Miała 218 cm wzrostu. Zmarła nagle w 4. miesiącu ciąży
"Żyrafa", "wieża Eiffla", "wielkolud" - Małgorzata Dydek w Polsce mierzyła się z wieloma komentarzami dotyczącymi ponadprzeciętnego wzrostu. Polka miała na swoim koncie liczne sukcesy za granicą. Jej nagła śmierć poruszyła cały świat.
Małgorzata Dydek na zawsze zapisała się na kartach historii polskiej koszykówki. Była świetną zawodniczką, która robiła międzynarodową karierę. Co więcej, w Stanach Zjednoczonych w lidze WNBA była uznawana za najlepiej blokującą graczkę. To dzięki Dydek w 1999 roku polskie koszykarki zdobyły złoty medal podczas mistrzostw Europy.
Małgorzata zawsze podkreślała, że choć kocha sport i w koszykówce spełnia się zawodowo, to rodzina zawsze będzie dla niej na pierwszym miejscu. Zmarła nagle w 2011 roku. Cała Polska przyjęła wówczas tę informację z ogromnym smutkiem. 28 kwietnia 2023 roku sportsmenka świętowałaby 49. urodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mnie się nie ukryje na ulicy"
Dydek miała wrodzony talent do gry w koszykówkę, ale karierę ułatwił jej także wzrost. Mierzyła dokładnie 218 centymetrów. W wielu wywiadach przyznawała, że nie zawsze wzrost traktowała jako swoją zaletę. Przez lata spędzone w Polsce słyszała niekoniecznie miłe komentarze. Nieraz obce osoby nazywały ją "żyrafą" czy "wielkoludem".
W 2008 roku Dydek postanowiła zakończyć karierę sportsmenki i przeprowadzić się do Australii. To właśnie tam odnalazła spokój oraz upragnioną anonimowość.
"Jestem tam incognito. Ludzie mnie olewają, dają święty spokój. Nie słyszę chamskich odzywek jak w Polsce" - przyznała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Karierę koszykarki Małgorzata zakończyła po 20 latach aktywności zawodowej. Była już wówczas mamą Dawida. Kilka lat później na świecie pojawił się Alexander. Przed podjęciem decyzji o "sportowej emeryturze", Polka zawsze zabierała synka ze sobą. Nigdy nie korzystała z usług opiekunki. Sportsmenka powtarzała, że jest dla niej ogromnie ważne to, by być obecną podczas wszystkich ważnych momentów towarzyszących jego dorastaniu.
Śmierć Małgorzaty Dydek wstrząsnęła wszystkimi. Informację o przyczynach przedwczesnego odejścia podała jej siostra
Małgorzata Dydek zmarła 28 maja 2011 roku, tydzień po tym, jak znalazła się w jednym ze szpitali w Brisbane. Koszykarka nagle przewróciła się w swoim domu i straciła przytomność. Od razu została przewieziona do kliniki. Lekarze wprowadzili ją w stan śpiączki farmakologicznej. Mimo że robili wszystko, co w ich mocy, Małgorzaty nie udało się uratować. W mediach pojawiła się informacja, że Dydek cierpiała na arytmię serca.
Dopiero cztery lata po tragedii głos w sprawie zabrała siostra koszykarki. Kobieta wyjawiła, że bezpośrednią przyczyną śmierci Małgorzaty było zatrzymanie akcji serca. Okazało się również, że Dydek była wówczas w 4. miesiącu ciąży.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl