżeli odpowiedź będzie brzmiała „nie, nie, nie”, w takim razie: ufaj swojej intuicji, zbadaj sprawę – i natychmiast reaguj. Po pierwsze: kup poradnik, jaki napisałem z Iwoną L. Konieczną „Porady na zdrady. Podstawy detektywistyki dla żon i narzeczonych” – i przeczytaj odpowiednie rozdziały (całość też), a następnie zastosuj się do szczegółowych wskazówek, dobrych w twojej konkretnej sytuacji. Po drugie: usuń dzieci z pola walki. Po trzecie: odpowiednio udokumentuj przyczynę kryzysu w małżeństwie, ale nie trać nadziei na pomyślne zakończenie – myśl, jak za pomocą dowodów zdrady uratować swój związek. Po czwarte: uwierz w swoje szczęśliwe życie po zdradzie (z tym mężem lub z innym mężczyzną). Po piąte: zajmij się sobą – zainwestuj w siebie i swoją niezależność.
Czy zwykle zdrada kończy się rozwodem, czy niekoniecznie?
Jestem przeciwnikiem rozwodu, zwłaszcza w polskich warunkach, przy bardzo powierzchownym zabezpieczeniu praw procesowych stron. Rozwód to duże ryzyko. Kompromis najmniej boli i najmniej kosztuje: nawet uszczerbki na honorze są wtedy mniejsze, a miłość własna łatwiej się leczy. Szczególnie odradzam składanie pozwu tuż po odkryciu niewierności, bez dystansu do sprawy. Taka akcja zwykle kosztuje kobietę więcej niż naprawa związku i wybaczenie. W mojej pracy 60 % spraw kończyło się na wokandzie sądowej, reszta zawalczyła o swój związek.
Rozmawiała Sylwia Rost
(sr)